Eikiden – w drużynie siła!

Eikiden – w drużynie siła!

Ten dzień był trzecim dniem startowym z rzędu. Czy coś z tego wyszło, czy miałem siłę? Regeneracja to kluczowy element treningów, możesz pracować najciężej z wszystkich, lecz gdy nie będziesz odpoczywał ta praca pójdzie na marne. Dzisiaj w planach sztafeta maratońska Eikiden – mój dystans 10 km. Zapraszam:

Start 3 tury
Start 3 tury

Dzisiejszy bieg to wyprawa firmowa: 6 osób, 6 zmian i jeden cel: pokonać w jak najszybszym czasie dystans maratonu. Przyznam szczerze, nie planowałem tego biegu na szybkie ściganie, chciałem zrobić trening, nie zmęczyć organizmu, pobiec szybko ale z rezerwą. Czy się udało? O tym poniżej.

Po dotarciu na miejsce przywitał nas gęsty deszcz, pogoda nie zachęcała do biegania. Michał Głowacki jako kapitan odebrał pakiety, nastepnie rozejrzeliśmy się po małym miasteczku biegaczy. Zawody odbywały się w parku Szczęśliwickim na pętli 2,5 km. Nasz Team wraz z kolejnością startów i dystansami wyglądał następująco: Michał 7192 m, Olek 10 km, Ja 10 km, Ania 5 km, Marcin 5 km i na końcu Aga również 5 km.

Gdy Michał ruszył w bój już wtedy wiedziałem, że dzisiaj nie będę się oszczędzać. Podczas rozgrzewki zrobiłem okrążenie trasy, było tam bardzo dużo zakrętów. Ciasne uliczki oraz pofałdowany teren nie zachęcały specjalne do szybkiego biegania. Organizacja była bardzo dobra 750 sztafet rozbitych na 3 tury, nigdzie nie było kolejek. Strefa zmian była przygotowana, przy każdej znajdował się monitor wyświetlający sytuacje na około 200 metrów do strefy, aby można było wyjść w odpowiedniej chwili, nie czekając bez sensu na linii zmian.

Zaplecze stref zmian, za białymi namiotami była właściwa.
Zaplecze stref zmian, za białymi namiotami była właściwa.

Michał pobiegł bardzo dobrze, po nim Olek też kręcił super międzyczasy. Gdy przyszła moja kolej nie chciałem zawieść drużyny, ruszyłem mocno i cały czas wyprzedzałem. Na trasie byłem często blokowany w zakrętach, dużo nadrabiałem, starałem się biec szybko i trzymać jak najdłużej niskie tętno w okolicach 185, po pierwszym kółku (2,5 km ) w 8,30 min. nie dotarło do mnie, że leciałem w okolicach 3,25 min/km biegło mi się dobrze, lekko. Zegarek szalał na tych zakrętach i ścieżkach, dlatego nie zwracałem uwagi na prędkości i postanowiłem biegać w miarę równo na samopoczucie. Kolejne kółko w 8.33, widzę Michała, który pokazuje, że jest OK. Wyprzedzałem dziesiątki ludzi, po połowie zacząłem odczuwać, że będzie ciężko to utrzymać, ale nie poddawałem się. Trzecie koło przebiegłem delikatnie wolniej bo w 8.43, zbierałem siły na ostatnie, tu już nie kalkulowałem i nie patrzyłem na zegarek. Po prostu biegłem dla drużyny. Ostatnie koło w 8.31 z wbiegnięciem do strefy zmian, podaniem pałeczki i zatrzymaniem się.

Medale
Medale

Na ostatnich kilometrach czułem, że ostatnie starty jednak mnie trochę zmęczyły. Czas na mecie 34,15 jak na tej trasie, to super wynik. Podejrzewam, że na płaskiej, asfaltowej powierzchni, bym się zakręcił w okolicach rekordu życiowego. Gdy wbiegałem do strefy zmian to prosiłem o to, aby ktoś zabrał tą pałeczkę – naprawdę dużo kosztował mnie ten bieg. Czy było warto? Oczywiście, nie walczyliśmy o wygraną, nie wiedzieliśmy również na którym miejscu biegliśmy. Czułem jednak satysfakcje, że nie zawiodłem drużyny.

Po dojściu do siebie, wszyscy razem kibicowaliśmy Agnieszce, która walczyła aby nasza sztafeta złamała 3 godziny. Udało się, czas naszej ekipy to 2.59,26. 6 miejsce w klasyfikacji firmowej cieszy. Później przyszedł czas na pamiątkowe zdjęcie i powrót do domu. Jak nigdy, potrzebowałem odpocząć. W końcu trenuję teraz pod biegi na stadionie, a pierwszy już za dwa dni. We wtorek odbędą się Akademickie Mistrzostwa Wojewódzka Łódzkiego. O tym jak poszło – przeczytacie w następnej relacji.

 

Szczęśliwi po biegu.
Zmęczeni ale zadowoleni.

 

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *