06.09.2021 – 12.09.2021 – Obieganie plus 4 starty
Sezon startowy czas start:
Poniedziałek 06.09.2021
Po mocniejszym niedzielnym biegu na 10 km, w Poniedziałek od razu zaatakowałem stadion (z powodu napiętego harmonogramu startów, to była ostatni moment na trening).
Planem było 10×200 m, ale czułem się dobrze, więc zmieniłem na 2×500 + 5×200
500 – 1:24,3
p. 1,5 minuty
500 – 1:24,5
p. 1,5 minuty
200-setki w tempie 32.X na przerwie 45 sekund.
Zależy mi na krótkich przerwach, aby budować tutaj wytrzymałość, a nie szybkość.
Na koniec jeszcze 2×100 po 14,5 s i 100 m w 20 s (na przerwach 1 minutowych).
Trening dobry, zważywszy na zmęczenie po 10 km z niedzieli. Te 500-setki akceptowalne, choć za dużego zapasu tutaj nie ma, a powinien być, jeżeli chce biegać takim tempem dłuższe dystanse.
Wtorek 07.09.2021
35 minut rozbiegania z Rysiem.
Środa 08.09.2021
25 minut dobiegu z Rysiem na Agrykolę i tam trening na stadionie Rysia (nie mój). Robiliśmy odcinki i zabawę biegową, starty Rysia już za tydzień.
Czwartek 09.09.2021
Pierwszy start – 1500 m w Piasecznie. Pisząc już po fakcie, to w poprzednich 2 dniach powinienem zrobić przynajmniej jeden trening np. 10 km z jakimiś przebieżkami, takie luźne rozbiegania z Rysiem nie dały dobrego efektu, ponieważ organizm się rozleniwił. Kolejny aspekt wpływający na start, to to, że nie zrobiłem żadnych przebieżek, moja seria miała być o g. 19:10 i gdy o 18:55 słyszę w toitoi-u, że zapraszają na start 1500 m to dość znacząco mi plany na rozgrzewkę zmieniło. Powodem przyspieszenia była tylko 1 kobieta na 1500m, którą dołączyli do naszej serii.
Przebieg samego biegu – Start i od razu mnie zamknęli (czyli wolniejsi zblokowali mi drogę i tak naprawdę wolno ruszyłem i dopiero po trzecim torze zacząłem szukać sobie miejsca). Biegło mi się średnio, nie tak jak 2 tygodnie wcześniej na 1000 m, czułem, ze zapasu nie ma i najlepsze było to, że na 150 metrów do mety dogoniła i wyprzedziła mnie ów kobieta. Taki impuls do przyspieszenia miałem ostatni raz chyba 11 lat temu na Maratonie w Poznaniu. Wtedy, kiedy na ostatnim kilometrze też kobieta mnie wyprzedziła, usłyszałem komentarz, że już taki kozak nie jestem, że tak zwolniłem, wtedy od razu ruszyłem szybko do mety i tu tak samo. Nagle zapas energii się znalazł i wyprzedziłem koleżankę + dorzuciłem z 1,5 s przewagi na 100 metrach.
Czas 4:31 czyli średnio prawie po 3:00, nie jest tym co chciałem (4:20), trudno, trzeba to przyjąć jako dobry trening i iść dalej.
Piątek 10.09.2021
3 km po 4:10, następnie z znajomym 10 km po 5:10 i potem wolniejszy powrót z 1 km w 3:48, fajne takie obieganie się (i tego według mnie brakowało we Wtorek/Środę) i ogólnie brakuje mi takich treningów, Ryś pozwala na max 1 h biegu, ale powoli kształtuje mi się pomysł na ten problem.
Sobota 11.09.2021
Drugi Start – Parkrun – Mieliśmy jechać na parkrun Ursynów, ponieważ nigdy tam nie biegałem, natomiast Ryś zaspał i nie zdążyliśmy, została szybka zmiana planów i sam pojechałem na Pole Mokotowskie. Cel – Wygrać jak najmniejszym kosztem sił. Ruszyliśmy i do przodu wyrwał jeden zawodnik i jeden chłopak (10 lat). Dogoniłem chłopaka (chłopca?) i razem biegliśmy za liderem w niedużym odstępie. Lider nam się nie oddalał i go dogoniliśmy około drugiego kilometra. Co ciekawe, zakładałem, że przy tempie 3:45, 10-cio latek szybko się zagotuje, a ten dzielnie walczył i biegł równo z nami. Na drugim okrążeniu wyszedł na prowadzenie, więc biegłem równo z nim.
Nadal walczył, tempo trochę zaczęło spadać, ale nadal była szansa na złamanie 19 minut. Zacząłem go dopingować, pilnować tempa i nastawiać, że zostało jeszcze 1000 m, 600, 300, naciskaliśmy mocniej końcówkę, aby złamać te 19 minut i finalnie się udało, pozwoliłem mu wygrać ten bieg, bo zdecydowanie zapracował na tę wygraną. Chłopak tak dał dużo z siebie, że jego organizm od razu zwymiotował za metą. Tutaj widzę, jak cienka jest granica, gdzie trenerzy młodych zawodników mogą z nich wyciskać zdecydowanie więcej, niż się powinno. Niemniej gratulacje dla Bartka za taki wyczyn i życzę, aby trafiał na mądrych trenerów, którzy z tego talentu wykują dobrego zawodnika.
Trzeci Start – Poranny bieg fajnie mnie pobudził i taki miał cel, ponieważ około g. 17 czekał mnie bieg na 1 mile na AWF-ie. Logistycznie coś źle do tematu podszedłem, ponieważ pojechaliśmy z rodziną na narody dzień sportu na błoniach stadionu. Tam Ryś miał dużo atrakcji, ale dla mnie do jedzenia nie było nic poza burgerami/kiełbaskami i frytkami. Kiełbaski zdecydowanie nie pasował pod bieganie, za burgerami nie przepadam, więc zostały frytki. Najadłem się i czekałem na efekt, jak mi się będzie po nich biegało. Kiedyś gdzieś czytałem, że jacyś zawodnicy przed ważnym maratonem też nie mieli co zjeść i najedli się w mackdonaldzie i morał był taki, że jak jesteś dobrze przygotowany, to nawet na takim jedzeniu da się dobrze pobiec.
Rozgrzewka była ociężała, przebieżki też. Dobrze, że przed biegiem zagadałem ze znajomym, ponieważ tutaj też mój bieg był jedną serie wcześniej niż myślałem i mogłem się nieźle zaskoczyć, ale po weryfikacji faktycznie odpowiednio dopasowałem rozgrzewkę. Wystartowaliśmy – tutaj ponownie źle się ustawiłem i nie ruszyłem, aby mieć dobrą pozycję, tylko znów obiegałem. Tym razem koleżanka z Piaseczna, która mnie prawie wyprzedziła 2 dni temu od razu prowadziła cały bieg, powoli przesuwałem się i na 800 metrów do mety wyszedłem na prowadzenie, czułem się bardzo dobrze, więc dyktowałem sam sobie coraz mocniejsze tempo i pewnie dobiegłem pierwszy do mety. Druga połowa była na pewno szybsza (ostatnie kółko w 1:08) i siły na finish były bardzo odczuwalne (Frytki?) .
Ogólnie super atmosfera i doping. Imprezę polecam zdecydowanie. Po swoim biegu (na jedną serie przed końcem) miałem najlepszy czas – 4:39.66. Ostatnia seria oczywiście mnie zdetronizowała, ale pozwoliło to na zdobycie 1 miejsca w kategorii m30 (choć jak teraz patrzę w wyniki, to byłem drugi w m30, może jakiś błąd).
Niedziela 12.09.2021
Czwarty Start – Bieg Dzika – 5 km. Trasa prawie taka sama jak na Warszawskim CityTrail. Bieg na 1 mile dzień wcześniej dawał mi pewność pod względem zapasu prędkości i wydolności. Przyjechałem tutaj walczyć o podium. Bieg był pilotowany przez jednego z organizatorów na rowerze. Po wystrzale startera, jedne z zawodników solidnie wyszedł na prowadzenie, a ja powoli przesuwałem się do przodu. Po około 0,5 km byłem już drugi i powoli zbliżałem się do pierwszego. Tempo około 3:30 było akceptowalne, nie chciałem szaleć od początku, tylko potem przyspieszyć. Od 1 kilometra biegliśmy razem i czułem, że to tempo mnie zdecydowanie spowalnia i nie chce biec na siłę z kolegą i czekać do końca biegu na finish. Od około drugiego kilometra powoli zacząłem uciekać i rywal nie podjął próby utrzymania się. Dalej już tylko biegłem swoje i goniłem pilota, a ten patrząc na sytuacje, postanowił sobie zrobić przerwę na siusiu i powiedział, że mnie dogoni :o.
Było dość ciepło i moje buty startowe totalnie nie nadają się na bieganie po takich drogach (piasek na twardej ziemi). Muszę kupić coś z lepszym bieżnikiem. Udało się trochę przyspieszyć na koniec i wbiegłem na metę z czasem 17:11 (Rywal prawię minute po mnie). Również polecam ten bieg (były też dystanse 10 km i NW).
Jeszcze w niedzielę miałem dorzucić dłuższe wybieganie, ale organizacyjnie nie dało się tego wcisnąć (przesunięte na poniedziałek). Tydzień według mnie dobry, starty na 1500/1 mila może wynikowo nie super, ale już pozwalają się zaprzyjaźnić z tym dystansem i zacząć myśleć o wynikach.
W tym tygodniu również jedna ważna sprawa się wydarzyła, cytując znane powiedzenie: „A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?” Mając zrobione 2 wybiegania po 30 km pod półmaraton Warszawski, nie będąc nigdy w Bieszczadach i mając ostatni maraton w 2011 roku, zapisałem się na Ultramaraton Bieszczadski 52 km. Wiem, że 30 km po płaskim, a 52 po górach to 2 różne światy, ale liczę, że z pokorą do dystansu i z odpowiednim planem na bieg, uda mi się tam coś ciekawego nabiegać. Przygotowania nie będą w 100 % pod ten bieg, raczej będę nadal trenował pod 1/2 maratonu i stadionowe dystanse, ale już samą logistykę i przygotowania organizacyjne ( i koszty) postaram się lepiej ogarnnąć i przy okazji opisać w osobnym wpisie.
Plany na kolejny tydzień – PN -długie wybieganie z testem logistyki pod Bieszczady (plecak, żele, buty, picie), następnie luźniejsze dni i jeden trening na stadionie. Sobota Parkrun + start Rysia w innym biegu, niedziela WTC – moje 1500 m i Rysia 30 m.
1500 m na WTC, chce pobiec poniżej 3:00 na kilometr, a ile poniżej to już zobaczymy. Niby były plany na bieganie po 2:50 po drodze, tylko coś czuję, że jednak nie jestem na to optymalnie przygotowany, choć kto wie).
Foto. FB Parkrun, Sportografia.