Na szczyt – Relacja Trail Kamieńsk + filmy
Śnieg, błoto, góry, słońce, świetna atmosfera i widoki – czyli skrót z zawodów Ultra Kamieńsk. Dziś startowałem w biegu towarzyszącym na 6 km w Kamieńsku. Co się działo, gdy wbiegliśmy w las, co robiłem po dobiegnięciu na metę oraz jak się biega górskie biegi w centrum Polski o tym przeczytacie w relacji z biegu Trail Kamieńsk.
Nigdy nie byłem w Kamieńsku, więc nie mogłem sobie odpuścić okazji zobaczenia widoków z tej góry oraz trochę pobiegać. Na nartach nie było okazji pojeździć, ale i tak jestem zadowolony z tego wyjazdu.
W planach na ten dzień miałem do zrobienia 8×3 minuty zabawy biegowej. Jednak po długich negocjacjach, udało mi się przekonać trenera, że 6 km mocnego krosu, również można tak zaklasyfikować. Stanęło na ultimatum, że po biegu zrobię 10 x 1 minutowe szybkie odcinki i tak znalazłem się rano w Sobotę w Kamieńsku.
Głównym biegiem tego dnia był bieg na 30 km. Szczerze podziwiam zawodników, którzy to ukończyli!. Jestem pod wrażeniem trudności trasy i energii jaką trzeba oddać, aby tę górę pokonać.
Po odbiorze pakietu, rozpocząłem rozgrzewkę, chciałem chociaż fragment trasy zobaczyć, aby ocenić w jakich butach biec. Nie mam specjalistycznego obuwia, raczej wybierałem między zwykłymi startówkami (idealne warunki), butami treningowymi (sucho, ale po lesie) oraz kolcami (błoto). Po krótkiej ocenie, padło na kolce. Czy to był dobry wybór, o tym za chwilę.
My do pokonania mieliśmy tylko 2 spore podbiegi, za to zawodnicy na 30 km musieli (przeklinać pod nosem) wbiegać pod górę 6 razy, w tym 4 bardzo agresywne i długie podbiegi.
Na starcie wiedziałem, że łatwo podium nie oddadzą Adam Ciechański oraz Błażej Skowroński. Po odliczaniu, ruszyliśmy. Najpierw źle zrozumiałem informację i tuż za altanką zacząłem kierować się w stronę stoku, a tu niespodzianka, wszyscy biegną obok ścieżką w las. Po chwili prędko dołączyłem do nich i na 4 pozycji zaczęliśmy wspinaczkę.
Tu kolce spisywały się świetnie, każdy krok był pewny, mocny i po chwili już prowadziłem stawce. W tym miejscu walczyłem z myślami, czy uciekać (dobre obuwie dawało przewagę) czy raczej biec z najlepszymi i zaatakować na drugim podbiegu. Ostatecznie jednak zwolniłem i pozwoliłem dogonić się Błażejowi, razem we dwójkę napieraliśmy dalej.
Start biegu na 30 km.
Ten podbieg już na początku ustawiał w szeregu i napawał szacunku do tej góry. Cały czas prowadziłem i dyktowałem tempo, na szczycie Błażej mnie wyprzedził i poprowadził stokiem w dół. Tu również kolce dawały bardzo dobrą przyczepność, jedynie trzeba było uważać, aby nie „puścić” nóg za bardzo. Na dole było trochę śniegu i już mieliśmy 1,5 km za sobą. Kawałek przebiegający parkingiem był dla mnie dość ciężki, kolce mocno utrudniały bieg, ale na płaskim odcinku wzdłuż góry, biegło się bardzo dobrze. Tu Błażej dyktował tempo i biegliśmy dość szybko, nie wiem jakie to było tempo, biegłem z zwykłym stoperem, ale tym tempem, na pewno oddalaliśmy się od rywali za nami.
Po minięciu mostku, Błażej delikatnie mi odskoczył i zaczął się podbieg. Ten podbieg był o wiele mniej agresywny, niż poprzedni. Tu już w butach można było wbiegać sprawniej i to wykorzystał przeciwnik. Powoli zaczął mi się oddalać. Ja musiałem jeszcze walczyć z nawierzchnią, gdzie miejscami były same kamyczki, które trochę utrudniały bieg w kolcach.
Ten podbieg był bardzo długi i systematycznie traciłem do lidera, nie wiem dlaczego. Czy to był brak odpowiedniej wydolności, czy obuwie, aż tak utrudniało, czy może głowa zagrała tu decydującą rolę? Podświadomie wiedziałem, że Błażej jest ode mnie o wiele lepszy i może nie ma sensu z nim rywalizować? Nie wiem, co to było, może wszystko po trochu.
Zostawałem z tyłu, nie było to słabnięcie, raczej wszedłem w swój rytm i biegłem cały czas równo. Pogodziłem się z drugim miejscem i wiedziałem, że na zbiegu już mnie nikt nie dogoni, pozwoliłem sobie na większe oszczędzanie się. Nawet udało mi się rozejrzeć i nacieszyć oko widokami z góry.
Sam zbieg to była czysta przyjemność, cieszyłem się i bawiłem tym finiszem. Wbiegłem na metę, odebrałem medal, przywitałem się z bliskimi i ruszyłem na dalszą część treningu. Do zrobienia było 10 x 1 minuta szybkiego biegu na przerwie 1,5-2 minuty. Całość przebiegła bardzo sprawnie, jedynym minusem (błędem) było to, że biegałem to również w kolcach. Po zmianie butów, łydki były w strasznym stanie. Trzeba będzie do zregenerować.
Organizacja biegu była na bardzo dobrym poziomie – 6 km oznaczone widocznymi taśmami, w niepewnych miejscach stali organizatorzy.
Biegi w górach, to kompletnie inna para kaloszy, pracują inne mięśnie na podbiegu, inne na zbiegu, a jeszcze inne na płaskich odcinkach. Pozwala to odpoczywać różnym partiom mięśni mimo ciągle trwającego wysiłku. A wysiłek podbiegu rekompensują wspaniałe widoki z góry.
Jakie formy regeneracji zastosowałem po biegu? Po takim starcie w kolcach, łydki czułem bardzo mocno. Od razu po wszystkim założyłem opaski kompresyjne na łydki. Następnie w domu wykonałem lodowaty prysznic na nogi. Po obiedzie zrobiłem krótką drzemkę i polecam dużo leżeć (jeśli ktoś może, ja mam dużo pracy na laptopie to udaje mi się to łączyć).
Teraz tak na chłodno zastanawiam się, jak by potoczyła się rywalizacja, gdybym od początku wykorzystał przewagę z obuwia i ostro ruszył sam na pierwszym podbiegu. Ale tego się nie dowiem, jak to ostatnio popularne się stało u nas w biegowym świecie powiedzenie „Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana” 🙂
Jakie są wasze wrażenia z tego biegu?
Krótki materiał Video 🙂 (Dziękuje operatorom kamer 🙂 )
Wyniki: w tym linku
Niektóre foto (Niezawodny Foto Doktorek)
2 thoughts on “Na szczyt – Relacja Trail Kamieńsk + filmy”