02.05.2022 – 15.05.2022 – Pik

02.05.2022 – 15.05.2022 – Pik

Poniedziałek 02.05.2022

Tym razem tylko z Rysiem ruszyliśmy na trening. Bardzo dawno nie biegaliśmy naszej ulubionej trasy pełnej atrakcji dla Rysia. Przed treningiem jest wiadomo było co odwiedzamy. W trakcie, Ryś co chwile mówi co jeszcze zostało, co już widzieliśmy i tak miło nam minęło 9 kilometrów (w trakcie nawet i ja się dałem skusić na zjedzenie loda, co nigdy w trakcie treningu u mnie nie było do pomyślenia).


Wtorek 03.05.2022

Start w Biegu 3 Maja w Warszawie. Tym razem trasa była zmieniona i to właśnie Agrykola była pokonywana w dół, a nie w górę jak zazwyczaj.

Przed startem grupowe foto firmowe 😉

Czyli pierwsze 3 kilometry trasy to głównie płasko (choć według mnie minimalnie pod górę) + jeden solidny podbieg pod ulicę Książęcą. Założenie miałem proste – dobiec pierwsze 3 kilometry w 10:30 i dalej już to utrzymam, czyli bieg na 17:30. Z uwagi, że nie mam dobrego GPS-a, a nie ufam oznaczeniom na trasie, to tak naprawdę biegłem za grupą na samopoczucie. Biegło mi się w miarę ok, bardzo dobrze na mnie wpływa bieg w grupie, ponieważ samotnie tak długo bym nie trzymam dobrego tempa, a tu się to jakoś wzajemnie nakręca i udaje. Czułem, że pierwszy kilometr mógł być szybki, ale podbieg swoje zjadł, dalej trzeci kilometr biegliśmy dość mocno, bo tam zaczynały się przetasowania i Ci co zaczęli za szybko tutaj zwalniali, ja trzymałem się jednego zawodnika, który również się rozpędzał. Przy początku Agrykoli patrzę na zegarek, a tam 10:15, czyli mam 15 sekund zapasu.

Okolice połowy trasy, dzięki temu koledze jest taki wyniki jaki jest.

Szybka kalkulacja w głowie, że z tego dużo nie brakuje, aby złamać 17 minut. Pozostały 2 kilometry, z czego 500 metrów jest w gratisie z górki. Biegnę mocno, wiem, że z tej górki jestem w stanie urwać 15 sekund od normalnego kilometra. Wyprzedzam, biegnie mi się dobrze, choć jeszcze 1,5 km do mety. Skupiam się mocno, aby tylko nie zwalniać, aby gonić ludzi przede mną. 4 kilometr dobiegam w 13:30, ostatni pobiegłem w 3:15. Pozostaje dobiec po 3:30 do mety, aby było dobrze (o ile są dobre oznaczenia). Biegnę mocno, aby nie było złudzeń i finalnie rozmieniam 17 minut dokładnie w 16:51.

Witamy 16 z przodu

Bardzo się zaskoczyłem tym wynikiem. Jest to tempo biegu, jakim biegłem po płaskim przez 12 minut coopera w Poniedziałek tydzień wcześniej. Jednak atmosfera zawodów robi swoje, pomimo trudniej według mnie trasy. Przy tym wyniku rozmienienie 17 minut na Polach Mokotowskich staje się bliskim wyzwaniem (warunek zakupu dobrego zegarka).

Start

Środa 04.05.2022

Wspólne rozbieganie z dziećmi w wózku i żoną na rowerze. W sumie niecałe 7 kilometrów z przerwą na lody.

Czwartek 05.05.2022

Za wcześnie na bardzo mocne bieganie (po Wtorku nie chciałem przesadzać), więc postanowiłem w ten dzień zrobić takie średnie tempo czyli 10 km po 4:00 – na papierze wyglądało to na spoko trening. Z braku czasu postanowiłem zrobić 6 kółek wokół ogródków działkowych. Średnio powinienem pokonywać kółko w 6:40. Pierwsze kółko czułem się mega dobrze, pomimo, że musiałem omijać po wysokiej trawie auta, które akurat parkowały. To kółko wyszło w 6:23. Zdecydowanie za szybko, ale czułem się bardzo dobrze. Tego super samopoczucia za dużo nie było, bo dalej zaczęła się walka o przetrwanie, nie wiem dlaczego, czy to przez ciepły dzień, czy energetycznie, po prostu zaczęło mi się biec tragicznie. Kolejne kółka walczyłem o przetrwanie, nie mogłem nic urwać i wychodziły średnio po 6:35, niby zgodnie z czasem, ale jednak odczucia były tragiczne. Ostatnie kółko się zmusiłem i wszedłem na szybsze obroty i tu o dziwo znów zaczęło mi się biec lepiej (nie wiem czy to czasem też nie kwestia tempa biegu). Ostatnie kółko wyszło poniżej 6:20, co sumarycznie pozwoliło nabiegać 39:09, jednak nie wiem czy byłbym wiele więcej tego dnia w stanie urwać z tego wyniku.

Piątek 06.05.2022

Początek przedłużonego weekendu w formie rodzinnego wypadu do Łodzi. W formie przetestowania trasy Parkrun Las Łagiewnicki czy da się tam biegać dobrze z wózkiem zrobiliśmy (ja, Ryś, Łucja) wspólne pokonanie trasy tego Parkruna. Wyszło z tego troszkę ponad 30 minut biegania i muszę przyznać, że bieganie po leśnych ścieżkach z dużym wózkiem i dwójkom dzieci jest ok, ale jak do tego dodamy drobne podbiegi i zbiegi, to te podbiegi mnie dobijały.

Dla dzieciaków ciągle oglądanie drzew i krzaków może się nudzić, ale ja tam byłem zadowolony.

Trasa na bieganie z wózkiem jest trochę niefajna (miejscami wąsko, czasem wystające korzenie, czasem trochę pasku), jednak chciałem spróbować. Finalnie jednak Ryś podjął decyzję, że nie chce biec, woli iść na plac zabaw, więc startować w Parkrunie będę sam.

Sobota 07.05.2022

Grupowe zdjęcie przed biegiem

Start Parkrun Las Łagiewnicki – Z racji, że nie ufałem sobie co do znajomości trasy, postanowiłem biec początek z rywalami, a później przyspieszyć. Tak też ruszyliśmy, szybko uformowało się top 3 i tak biegliśmy do około drugiego kilometra, dalej z kolegą Michałem już zaczęliśmy naciskać mocniej. Czułem się rewelacyjnie, więc cały czas lekko szarpałem tempem, sprawdzając, czy Rywal będzie chciał odpowiadać na takie ataki, po kilku takich szarpnięciach Michał odpuścił, na szczęście, było to na tyle blisko skrzyżowania bez strzałki, na którym na pewno bym pobiegł prostu, a on krzyknął, że w lewo. Tu mi się zapaliła lampka, że jednak nie będę biegł dalej sam, tylko tak bezpiecznie około 10-20 metrów przed Michałem biegłem i gdy były niepewne skrzyżowania, to zwalniałem i pytałem gdzie teraz. Dopiero na ostatnich 500 metrach przyspieszyłem i nabiegałem 18:45.

Pierwsza trójka biegu.

Taka treningowa forma startu, bez mocniejszego wyczerpania też czasem jest potrzebna. Co do trasy, to faktycznie jest niepewna, tzn. jest wiele miejsc, gdzie nie ma strzałek i trzeba wiedzieć, że się biegnie głównym nurtem, a raz strzałki zabrakło na poważnie, czyli trzeba było skręcić, a trasa biegła prosto. Dla osób, które nie startowały zalecam albo biec za kimś, kto zna, albo mieć wgranego tracka trasy.

Po biegu rozbieganie już w komplecie.

Niedziela 08.05.2022

Aby nie nadszarpywać planów weekendu, a skorzystać z możliwości zrobienia długiego wybiegania po Łagiewnikach ustawiłem budzik na g. 4:30 i o 4:55 ruszyłem na długie wybieganie. Miałem wrócić na g. 8, więc tak naprawdę ograniczał mnie nie dystans, a czas. Wskazówka – jeżeli potrzebujesz wyjść szybko po wstaniu, dobrze mieć uszykowane wszystkie ciuchy oraz 1-2 batony, które pozwolą szybko i lekko doładować energie na start biegu.

Arturówek o wschodzie słońca

Chciałem pobiegać solidniej po Łagiewnikach, natomiast nie wiem dlaczego w trakcie biegu postanowiłem, że jednak pobiegnę do Dobrej k. Strykowa, gdzie już kilkukrotnie startowałem w biegu Powstańca. Biegłem tam na czuja, czyli określiłem mniej więcej kierunek, gdzie mam się kierować i po prostu biegłem drogami, które tam prowadzą. Tego dnia bieganie było typowo na samopoczucie, bez skupiania się na prędkości. Nie biegło mi się lekko, ale kilometry mijały szybko. Około 12 kilometra miałem przymusowy postój w krzakach i po tym już biegło mi się lepiej. Dopiero gdy około 18 kilometra dobiegłem do Dobrej, to ustawiłem sobie nawigację w telefonie, aby już nie nadrabiać za dużo kilometrów i ruszyłem w kierunku startu.

Okolice Dobrej, długie, proste, pofałdowane tereny.

Dopiero ostatnie kilometry zaczęły biec mi się rewelacyjnie, a już gdy dobiegałem do miejsca startu i mając 32 kilometry na liczniku nie chciało mi się zatrzymywać. To był dobry trening. Po biegu szybkie śniadanie i basen z dziećmi. Gdy wróciliśmy z basenu była g. 10, gdzie niektórzy pewnie dopiero wstają w niedzielę z łóżka.

Koniec biegu

Też się tak zastanawiałem kiedyś, czy to, że biegnę przez 2,5 h, robię ponad 30 tysięcy kroków i widzę tyle obrazów (30 km to jest trochę obrazów po drodze), jaki to może mieć wpływ na rozwój człowieka, czy czasem im więcej w życiu dostajemy wrażeń, nowych rzeczy, tym więcej jesteśmy w stanie potem móc z tego wyciągnąć. Coś w stylu tego, że przez 2,5 h umysł aktywnie analizuje to co się dzieje (równowaga, tempo, oddech, serce, mięśnie, trasa wzrok), a np. oglądanie telewizji przez 2,5 h (bierność)?

Poniedziałek 09.05.2022

Zdziwiłem się, że czuje się tak dobrze po 32 kilometrach z niedzieli (już się organizm przyzwyczaił do takich aktywności). Wieczorem z rodziną wybraliśmy się do Kabat, gdzie ja z wózkiem i 2 dzieci + żona na rowerze zrobiliśmy ponad 6 km. Biegło mi się super, dzieciaki też głównie biegają po Parkach, a po lesie nieczęsto jest okazja biegać, będziemy to częściej praktykowali. Po biegu weszliśmy na górkę Monte Kazura, gdzie był super widok na zachód słońca.


Wtorek-Piątek 10-13.05.2022

We Wtorek zaczęło powoli mnie rozkładać przeziębienie, może jeszcze nie fizycznie, ale już wydolność intelektualna w pracy zdecydowanie spadła. Wieczorem nie mogłem biegać z braku czasu, więc dzień wolny. Środa to już rozłożenie po całości, kaszel, gorączka, katar. Czwartek nadal mnie mocno trzymało i dopiero zaczęło odpuszczać w piątek. Przez te 4 dni jadłem bardzo mało, gorączka swoje dorzuciła więc czułem się fizycznie bardzo słaby.


Sobota 14.05.2022

W sobotę miałem zaplanowany bieg Eikiden, gdzie firma mnie wystawiła na 10 km. Czyli z jednej strony jestem półżywy, a z drugiej mam biec mocno dystans, którego w tym roku jeszcze na zawodach nie biegałem. Do wyboru miałem 3 opcje:

a) Nie biec – i tym samym na ostatnią chwilę zostawić drużynę w kropce

b) biec asekuracyjnie, aby zobaczyć jak organizm zareaguje po chorobie.

c) Biec mocno i zobaczyć co się stanie (jest opcja, że postawi mnie do truchtu)

Okolice końcówki trasy i widok na metę.

Wybrałem opcję b) licząc, że najwyżej przyspieszę w drugiej części. Pierwsze 2 zmiany z mojej drużyny zaszalały i Radek był drugi, a kolega Michał to już w ogóle się rozpędził na 33 minuty na 10 km i wywiózł nas na 1 miejsce w tej turze biegu (brawo Ty!). Dostałem pałeczkę i ruszyłem mocno niesiony atmosferą, 200 metrów dalej było koniec zabawy. Po prostu skończyło mi się paliwo i zaświeciły wszystkie lampki. Ogólnie to czułem, ze nie mam siły w nogach, tak jak bym po prosty nie miał paliwa. Druga sprawa, to całe ciało czułem takie obce, jak bym pierwszy raz wyszedł biegać. Maksymalnym tempem dla mnie było tego dnia coś około 4:00 i tak próbowałem trzymać. Pierwsze kółko jakoś poszło, i myślałem, że będę mógł przyspieszać, a tu zacząłem zwalniać, na tyle, że na 8 kilometrze ledwo łamałem średnie 4:00. Dopiero ostatnie 2 kilometry jakoś się zebrałem w sobie i urwałem trochę więcej czasu – wynik około 39:30.

Taka terapia dochodzenia do siebie do zdrowia nie jest zdrowa.

W sumie nasza ekipa wywalczyła 7 miejsce open, gdzie mieliśmy skład mieszany (4 mężczyzn i 2 kobiety) na 345 drużyn to fajny wynik + wygraliśmy klasyfikacje sztafet firmowych :).

Komplet medali
Dekoracja Firmowa


Niedziela 15.05.2022

Niedziela jednak wolne, jeszcze czuje się słabo, choć fizycznie nie odczuwam trudów po sobocie. Zakładam, że fizycznie byłem dobrze przygotowany, natomiast energetycznie i zdrowotnie jeszcze nie. Trzeba się pozbierać i wrócić na właściwe tory, aby móc rozmienić 17 minut na parkrun Pole Mokotowskie.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *