01.05.2023 – 07.05.2023 – Solidnie cd.

01.05.2023 – 07.05.2023 – Solidnie cd.

Poniedziałek 01.05.2023

Rozbieganie z Beatą i dziećmi – Tym razem ja i Beata biegowo, dzieci w wózku i komentarz Rysia – dlaczego tak wolno? Tempo Beaty treningowe, więc ja w trakcie biegu mogłem jeść kryzysowe paluszki z dziećmi :).

Wyszło tylko 5 km, natomiast do tego jeszcze 5 km rower. Nogi mocno zniszczone. Obstawiam, że pełną regenerację osiągnę dopiero pod koniec tygodnia. Choć spróbuje w środę podjąć rękawicę 37 minut, nawet na zmęczonych nogach.


Wtorek 02.05.2023

Rano nie planowałem treningu, wyszedłem wieczorem – dość późno bo po g. 20:30. W planach była ponownie siła biegowa, natomiast nie miałem prawie wcale siły na ten trening. Nogi nadal wyniszczone po Niedzieli +wychodziło zmęczenie całym dniem. Ponownie schody przy Królikarni – tym razem zmieniłem formułę – wbiegałem szybko, ale po jednym stopniu, co skutecznie zwiększało kadencję. 10 wbiegów i zbiegów w 10 minut, zbiegi również po schodach i również po 1 stopniu. Fajny, krótki trening, nie ma czasu na takim szybkim przebieraniu nogami na rozproszenie się, bo można łatwo się przewrócić.

Dobrze oświetlone miejsce do siły biegowej

Po tym zrobiłem na czas 1 runda po jednym stopniu góra dół – lekko poniżej 50 sekund i jedna runda schody góra i dół poboczem bez ograniczeń co do ilości pokonywanych stopni, tu lekko poniżej 30 sekund. Na sam koniec wskakiwanie obunóż na górę po jednym stopniu i to mega ciekawe, bo jak wskoczyłem na górę to totalnie nie miałem siły w stopach, aby biec. Dopiero po 200 metrach wróciłem do normalnego biegu. Po drodze do domu 2 x 40 sekund szybciej co mnie zdziwiło, bo zegarek ledwo ledwo oba odcinki pokazał < 3:50, jak na coś, co kolejnego dnia mam biec 10 km po 3:42 nie jest dobrym wyznacznikiem.


Środa 03.05.2023

Rano:

Udział w Biegu 3 Maja w Warszawie – Tym razem startowałem z dziećmi i biegłem również w tempie towarzyszącym Beacie. Niestety taki tłum ludzi z tyłu stawki zmusił nas z dużym wózkiem do startowania z końca (nie dało się przedostać do środka stawki. Dlatego postanowiliśmy się rozdzielić, Beata swoim tempem, my ją mieliśmy dogonić. Z ciekawostek na końcu było kilkanaście osób z wózkami i dziećmi, fajny widok :).

Przedzieranie się do Beaty zajęło nam 2 kilometry, trasa fajna, choć obstawiam, że jak ktoś za mocno otworzył to mógł na ostatnim kilometrze nieźle cierpieć. Czas Beaty netto to 31:40 czyli najlepszy wynik po ciąży.

Wieczorem:

Próba ataku na 37 minut na 10 km – tu przed biegiem faktycznie byłem totalnie zniechęcony, nie miałem siły, nawet w trakcie dnia wpadła 40 minutowa drzemka, ale też nic mnie nie nastawiało do mocnego biegu. Finalnie około g. 19 się zebrałem. Jednak nie wybrałem Pola Mokotowskiego, a ponownie działki. 3 h przed biegiem zjadłem znów płatki owsiane z jogurtem jako test, czy poprzedni dobry trening był efektem jedzenia, czy czegoś innego. Efekt – ruszam na rozgrzewce 2 minuty szybciej, biegnę luźno patrzę na zegarek, a tam tempo 3:43 – obstawiałem, że 4:00 a tu taka niespodzianka. Ruszam docelowy trening – pierwszy punkt kontrolny w niedzielę miałem w 1:22, dzisiaj 1:15, drugi punkt niedziela 2:58, dzisiaj 2:45, trzeci punkt kontrolny niedziela 5:12, dzisiaj 4:52. Całe pierwsze kółko w 6:04 (niedziela średnio 6:3X biegałem) i teraz taka sytuacja, miałem biegać po 3:43, a lecę po 3:36. Trochę w głowie walczę, że tydzień temu za to płaciłem po 5 kilometrach, nic biegnę dalej, drugie kółko 6:07 jest ok, trzecie 6:13. Postanawiam, że jak zrobię 2 kółko po 6:15 lub wolniej, to przerywam trening. Biegnę dalej 5 km minąłem gdzieś w okolicach 18:07, czwarte kółko 6:09, biegnę piąte, jest trudno, ale czuję, że dam radę 10 km. Piąte okrążenie 6:16, najwolniej, ruszam ostatnie mocniej, nie kalkuluje – 10 km mijam po drodze w 36:15 i całe ostatnie kółko w 5:59!

Bardzo dobry trening z mocniejszym zakończeniem. Czułem się po nim jak po jakiś wybitnych zawodach, bardzo szczęśliwy, że ukończyłem oraz, że zrealizowałem cel z nawiązką. Też koszt tego treningu był zdecydowanie mniejszy niż 20 kilometrów 3 dni wcześniej. Za tydzień powtórka, natomiast chciałbym tutaj nabrać więcej luzu, czyli ponownie atak na <37 minut.


Czwartek 04.05.2023

Luźne rozbieganie, miało być wolnym tempem, ale musiałem spieszyć się do biblioteki przed zamknięciem i w jedną stronę wyszło 4:45. W sumie regeneracyjne 9 km. Zawaliłem za to regeneracje po biegu, nie zjadłem nic zdrowego i solidnego.


Piątek 05.05.2023

Oczywiście słaby jakościowo w jedzenie wieczór dzień wcześniej, odbił się słabym snem i poranek był trudny. Natomiast treningowo dzień wolny.


Sobota 06.05.2023

Rano:

Wspólny rodzinny Parkrun – Mój cel – Wygrać z dziećmi, Beaty – Pobiec sobie luźno Parkrun

Efekt: Beata znów śrubuje swoje rekordy, bo pobiegła tak samo szybko jak na 3 Maja, a tu trasa jest dłuższa niż 5 km, więc zakręciła się już w okolicach 31 minut na 5 km.

Ostatnie metry Beaty biegu

My za to z dziećmi się trudziliśmy, aby dogonić pierwszych 2 zawodników. Daliśmy ciała, bo na starcie stanęliśmy w środku stawki i dopiero się mogliśmy rozpędzić po około 300 metrach. Tu zakładam straciliśmy z 10 sekund + drugie tyle straciliśmy na drugim samotnym okrążeniu. Natomiast nawet gdybyśmy się złapali pierwszej dwójki to zakładam, że mógłbym tego nie wygrać, bo pierwszy nabiegał 17:55, gdzie ja w samotnym biegu tydzień temu nabiegałem 17:59. Dzisiaj pozostało mi się cieszyć z trzeciego miejsca i wyniku 18:28 czyli średnio 3:38 z 40 kg wózkiem.

Prawdopodobnie ten trening kosztował mnie za dużo, aby próbować drugiej mocnej jednostki tego dnia, wieczorem zakładam, że zrobię zabawę biegową w kolcach.

Jednak całe popołudnie padał deszcz, nie ryzykowałem, zostałem przy jednym treningu tego dnia.

Niedziela 07.05.2023

Plan 35 km, bez kontroli tempa – realizacja – 35 km bez kontroli tempa.

Luźne długie wybieganie – wybrałem trasę wzdłuż Wisły, ale po stronie Południowej Warszawy od EC Siekierki na Południe. 17,5 km w jedną stronę i powrót. Wszystko ok, czułem się dobrze, może liczyłem trochę, że średnie tempo wyjdzie szybciej niż 4:30, natomiast 4:33 bez kontroli tempa przez 30 km jest ok. Też zniszczeń pisząc wpis w niedziele wieczorem nie czuje za wiele, natomiast energetycznie trochę zaciągnąłem kredyt.

Długie proste odcinki, tak wyglądała dzisiejsza trasa

Podsumowanie

Ponownie jestem zadowolony z tego tygodnia pod względem treningowym. Bardzo fajna Środa, Sobota z dziećmi również nie najwolniej było + długa niedziela. Kolejny tydzień to powtórka Środy, a w Niedzielę będę chciał sprawdzić się na 5 km na biegu SGH.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *