20.02.2023 – 05.03.2023 – Od nowa

20.02.2023 – 05.03.2023 – Od nowa

Poniedziałek – Sobota 20-25.02.2023

A tak naprawdę trzeba cofnąć się do Środy 15 Lutego, wtedy wykonałem ostatni raz jakiś lepszy trening – przebiegłem na tym treningu 21 km po 4:38, nie spodziewałem się, że 11 dni później będę biegł w podobnym tempie półmaraton, tyle, że na zawodach. Po tym treningu mój organizm postanowił się poddać i złapała mnie infekcja. Niby standardowa, leci z nosa, potem gęste i po wszystkim. W sumie nawet w Niedziele 19 Lutego wyszedłem na 30 minut truchtu. Choroba jednak wróciła mocniejsza. Zawalone zatoki, ledwo mogłem oddychać w nocy przez nos, brak energii i bardzo dużo kataru. Nie biegałem kolejne 6 dni i w sobotę przed startem postanowiłem spróbować coś potruchtać. Nadal leciało mi z nosa, zatoki bolały, ale coś truchtać mogłem. Więc jak mogłem trochę truchtać, to dlaczego nie przetruchtać 21 km dzień później?



Niedziela 26.02.2023

Start w 1/2 Maratonu od razu po chorobie (a nawet w trakcie)? – dlaczego nie, tak źle się czułem, że w sumie dużej różnicy mi to nie robiło. Na pewno nie podchodziłem do tego startu na poważnie, byle odbiec i wynik w okolicach 2 h nie byłby tu niczym złym.

Drużyna Accenture Runners Club

Postanowiłem, że spróbuje pobiec w okolicach 1:40, czyli aby tempo było trochę poniżej 5:00, powinienem dać radę. Fajne uczucie ustawić się bardzo daleko z tyłu, że nawet nie było słuchać spikera i gdy był wystrzał, to ruszyłem dopiero kilkadziesiąt sekund później. Zegarek włączyłem na linii startu i ruszyliśmy. Biegło mi się początek dobrze, tempo około 4:35 było w sam raz. Na początku mocno leciało mi z nosa, po kilku kilometrach było już lepiej.

Pierwsze kilometry, nie chciałem tu być

Miałem lekki kryzys na około 7 kilometrze, dalej już po nawrotce w okolicach 11 kilometra już szło dobrze. W sumie od około 5 kilometra miałem jeden cel – dogonić pana z niebieskimi podeszwami w śmiesznej czapce, który mi bardzo niefajnie zabiegł drogę na punkcie z wodą. Do końca biegu go goniłem i wyprzedziłem gdzieś na 3 kilometry do mety. Gdyby nie to nie wiem czy bym miał tyle motywacji, aby biec cały czas szybciej – finalni czas 1:34 z sekundami.

Gdzieś na trasie, nawet nie wiem gdzie

Od razu na mecie dostałem mega ataku kaszlu gdy się zatrzymałem, więc musiałem potruchtać jeszcze trochę za linią, bo nie dało się oddychać stojąc (dziwne uczucie).

Na mecie za to czułem niedosyt, że można było jeszcze biec dalej 🙂


Poniedziałek 27.02.2023

Wolne – jednak wolałem tego dnia nie wychodzić biegać


Wtorek 28.02.2023


Wieczorne obieganie okolicy – choć już chorobowo lepiej, to jednak nadal to bardziej trucht niż bieganie było.


Środa 01.03.2023

Nadal nie czuje się 100 % zdrowy, ale już pod 10 km zrobiłem w tym jedna dłuższa przebieżka. Znów biegane wieczorem, poranki nadal dla mnie są za trudne, aby wstać na trening.


Czwartek 02.03.2023

Wolne – tym razem z braku czasu.


Piątek 03.03.2023

Tutaj się już przełamałem i wstałem rano – trening z jednym celem – dobiec do wybranego Lidla oddalonego o 5 km, kupić tam batona i wrócić. Wyszło ok, bieganie bez muzyki, taki poranne wprowadzenie głowy w nowy dzień. Ogólnie dobry dzień to był.


Sobota 04.03.2023

Czas coś mocniej pobiegać – Parkrun Pole Mokotowskie – Cel – wygrać – realizacja – Przegrałem 🙂

Tak naprawdę od 13 Lutego nie biegałem nic < 4:00 – Pierwsze kółko w tempie 4:00 i ja ledwo gonię grupę. Drugie okrążenie zacząłem naciskać i wyszedłem na kilometr do mety na prowadzenie, tempo wzrosło, natomiast jeden rywal cały czas bieg mi za plecami. Ostatnie 400 metrów do mety, zawsze ten kawałek był moim mocnym atutem przyspieszam ile mogę, myślę, że go zgubiłem (miałem słuchawki z muzyką) i tu na 100 metrów do mety ten mnie wyprzedził. Nie miałem z czego odpowiedzieć – 5 km średnio wyszło po 3:53. Za 3 tygodnie na Półmaratonie Warszawskim będę chciał pobiec 21 km w tempie 3:47 (<1:20) będzie ambitnie.


Niedziela 05.03.2023

Czasowo mogłem sobie pozwolić na niecałe 1 h treningu – postanowiłem przypomnieć organizmowi co to jest szybsze bieganie i udałem się na stadion Skry na trening 5×200 metrów. Nie było to bieganie na maksymalnych prędkościach, ale chciałem jednak rozruszać nogi – odcinki średnio po 34 sekundy z 1 minutową przerwą.

Dla formalności- nie udało mi się podjąć próby łamania 1 minuty na 400 metrów pod koniec roku, treningowo byłem na to gotowy, natomiast nie trafiła się okazja, jeszcze do tego wrócę.

Podsumowanie

Tydzień wprowadzający, nie ma czego oczekiwać, jestem po chorobach wyzerowany treningowo – start od 1/2 maratonu może nie był najmądrzejszy, ale jednak też pozwolił mi zobaczyć, że wytrzymałościowo jest ok, trzeba odbudować szybkość.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *