CityTrail Łódź bieg nr.4 – Relacja + filmy

CityTrail Łódź bieg nr.4 – Relacja + filmy

Śnieżnie, ślisko, ciężko i mozolnie – tak można opisać dzisiejszy bieg. Wyniki oddają trudne warunki na trasie, ale miejsce jest inną koleją rzeczy. Udało w końcu się nabiegać jakąś solidniejszą pozycje – choć nie było łatwo, ale warunki były jednakowe dla wszystkich. Kolce spisały się na medal.  

Poniżej filmik nagranie całej stawki po 400 metrach biegu:

Już podczas odbioru numeru startowego przywitały mnie znajome twarze, które przybiegały przeważnie przede mną. Janek, Krzysiek  Pietrzyk, Tomek Osmulski, Grzegorz czy Błażej to stali wyjadacze na CT Łódź i dziś również wiedziałem, że będzie z kim się ścigać.

Tłumy przed biegiem
Tłumy przed biegiem

Na rozgrzewce wybrałem się na trudniejszą część trasy, do park Baden-Powella. Ogólnie dzisiejsza temperatura oraz ciągle delikatnie padający śnieg dawały do zrozumienia, że nie będzie łatwo na trasie. Nieodśnieżone alejki, prawie wcale nie przedeptana górka i wszędzie ślizgająca się noga, nie wróżyły dobrych wyników na mecie. Jedynie na czym pozostało się skupić to zdobycie jak najlepszego miejsca.

Tym razem obrałem podobną taktykę jak na zawodach halowych. Czyli rozgrzewka w formie truchtu, długie dresy i bluza założone na strój startowy + kolce, z długimi wkrętami (12mm). Delikatnie się obawiałem, czy tak długie wkręty nie będą przeszkadzały, ale teraz po zawodach śmiało mogę powiedzieć, że jak by były dłuższe to by nie zaszkodziło :).

 

Pozdrowienia od znajomych i nieznajomych czytających bloga, są bardzo miłe i dają siły na więcej, że ktoś to jednak czyta i wewnętrze człowiek się cieszy. Gdy zrobiłem przebieżkę na stadionie w kolcach, to wiedziałem, że tu już nic się nie ugra, wszystko trzeba będzie wypracować na trasie. Kopny i nierówny śnieg, a pod nim lód pozwalały na wolne przemieszczanie się do przodu. Mój strój startowy w formie spodenek i dwóch koszulek + ocieplające rękawki spisały się idealnie. Nie przegrzałem się, ani nie było mi zimno na rozgrzewce i starcie.

Oczekiwanie na start
Oczekiwanie na start

Po odliczaniu i ruszeniu tempo biegu było bardzo wolne, ale to trasa i warunki na niej dziś rozdawały karty. Wyszedłem na trzecią pozycje i trzymałem się przodu, prowadził Paweł Kopaczewski, przed Tomkiem.

Pierwsze metry
Pierwsze metry

Gdy wybiegaliśmy z stadionu, w bramie na środku naszej drogi wolno jechało sobie czarne Audi (pozdrowienia dla kierowcy na wyczucie czasu), jakoś je wyminęliśmy i ruszyliśmy alejkami na zachód. Tutaj Janek Wychowałek mocniej narzucił tempo i zaczęliśmy uciekać innym. Co udało mi się zauważyć to, że Janek nie miał kolców – nie wiem, czy miał nakładki, ale wyglądało to na same buty. Dołączył do nas Błażej oraz Grzegorz i w piątkę ruszyliśmy mocniej. Kolce na takim lekko ubitym śniegu sprawowały się prawie idealnie.  Czułem się dobrze, ale jednak nie był to mój dzień, na płaskim odcinku w kierunku drugiego parku zacząłem lekko odstawać za pierwszą trójką, ale to co działo się za moimi plecami trochę mnie zaskoczyło.

Wybieg z stadionu (auto i organizator w tle :) )
Wybieg ze stadionu

Janek został jeszcze bardziej z tyłu (podejrzewam, że te buty nie pomagały), a dalej była długa przerwa.  Tym razem trasę podzieliłem sobie na jeszcze więcej drobnych fragmentów. Pierwszy to byle do górki jak najbliżej czołówki. Drugi odcinek to byle do boiska, następnie byle do bramy/biura zawodów i potem byle do mety. Wbieg na górkę (również dzięki butom) nie był ciężki – choć na tym etapie czułem, że treningi z całego tygodnia mocno mnie przytłumiły i tego dnia nie byłem w pełni dyspozycyjny.

Gdy zbiegałem z górki, Janek był na przeciwległej jej stronie. Naszły mnie wtedy myśli, że 3 tygodnie temu, właśnie na tym etapie trasy, mnie dogonił i wyprzedził – postanowiłem wziąć się w garść i napierać do końca. Boisko na granicy parków to brodzenie w śniegu ponad kostki, ale jakoś udało się kontynuować bieg. W tym miejscu widziałem udany atak i ucieczkę Błażeja nad resztą zawodników. Obejrzałem się przez ramię i zobaczyłem, że Janek się nie zbliża. Dzisiaj i tak czasu dobrego nie uda się nabiegać pomyślałem, więc już na stadionie delikatnie zwolniłem i starałem się utrzymać tylko miejsce. Czas na mecie to 17,54 o ponad minutę gorszy niż normalnie, ale 4 miejsce jest dobrym progresem.

Jeszcze tylko stadion i już meta.
Jeszcze tylko stadion i już meta.

Poniżej krótka wideo-relacja z tego biegu.

Jak zawsze trasa i organizacja biegu była na wysokim poziomie (poza autem w bramie 🙂 ). Trochę żałuję odpuszczenia pierwszej trójki na drugim kilometrze, ale przecież nie wiem co by się stało gdybym się z nimi zabrał. Wiem, że muszę wziąć się za ćwiczenia nad ciałem, ponieważ takie warunki bardzo wyraźnie dają mi sygnały, że stabilizacja i trochę siły mi nie zaszkodzą.

12 mm które dziś ratowały moje nerwy :)
12 mm które dziś ratowały moje nerwy 🙂

Trzymajcie się i odpoczywajcie, ponieważ po takim biegu jak dziś, mamy wiele mikro urazów, które należy podleczyć. 14 Lutego już będę gotowy na szybkie i mocne bieganie – konkurencja mam nadzieję, że też 🙂

Wyniki:

http://citytrail.pl/zawody/wyniki/miasto/lodz/id/398

Niektóre foto: Doktorek 🙂

 

 

Share This:

One thought on “CityTrail Łódź bieg nr.4 – Relacja + filmy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *