Jestem zadowolony z minionego tygodnia, co miałem zrobić, zrobiłem, treningi i start były kontrolowane i co najważniejsze, czułem się po nich dobrze. W szczegółach wyglądało to tak:

 

Poniedziałek

Rozbieganie z kolegą z pracy Maćkiem. Dla niego może i było to rozbieganie, ja byłem tak padnięty weekendem i poniedziałkiem, że ledwo dotrzymywałem mu kroku. Wyszło równo 1 h biegania, do czego sam bym tego dnia na pewno się nie zmusił.

Wtorek

Trening siły biegowej wykonany w pełni z Rysiem na pokładzie. Sam się zastanawiam jak musiało to dziwnie wyglądać z boku, kiedy Tata z dzieckiem w wózku biegnie szybko pod górę, zawraca, zbiega w dół i tak 5 razy.

Ogólnie podbiegi z wózkiem są bardzo specyficzne, ponieważ czuje, że pracują inne mięśnie i wybicie pod górę, nie tylko siebie, ale wraz z pchaniem wózka wymaga o zdecydowanie więcej siły.

Za Królikarnią jest mało uczęszczana ulica na której w tym roku położono asfalt. Jak biegam z Rysiem robimy tam szybszy odcinek i od razu po podbiegach ruszyliśmy tam na 1 km „szybciej”.

Biegło nam się dobrze i to tak dobrze, że ten jeden kilometr wyszedł w 3.27. Nie był to bieg na maksimum możliwości, ale kontrolowanie, chciałem pobiec na samopoczucie, wyszedł jak dotąd najszybszy kilometr Rysia w życiu. Kiedyś wystartujemy z Rysiem w jakiś zawodach nie  o miejsce, a właśnie na czas. Motywujące jest to, że Rysio z dnia na dzień rośnie, więc ja też muszę się stale poprawiać.

Środa

Trening na bieżni, więc standardowo 20 minut wcześniej rozbieganie z Rysiem po Łazienkach. Potem już sam chciałem zrobić trening, który lekko mnie pobudzi przed sobotnim startem + coś tam pokręcić w kolcach.

Zrobiłem 2 kilometry ciągiem w 6:55 z których jestem bardzo zadowolony, ponieważ było to dla mnie bardzo wygodne tempo. Następnie ubrałem kolce i pobiegłem 3×300 metrów (46,6/47,7/46,6) p. 2 minuty i na koniec lekkie 100 metrów w 16 sekund. Nie chciałem biegać ani dużo odcinków ani na siłę, chodziło o pobudzenie przed sobotą. Cieszy mnie to, że coraz lepiej biega mi się na prędkościach <16 s/100 metrów)

Czwartek

Rozbieganie z Rysiem, łapiemy świeżość. (30 minut biegania)

Piątek

Ponownie rozbieganie z Rysiem z jednym przyspieszeniem pod koniec, tu już czułem, że organizm jest gotowy na mocniejsze bieganie. (35 minut biegania)

Sobota

Udany start w EkoBieg Mokotów. Efekt wyświeżenia pomógł – szczegóły tutaj.

2 słowa komentarza – może z moich wypowiedzi wynika, że takie wygrane przychodzą łatwo, ale wielokrotnie w trakcie tego wyścigu miałem dużo myśli zwątpienia i słabości. Ważne, że była siła z nimi walczyć i je pokonać.

Niedziela

Rano – Rozbieganie z Rysiem, trochę się zapędziliśmy i wyszło ponad 40 minut biegania po Mokotowie.

Wieczór – Ponownie Ryś na pokładzie – 20 minut rozbiegania po Łazienkach i następnie tak jak w środę, założyłem kolce i postanowiłem pobiegać szybciej. Celem tego treningu było mocne 500 metrów w tempie planowanego w przyszłości 1000 metrów. Na początek 200 metrów w 31 sekund i po 3 minutach ruszyłem na test. Biegło mi się dobrze, czułem to tempo, jedynie ostatnie 150 metrów było już walką, z czego ostatnie 50 metrów dłużyło się mi bardzo mocno i do tej pory czuję ból rąk, tak mi zdrętwiały na tym odcinku. Wyszło według mnie dobrze, chciałem pobiec poniżej 1:20, pobiegłem w 1:17,5 (15,5 s/100 m). Odpocząłem 2,5 minuty i dodałem jeszcze 200 metrów w 31,2 i po 2,5 minutach 300 metrów 46,6. Na sam koniec 100 metrów w 14 sekund, nawrót i od razu powrót w 17 sekund. Teraz trzeba potrenować tak, aby pobiec w tym tempie całe 1000 metrów (no może troszkę wolniej na 2:38-2:39)

Tak jak na wstępie, miniony tydzień był dla mnie dobry. Czuje się dobrze fizycznie, biegam mi się coraz lepiej i co najważniejsze szybciej

. Nadal brakuje mi konkretnego celu, ale forma zmierza w dobrym kierunku.

c