18.10.2021 – 24.10.2021 – Chwile przed Łemko
Od razu na wstępie – sam start w Łemko 48 km będzie opisany w osobnym wpisie LINK , natomiast ten wpis jest standardowym podsumowaniem tygodnia.
Poniedziałek 18.10.2021
Lekkie 5,5 km z Rysiem. Typowy odpoczynkowy dzień.
Wtorek 19.10.2021
Chciałem zrobić ostatni dłuższy trening (kilkanaście kilometrów). Biegałem to rano, jednak biegało mi się tak ciężko, że postanowiłem po 10 zakończyć, bo po prostu trening mnie męczył, a nie taki był cel.
Środa 20.10.2021
Czas na jakieś szybsze przebranie nogami. Start dość późno około 23:30 ponieważ dzieci postanowiły się zbuntować i iść spać dość późno. Co do samego treningu – plan taki jak 2 tygodnie temu – 5 km około 4:00 lekko narastająco. Ruszyłem – biegło mi się rewelacyjnie, postanowiłem nie patrzeć na zegarek tylko cieszyć się tempem. Tempem cieszyłem się do chwili, jak spojrzałem około 3 kilometra na zegarek, a tam średnie 4:17, zamiast coś około 4:00 – postanowiłem już tego nie piłować, aby średnia wyszła 4:00, tylko dobiegłem do 4 kilometra i zrobiłem ostatni mocniej. Ostatni km wyszedł w 3:14. Czyli na plus 3:14 na samopoczucie (można było szybciej) i na minus średnie 4:17 z reszty bo to trzeba było szybciej :).
Czwartek 21.10.2021
Wolne, miało być delikatne rozbieganie, natomiast organizacyjnie znów okienko na trening pojawiło się po g. 22 i postanowiłem jednak iść spać.
Piątek 22.10.2021
Rano rozruch w tempie z nóżki na nóżkę – bez presji, po prostu wolne 30 minut tuptania, tylko ostatnia minuta szybciej tak bliżej 4:00. Po południu wyjazd w Beskid Dolny około 5 h w aucie. Wieczorem tylko pakowanie się na start i pakowanie w siebie jedzenia na bieg :).
Sobota 23.10.2021
Start Łemko 48 km – ukończone – relacja będzie tutaj.
Niedziela 24.10.2021
Wolne – odpoczynek, a dosadniej próba dojścia do siebie :).
Podsumowanie:
Same dni przed startem w miarę ok, może trochę zaniepokoić mógł brak energii we Wtorek + słabsze tempo początku treningu w środę, reszta była taka typowo odpoczynkowa i przyznam się, że czułem moc w Łemko – a co z tej mocy wyszło, to już przeczytacie w osobnym wpisie jutro rano 🙂 .