06.02.2022 – 13.02.2022 – Powoli naprzód
Niedziela 08.02.2022
30 minut rozbiegania – tym razem było to 30 minut od wyjścia do powrotu, więc jeżeli stałem na światłach, to czas też mijał, dlatego starałem się trasę tak dobrać, aby jak najmniej było oczekiwania.
Lekki deszczyk, praktycznie puste chodniki (trening o 22:30). Wracam do treningów bez słuchawek, jesienią biegałem z podcastami na uszach, bo szukałem każdej chwili, aby się rozwijać, ale widzę, że musi być też czas dla głowy, aby odpoczęła.
Poniedziałek 07.02.2022
Wolne – odpoczynek biegowy i też mało czasu na trening. Z plusów, to bardzo mi się chciało biegać :).
Wtorek 08.02.2022
W sumie 1 h 15 minut poza domem, ale biegania wyszło trochę ponad 6 km. Tym razem z Rysiem postanowiliśmy zrobić tournee po okolicznych żabkach i w każdej kupowaliśmy po jednym produkcie. Na plus już w części żabek są kasy automatyczne, więc szło szybko. Najwięcej czasu zajmowało Rysiowy wybranie, co mamy kupić i tak słodycze były tylko kupowane w 2 na 6 przypadków, to dobry binas.
Środa 09.02.2022
Podobnie jak w niedziele, start dopiero jak dzieci poszły spać i trochę ogarnąłem domowych tematów. Ostatnie dni mocno ograniczyłem dopływ informacji do mnie czyli przestałem wchodzić na strony, gdzie ilość informacji była bardzo duża. Z tego powodu dla nadrobienia zaległości w materiałach, które uważam, że są dla mnie wartościowe, ruszyłem z słuchawkami na uszach na trening.
Wolne, szuranie nogami przez 35 minut, trzeba swoje wybiegać wolno, aby potem móc biegać szybko.
Czwarte 10.02.2022
Po środowym treningu nie zdążyłem się dobrze ogarnąć, a wstała Łucja – bitwa trwała do g. 2:30 w nocy, po prostu nie chciała zasnąć, finalnie wszyscy padliśmy. Rano pobudka, odprowadzenie Rycha do szkoły, 8 h pracy, opieka dwójka dzieci i finalnie mogłem wyjść na czwartkowy trening o 22:30.
Tym razem biegło się super, ponad 7 km zrobione, końcówka już nawet poniżej 5:00, więc jest ok, tym razem bez bez słuchawek, jednak zdecydowanie lepiej dla głowy bez słuchawek.
Piątek 11.02.2022
Wolne od treningu, wieczorem basen z dzieciakami.
Sobota 12.02.2022
Rano – ponad 6 km z Rysiem, dobra pogoda była, choć nadal trochę chłodno. Parkrun wyleciał z planów, była potrzeba opieki nad dwójką dzieci na raz, może czas zastanowić się nad wózkiem do biegania dla dwójki dzieci na raz, ktoś coś jest w stanie polecić?
Wieczorem już sam, wyszedłem na szybsze 5 km, na Parkrunie bym biegał pewnie około 4:00 (z Rysiem), jeżeli nie Parkrun, to postanowiłem sam pobiec trochę wolniej – przy okazji wyszło, że 3 pętle obok ogródków działkowych niedaleko mnie to równe 5 km. Ruszyłem – biegłem raczej na samopoczucie, niż na patrzenie w zegarek (na marginesie, biegam teraz z smart Bandem, który traktuje raczej jako gadżet biegowy, niż zegarek treningowy, nie można w nim łapać autolapów, nie pokazuje średniego tempa w trakcie biegu, a co do dokładności pomiaru jeszcze nie mam pewności, więc wracam do starych czasów, gdzie głównie bazować będę na czasie wymierzonego odcinka, a nie na średnim tempie.
Pierwsze kółko wyszło w 7:03, drugie 14:06 (7:03) i całość zamknąłem w 20:56 (6:50) – bazując na tym co pokazuje zegarek + na google maps zmierzyłem, to można przyjąć że trasa miała 5 km (+/- 50 m) średnie tempo 4:12, przed treningiem zakładałem, że 4:15 będzie ok.
Samopoczucie bardzo dobre. Ważne, że właśnie ten trening nie był rzeźbiony, a biegany z zapasem.
Niedziela 13.02:2022
Status samopoczucia o poranku – przyjemny ból całego ciała po wczorajszym treningu. Niestety na minus to co zawsze mnie nurtuje, to że czuje się tak, jak bym nie spał, czyli nie regeneruje się chyba tak dobrze i znów zaczynamy przygodę z tym, aby normalnie funkcjonować w dzień przy nienormalnym stanie organizmu.
Dzięki uprzejmości dziadków, mogłem wyjść na trening bez patrzenia na sytuację w domu + też nie ograniczał mnie tak sztywno czas treningu. Tym razem postanowiłem nadrobić trochę zaległości w materiałach do odsłuchania i 1 h biegania minęło na przesłuchaniu 2 h materiałów (polecam zwiększenie prędkości odtwarzania, jeżeli ktoś lubi dużo materiałów wchłaniać, a nie tyle czasu). Trening taki na zaliczenie, wytuptanie 1 h, bez patrzenia na tempo.
Podsumowując:
Wyszedł pełny treningowo tydzień, na razie trzymam jeszcze 2 dni wolne, aby nie dokładać za mocno do pieca, ale też na razie nie trzeba za dużo, aby postęp był widoczny. Stopa praktycznie nieodczuwalna.
Dodatkowo w większość dni rano dobiegamy z Rysiem do szkoły i wracam również truchtem, jest to w sumie ponad 2 km truchtania dziennie więcej, co fajnie pozwala się rozruszać mięsnie na początek dnia, aby trochę przepompować krew po nocy.
Plan na kolejny tydzień, bez zmian, nadal obiegiwanie się treningami minimum 30 minut + sobota Parkrun, niedziela coś lekko dłuższego. Do usłyszenia za tydzień :).