21.03.2022 – 27.03.2022 – Krok wstecz
Poniedziałek 21.03.2022
Nieplanowane wolne, choć patrząc na warunki smogowe w Tomaszowie, wieczorem bałbym się wyjść pobiegać, a gdy dojechaliśmy do Warszawy, tak mnie bolała głowa, że padłem spać praktycznie od razu gdy tylko byłem w zasięgu łóżka.
Wtorek 22.03.2022
Nie wiem czy to Smog ze mnie wychodzi, czy po prostu mnie wzięło jakieś drobne przeziębienie ale mocno coś wychodzi ze mnie w postaci kataru i kaszlu. Gorzej u Rysia, wróciliśmy z Szpitala dopiero po g. 22, zanim Ryś zasnął na trening zebrałem się blisko g. 23. 30 minut luźnego truchtania, cieszę się, że wyszedłem, niekoniecznie musiał to być mocny trening.
Środa 23.03.2022
I jest Środa, choć noc z Wtorku na Środę była nie najlepsza przez chorobę Rysia. Cały dzień też byłem mocno wypompowany, ale skoro coś ustaliłem, trzeba to dowieźć. Ruszyłem od razu jak Ryś zasnął. Czyli nie tak jakoś jak na mnie późno – około g. 21. Cel 5 km po 4:00 + przebieżki. Trasa wokół ogródków działkowych. Powinienem biegać po 6:40 kółko, aby wyszło równe 20 minut. Od startu biegło mi się ciężko i nie spodziewałem się, że pierwsze kółko pokonam aż w 6:55, to po 10 sekund na kilometr wolniej niż powinno być. Dociskam mocniej, choć czuję, że organizm nie chce, albo nie może więcej. Więc męczę ten trening, drugie kółko w 6:35, czyli, kolejne kółko musi być w 6:30, aby wyszło na styk, biegnę dalej, choć kontroluje międzyczasy, to na 300 metrów do mety jednak biegnę na 6:35, przyciskam mocniej i dobiegam w 6:25. Choć nie był to przyjemny trening. Po nim chwilę odpocząłem i zrobiłem 2 x około 350 metrów (od świateł do przystanku 2 razy po 1:10) i do domu.
Czwartek 24.03.2022
Pytanie czy dziwny trening wczoraj był już oznaką czegoś, czy nie – za dużo zmiennych u mnie jest w ciągu dnia, aby jasno na to pytanie odpowiedzieć, ale czwartek zakończył się tym, że rozłożyła mnie choroba. Gorączką, uczucie zimna i nici z treningu.
Piątek 25.03.2022
Piątek do g. 18 to kontynuacja dochodzenia do siebie, nie wiem czy to działa, czy tylko tak sobie wmawiam, ale znów gdy zastosowałem głodówkę w czasie choroby, to doszedłem do siebie znacznie szybciej. Fakt osłabiony, ale już wieczorem byłem w stanie normalnie funkcjonować. (Treningu brak)
Sobota 26.03.2022
Czy da się w ciągu jednego dnia zaliczyć DNS (did not start) i DNF (did not finish)? – jednak się da, kolejna lekcja :).
Tak się dobrze czułem, że postanowiłem rano zaatakować Parkrun. Wyszedłem z domu za późno, zdecydowanie za późno, licząc, ze i tak zawsze procedura przedstartowa Parkrun zajmuje kilka minut. Aby nie tracić sił, wziąłem hulajnogę elektryczną, aby szybciej dojechać na start. I tu ważna rzecz, hulajnoga była innej firmy niż zwykle. Często z niej ostatnio korzystam, więc dlaczego nie, a dlaczego w tym przypadku nie, o tym za chwilę.
Jadę na start, widzę, że odprawa się już skończyła i będą zaraz startować. Dojeżdżam na linie startu. Wystartowali…, choć miałem parę takich snów, że spóźniam się na bieg, to jednak w rzeczywistości jakoś trzeźwiej myślałem i po prostu te 20-30 sekund na parkowanie hulajnogi odrobię na trasie i będzie ciekawa przygoda. Parkuje pojazd, klikam zakończ i dostaje odpowiedź, że stoję w niedozwolonej strefie. Co się okazało (czego zupełnie nie rozumiem), że hulajnogi firmy DOTT nie pozwalają na parkowanie na Polach Mokotowskich. Biegacze już sobie coraz dalej odbiegają, a ja myślę co zrobić. Zostawić hulajnogi nie mogę, a też jej odstawienie i powrót na start zajmie minimum kilka dobrych minut, co da taki efekt, że nawet ostatnich biegaczy bym nie dogonił. Jak szybko zszedłem z hulajnogi, tak szybko na nią wsiadłem, wyjechałem poza park, odstawiłem, wsiadłem na rower miejski i wróciłem do domu. Tyle z mojego porannego Parkrun – czyli DNS.
A DNF – wieczorem wyszedłem pobiegać, sił już jednak miałem nie za dużo, więc postanowiłem, że będę sobie spokojnie biegał. Po 3 kilometrach spokojnego biegania, brzuch i problemy z brzuchem tak mi zaczęły doskwierać, że postanowiłem przerwać trening i wrócić do domu, czym? hulajnogą :).
Niedziela 27.03.2022
Niedziela, późny wieczór, dopiero udało się wyjść na bieganie – Postanowiłem pobiegać coś mocniej, ale też nie bardzo mocno, ponieważ jeszcze po takim tygodniu jaki miałem za wcześnie, na bardzo mocne bieganie. Padło na 3x kółko wokół ogródków. Przerwa 1 minuta. Pierwsze kółko biegło się ciężko, czas 6:57 (około 4:12/km), przerwa i biegnę drugie, już samopoczucie lepiej czas 6:36 (4:00). Minuta przerwy i ostatnie kółko, tutaj choć nie biegnę jakoś bardzo szybko, to jednak zapasu nie czuję. Wyszło w 6:29 (3:55). Fajnie, że się już udało coś szybciej pobiegać, choć nie ukrywam, że plany były zdecydowanie inne.
Podsumowanie
Tydzień zupełnie niewypał. Miał być mocny test na Parkrun, a wygląda na to, że mam lekki regres formy. Trochę się już powoli zbieram, natomiast na co mnie teraz stać, tego nie wiem. Dowiem się trochę 02.04 na Biegu na 5 km w Kabatach. Pierwszy nie-parkrunowy start w tym roku :).
Z ciekawostek 2-3 dni przed chorobą praca na stojąco bardzo mnie męczyła, więc więcej siedziałem, ciekawe czy już wtedy organizm mówił, że coś się szykuje?
Inna sprawa, przechodzę z treningami na rano – trening wieczorem + jedzenie i spać, nie pozwalało mi się dobrze regenerować. Wycinam wieczorem 1 h i wstawiam ją rano. Zobaczymy po jakim czasie organizm się zaadoptuje.