01.04.2024 – 07.04.2024 – Progres

01.04.2024 – 07.04.2024 – Progres

Poniedziałek 01.04.2024

Luźne rozbieganie 40 minut z Łucją w wózku. Miały być ćwiczenia po treningu, nie było 🙁


Wtorek 02.04.2024

Siła biegowa rano w zmienionej formule – 10xdługi podbieg (prawie 300 m) i po 150 metrach truchtu w dół 100 metrów sprint zbiegu i 50 metrów trucht na start i ponownie w górę.

Mierzone 1, 5, 9 i 10 odcinek

Długi podbieg:

1,08 – 1,05 – 1,03 – 1,02

Sprinty:

21.0 – 21,1 – 19,7 – 18,7 (tu już zegarek pokazywał tempo 2:40)

Mój niezawodny system odliczania odcinków

Ogólnie bardzo ciekawe doświadczenie na takich „zbombionych” nogach po podbiegu robić sprint w dół. Czułem, że ciało tutaj stawia opór, pomimo tego, że biegnę lekko w dół, nie mogłem rozwinąć takiej prędkości, jaką chciałem, ciało się po prostu nie chciało przestawić- tutaj trochę dla przykładu można podać kogoś, kto nigdy nie biegał, wstaje od komputera i ma pobiec szybko, ciało nie zna takiego ruchu. Czas to u mnie zmienić. Trening to powtórki.


Środa 03.04.2024

Jak już wstaje o 5:30, aby o 6 jechać na Agrykolę, aby zrobić trening na stadionie przed pracą , to znaczy, że już na poważnie się wziąłem za bieganie – Trening 15×400 m na przerwie 1 minuta – trzeba przestawić organizm na szybsze tempo. Szło bardzo dobrze, choć rano nie zawsze mi się biegało mocniejsze treningi dobrze, to tego dnia było inaczej. Trening pod kontrolą, taki jaki powinien być – odcinki średnio po 1:22-1:23.

Wieczorem o 21 ponad 1 h grania w badmintona. Długi dzień.


Czwartek 04.04.2024

40 minut treningu z Łucją (Ryś nie chciał wspólnie biegać, stracił okazję wypadu na lody). Luźne bieganie najpierw na Stary Mokotów na lody, potem do Lidla na zakupy. Po odstawieniu Łucji do domu 10×100 metrów przebieżki na przerwie 45 sekund. Wplatać chcę ten szybszy ruch ciała w treningi gdzie się da, nawet jak to dni lekkiego biegania.

Dobrze, że Ryś jeszcze nie czyta tych wpisów 🙂


Piątek 05.04.2024

Wolne od Biegania – rano trening 1 h badminton. Wieczorem o g. 20 mnie odcięło, po prostu brakło prądu i poszedłem spać.


Sobota 06.04.2024

Rano Parkrun Pole Mokotowskie – Choć chcę tam wygrywać, to jednak ze względu na pogodę postawiłem, że pobiegnę z dziećmi w wózku. Rano zjadłem solidniejsze śniadanie, było w ubikacji co miało być, więc pewny swego szedłem na start. Ruszyliśmy z pierwszej linii i w sumie szybko do nas dołączył nieznany mi biegacz, który w miarę luźno bieg. Był też Adam z którym często się ścigam, ale Adam z nami nie bieg od początku. Nowy biegacz nieźle dyktował tempo, ja nie chciałem odpuścić i tak otworzyliśmy pierwszy kilometr w 3:30. I tak biegliśmy 3:30, ja pchałem te 40 kg (2 dzieci + wózek), Ryś co chwile zadawał pytania różne i mu odpowiadałem i jeszcze w głowie myślałem, że to wygram. Taki zestaw wróżył dobry bieg, jednak na około 1 km do mety kolega nam błyskawicznie odskoczył, nie było mowy o nawiązywaniu walki.

Początek biegu

Niestety na około 500 metrów do mety doszedł też nas Adam, który również ostatnie metry dociskał tak solidnie, że odstawił nas na samym końcu na 5 sekund. Natomiast wzajemne napędzanie się + doping dzieci sprawiły, że mam najlepszy czas na tej trasie w tym roku 18:25 (czasy na stronie coś źle pokazują). Średnie tempo około 3:41 z wózkiem na tej trasie mocno cieszy i czuję, że jest progres.

Ostatnie 500 metrów

Po zejściu dzieci z wózka od razu zaczęły biegać i robić swoje treningi 🙂 Fajnie, że tak na nich to wpływa i się im to podoba.

Jaki wynik bym nabiegał bez wózka? Nie wiem, przekonamy się za tydzień na Leśnej Triadzie 🙂


Niedziela 07.04.2024

W planach miałem bieganie 2×4 km mocniej, ale po sobocie, ten trening mi nie pasował. Postanowiłem powtórzyć trening z Środy, aby utrwalić tempa. Weekend spędzaliśmy w Tomaszowie u dziadków i okazało się, że stadion jest w remoncie więc na szybko skleiłem sobie 400 metrów w okolicy.

Najpierw 3 km mocniej, aby trochę podmęczyć nogi. Chciałem to pobiec po 4:00, wyszło po 3:48 i to w połowie biegane na samopoczucie. Po tym zacząłem biegać pętle mniej więcej 400 metrów. Aby nie było nudno na trasie wplotłem sobie górkę, gdzie na jednej pętli zaczynałem od górki, a na drugiej biegałem ją w przeciwną stronę i górką kończyłem. Trening ciężki, szczególnie, że było ciepło, natomiast odcinki wychodziło nad podziw zgodnie z planem czyli nieco szybciej niż 3:30. Wykonałem 10×400 ze względu na te 3 km wcześniej i to, że powoli już będę luzował z trudnymi treningami, aby złapać trochę luzu przed kolejnym weekendem.

Górka na mojej pętli

Podsumowanie

Tydzień solidny treningowo i co ważne, nie był to taki typowy zajazd, że treningi bym kończył na kolanach. Teraz czas to tylko podtrzymać i spróbować powalczyć w Sobotę na 1 biegu leśnej triady. Cel – top 3 lub przynajmniej walka o złamanie 18 minut na 5 km.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *