17.03.2025 – 23.03.2025 – Odpoczynek po Everescie

17.03.2025 – 23.03.2025 – Odpoczynek po Everescie

17.03.2025 (Poniedziałek) – Wolne i regeneracja
Jeszcze wróćmy do niedzieli, gdzie w zasadzie tylko jadłem i spałem, nie było tutaj przestrzeni na więcej. Fizycznie nieźle, ale organizm potrzebował odpoczynku, a sam poniedziałek po biegu Everest Run był również dniem wolnym. Nie było sensu próbować podejmować większego wysiłku, bo zniszczenia w organizmie były zbyt duże.

18.03.2025 (Wtorek) – Krótkie rozbieganie
Dosłownie 20 minut luźnego truchtu. Nawet nie próbowałem większego wysiłku, chciałem tylko rozruszać nogi. O dziwo nie było tak źle; tempo było bardzo wolne, ale chodziło wyłącznie o regeneracyjne rozmasowanie mięśni.

19.03.2025 (Środa) – Godzina badmintona
Rano rozegrałem godzinną partię badmintona z Andrzejem. Gra była dość solidna, wynik remisowy 2:2. Jestem zadowolony, szczególnie z tego, że początkowo organizm był niechętny do większego wysiłku, ale po rozgrzaniu wszystko się ustabilizowało i nie czułem aż takiego zmęczenia, jakiego można by się spodziewać trzy dni po takim biegu.

20.03.2025 (Czwartek) – Skrócony bieg
25 minut luźnego biegania. Miało być 45 minut, ale nie zdążyłem wyjść na czas, więc zmieściłem tylko tyle, ile się udało.

21.03.2025 (Piątek) – Intensywny trening badmintona
Rano ponownie odbyłem godzinną sesję badmintona. Wysiłek był solidny, z wysokim tętnem i dużym zmęczeniem. Tego dnia nawet nie rozważałem biegania. Po Everest Run prawie nie czułem już nic w nogach, więc regeneracja postąpiła bardzo szybko.

22.03.2025 (Sobota) – Parkrun i drugie miejsce
Tradycyjnie, będąc w Warszawie, wziąłem udział w Parkrunie. Cel pozostaje niezmienny – 100 zwycięstw. Już na starcie zauważyłem Daniela Mikielskiego, więc wiedziałem, że nie ma co walczyć o pierwsze miejsce. Ustawiłem się w drugiej grupie i pierwsze kółko przebiegłem ze stratą około 50 metrów do drugiej osoby. Na drugim okrążeniu zrównałem się z nim, a dołączył jeszcze trzeci biegacz i biegliśmy w trójkę prawie do 500 metrów przed metą. Czułem się bardzo dobrze, więc przyspieszyłem do tempa około 3:20, co pozwoliło mi oderwać się i dobiec na drugim miejscu. Samopoczucie w biegu było świetne, czułem wyraźny zapas sił. Tygodniowy odpoczynek od biegania, gdy tylko dwa razy potruchtałem i dwa razy zagrałem w badmintona, wyraźnie mi służył, bo mam teraz duży głód biegania. Czas delikatnie poniżej 19 minut to wynik, który ostatnio osiągam na Parkrunach. Bardzo trudno jest mi zbliżyć się do 18 minut, ale to główny aspekt, nad którym obecnie pracuję, by poprawić szybkość.

23.03.2025 (Niedziela)

W planach była jednostka treningowa – celowałem coś między 8 km mocno, a 10×400, ale finalnie wyszło 6 h z dziećmi w Mandorii + wieczorem już padało i zrobiłem z tego dzień wolny.

Podsumowanie: To był tydzień stopniowego odpoczynku i nabierania energii do dalszych treningów.

Jakie plany?
Będę chciał się skupić na krótszych dystansach, czyli wracamy do podejścia, chyba sprzed dwóch lat, gdzie — żeby móc biegać w jakichś biegach ultra — ponownie wyznaczam sobie cel: złamanie 17 minut na 5 km. I dopiero po osiągnięciu tego celu będę mógł myśleć o jakichś dłuższych biegach. Bez szybkości nie ma co się tam kierować.

Najbliższe starty: 12 kwietnia — bieg na szczyt Rondo 1, oraz tego samego dnia Leśna Triada Biegowa, na którą jeszcze się nie zapisałem. Będzie dużo logistyki, żeby spróbować połączyć te dwa biegi, no i też ważna decyzja — na którym się skupić.

Kolejnych planów startowych póki co nie mam. Będę się skupiał na tym, żeby podkręcić swoją prędkość.
Pierwszy cel, taki krok milowy, to będzie złamanie 18 minut na 5 km, później 17:30, a finalnie — złamanie 17.
Zaczynamy! 🙂

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *