10.08-16.08.2020 – Powoli
Ekipa z Nie ParkrunMiniony tydzień rozkręcał się powoli, treningi nie były takie jakie chciałem, ale się starałem, aby były jak najlepsze i tak:
Poniedziałek
50 minut rozbiegania z Rychem. Wszystko byłoby standardowe, gdyby nie to, że trafiliśmy w Tomaszowie na tor crossowy dla rowerów. Nie musieliśmy się długo zastanawiać i od razu spróbowaliśmy swoich sił w bieganiu góra, dół itp 🙂 Wózek się świetnie sprawdził i my się nie mogliśmy nudzić. Muszę to nagrać 🙂
Wtorek
Jedne z tych gorszych dni, wyszło w sumie 20 parę minut biegania, gdyby było wolne pewnie nic by się ni stało.
Środa
Tutaj już był konkretny cel – pobiegać odcinki na stadionie. Wstępnie było w planach 15×400, ale finalnie stanęło na 10×500. Odcinki biegało mi się dobrze, wszystkie po około 1.38 (3.16) przerwa 100 metrów truchtu. Problemy mnie dopadły po 6 odcinkach, gdzie pomimo zapasu sił i chęci, brzuch odmówił tego dnia współpracy i musiałem przerwać trening. Tutaj choć biegam już 10 lat, to nadal nie mogę się nauczyć, aby zawsze zabierać ze sobą papier toaletowy…
Czwartek
Chęci do szybkiego biegania nadal były, ale już nie odcinki, a coś dłuższego. W planach było 5 km <18 minut. Po 2,5 km w 3:30 znów mi brzuch odmówił współpracy (miałem papier i był toitoi!), więc po 5 minutach biegałem ponownie, drugie 2,5 km nieco szybciej (3:28). Dobry trening, powrót do domu to jeszcze kilka odcinków po 30 sekund szybko.
Piątek
Wieczorna wycieczka z Rysiem w miasto, około 30 minut.
Sobota
Rano
NIE Parkrun Pole Mokotowskie – Wspólne bieganie po trasie dawnego Parkrun-a. Zabrałem Rysia i pierwsze kółko zrobiliśmy z grupą, drugie już sami z Rysiem lekko poniżej 3:50.
Wieczorem
Ponownie zabrałem na pokład pana R., tym razem tylko na niecałe 30 minut rozbiegania, po czym wskoczyłem w kolce i postanowiłem odświeżyć prędkości z przed dwóch tygodni czyli 5×200 + 400m.
Odcinki 200 metrowe z każdym biegały mi się coraz lepiej (wszystkie poniżej 32 sekund) i skończyłem odcinkiem 400 metrowym w 1.03 (z szybszym finiszem). Po tej 400-setce jednak jeszcze się zmobilizowałem i pobiegłem jeden odcinek 200 metrowy tym razem w 29 sekund + 2×100 metrów po ~14 w tym ostatni od razu się odwróciłem i ruszyłem 100 metrów powrotne w 18 sekund i to ostatnie 100 metrów bolało najmocniej!
Niedziela
Jeżeli do szybszego tempa dodamy trudną trasę i zmieszamy to z upałem (g. 15) to niekoniecznie musi wyjść dobry trening. Zaplanowałem sobie w parku obok Królikarni zrobienie 10 km szybszego tempa po dość wymagającej trasie (szuter + górki). Mam tam pętle co ma około 3,3 km i pierwsze kółko wyszło znoście lekko ponad 4:00 (miałem zamiar przyspieszać z pętli na pętle, ale po pierwszym odcinku tak się zagotowałem, że drugi pobiegłem już po 4:15 (i chciałem wielokrotnie skończyć) patrząc na tempo i samopoczucie, powinienem. Ruszyłem na ostatnią pętle i tutaj po prostu sobie postanowiłem, że ruszę zdecydowanie mocniej niż pierwszy odcinek, a jak się przepalę, to po prostu przestanę biec. Tu akurat niespodzianka, gdy wszedłem na prędkości około 3:50 zaczęło mi się biec decydowanie lepiej. Ostatnie kółko wyszło po około 3:45 i samopoczucie najlepsze z całego treningu.
W kolejnym tygodniu czeka mnie ustabilizowanie się w treningach + w sobotę biegam 5 km zawody i się okażę, czy z takich dziwnych treningów coś się uda wybiegać (bieg raczej na miejsce niż na czas).