26.09.2022 – 02.10.2022 – Podstawy

26.09.2022 – 02.10.2022 – Podstawy

Poniedziałek 26.09.2022

Budzik g. 6:15 – delikatne testowanie ciała w pozycji leżącej, czy zasnę czy się jednak przełamię i wstanę – wstaję – kierunek biegu od razu na skałę – jest spora mgła, ja się za to czuję bardzo dobrze, mam czysty umysł i nie czuję trudów wczorajszego biegu (trochę dietę zmieniłem, zobaczymy efekty). Skała czekała we mgle, spróbowałem tym razem od południowej, trudniejszej strony. Mniej uchwytów, więcej naturalnych wgłębień i co najciekawsze brak uchwytów na górze. Tam musiałem się nagimnastykować, aby ciało tam jakoś wepchnąć, ale się udało. Najtrudniejsze jak na razie wejście, dodatkowo mgła nie poprawiała sytuacji, bo cała skała była mokra. Powrót w pełni w formie zabawy, przebieżki, skakanie, obroty – taki fragment nienormalności w tym normalnym świecie lub odwrotnie :).

Poranna mgła

6,5 km średnio po 5:30


Wtorek 27.09.2022

Wolne, gorsza noc, długi dzień.


Środa 28.09.2022

Ponownie słaba noc. Dzień wcześniej wróciłem późno do domu, najadłem się i poszedłem spać. Chwilę po zaśnięciu obudziła się Łucja, godzinę później Rysio i rano wstałem jak zombie. Trening przełożony na popołudnie – W planach 7-8 km po 4:00, aby tak nie za mocno obciążyć organizmu, ale też już go rozruszać po niedzieli. Nie jestem w stanie zdiagnozować, co mi tak napompowało brzuch ale po prostu czułem, jak bym połknął worek balonów. Ruszyłem, ale dyskomfort biegu był ogromny, ledwo trzymałem założone tempo i pierwsze kółko wyszło wolniej, drugie i trzecie powiedzmy, że z założeniami, ale odczucia dalekie od założeń. Dopiero ostatnie brzuch odpuścił i mogłem przyspieszyć, aby średnie było ok. Garmin mi pokazuje, że kółko ma 1,7 km, a moje wyliczenia z googla wychodziło 1,65, te 50 metrów robi różnicę dlatego wolałem biegać na moje wyliczenia, które znałem (<6:40 kółko to tempo <4:00). Średnio wyszło 6:37 więc ok.

Na papierze wygląda to dobrze.


Czwartek 29.09.2022

Wyspałem się, jej, nagle świat nie jest taki zły :). Trening po południu z Łucją, 30 minut biegania, Łucja jednak jest w takim okresie rozwoju, że jednak wolałaby robić coś innego niż tylko siedzieć w wózku, dopiero bułka kupiona po drodze rozwiązała sprawę.


Piątek 30.09.2022

Ponownie noc nie należąca do najwybitniejszych, ale już poranna walka wygrana i wstałem chwilę po g. 6. Kierunek skała, tym razem próba wejścia od południowo-wschodniego narożnika, niestety odpadłem już na samym dole. Cała skała jest pokryta rosą tak samo miałem buty na spodach mokre od trawy i po prostu wszystko się ślizga. Wszedłem od północnej strony (prostszej). Później chwila testu na pobliskim placu zabaw, chciałem zobaczyć ile razy się podciągnę wynik – 0,3 czyli nawet nie raz. Wyzwanie przyjęte – chcę zrobić do końca roku 10 podciągnięć. Ale tylko trenując w międzyczasie. Zobaczymy na ile to trudne/proste. Samo bieganie ok, dobrze się czułem – wplotłem również 0,5 km po 3:15, ale czułem zdecydowanie, że organizm mówi, że to za szybko.

Poranne widoki – Park Morskie Oko


Sobota 01.10.2022

Cel przed treningiem – Cmentarna trasa – ale w takiej formie, aby po drodze mieć 5 km < 18 minut. Niby na Warszawskiej Dyszce po drodze miałem 18:10, więc niedużo brakuje, ale tam był wyścig z ludźmi, a tu sam będę biegł. Zobaczymy

Długa prosta w Lesie – trasa biegnie w drugą stronę. Tutaj łapię najwolniejsze odcinki na takich treningach i rekordy na nocnych 😉

Relacja z treningu:

Ruszyłem i czułem, że biegnę delikatnie za szybko, natomiast zegarek pokazywał 3:33, więc tempowo było to optymalnie. Drugi kilometr był pod delikatną górkę, tam wiedziałem, że mogę delikatnie stracić, skrzyżowanie minąłem w 9:15 i zostało mniej niż 2,5 km.
Nie czułem tego, ale z poniższych międzyczasów wynika, że trzeci kilometr był najszybszy, średnia wtedy mi na zegarku pokazywała 3:35, natomiast odczucie było takie, że już powinienem kończyć, a nie jeszcze 2 kilometry. 4 kilometr próbowałem ile mogłem, ale już zaczynałem „pływać” nie kontrolować, średnia spadła do 3:36 czyli biegłem na styk. Został ostatni kilometr, tutaj liczyłem tylko metry do 500 do mety, aby ruszyć mocniej i finalnie dobiegłem w 17:57.

Koszt tego treningu był zdecydowanie za duży i ostatnie 350 metrów aby dobiec do bramy cmentarza były już na miękkich nogach. Jednak te prędkości po moich ultra przygodach trzeba odbudować treningami, więc jedynie sobotnie parkruny będą biegane na miejsce, a reszta treningów będzie kierowana w poprawę szybkości. Cała Cmentarna trasa tym razem w 19:15.


Niedziela 02.10.2022

Niedziela – w planach był bieg do Uniejowa (~20 km) natomiast Łucja trochę niewyraźnie wyglądała, więc nie chcieliśmy ryzykować (basenu, nie biegu z Łucją). Dlatego postanowiłem zrobić trasę, której bardzo dawno nie biegałem. Nie czułem się mocny po wczorajszym dniu, szczególnie, że cały dzień pracowałem przy akcji drzewo.

Ruszyłem niemrawie, na zegarku tempo zaczęło kręcić się w okolicach 4:37, więc postanowiłem, że zrobię każde 5 km szybciej i tak skupiałem się na najbliższej piątce. Pierwsza lekko pod wiatr wyszła w 4:36 i nie czułem się za dobrze, druga już z wiatrem wyszła w 4:30 i musiałem zrobić postój w krzakach. Po utracie sporego balastu ruszyłem dalej. Też odpaliłem zabrany żel i tempo kolejnej piątki (głównie nadal z wiatrem ) to 4:27. Pozostała ostatnia piątka, gdzie wiatr nieustannie wiał w twarz.

Windy Just A Little Bit Windy Today GIF - Windy Just A Little Bit Windy Today Wind GIFs

Patrzę na zegarek, a tam tempo solidne bo około 4:10, cisnę ile się da, ale wiatr swoje i mnie spowalnia, czułem, że wysiłek jak < 4:00, a tempo spadało, udało się dowieźć 4:17 i końcówkę trasy bliżej 4:03. Średnia całości to 4:26, bardzo dobry trening, który daje solidne podstawy, aby na tym opierać szybsze bieganie w kolejnych dniach.

Między 6, a 13 kilometrem było z wiatrem.

Podsumowanie i plany

Tydzień dobry, nadal nie czuję celu w bieganiu, ale już wszedłem na poziom, że o tym nie myślę. Trochę czuję, że zjada to dużo czasu i energii i czy nie lepiej by było, gdybym coś innego robił w tym czasie, natomiast odpowiedzi jeszcze nie znalazłem.

Powoli okolice 4:00 już stają się przyzwoite, natomiast granica 3:36 na 5 km to zdecydowanie dla mnie za wysokie progi, muszę teraz obiegać się gdzieś na granicy 3:30, nie chcę skakać za szybko na 3:20.

Plan – Środa odcinki 400 metrów, sobota Parkrun z mocną końcówką (jak rywale pozwolą) – co to znaczy mocna – właśnie zejść jak najmocniej poniżej 3:30. Niedziela ponownie odcinki, może tym razem szybsze i mniej.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *