CityTrail Łódź bieg nr 1 – relacja

CityTrail Łódź bieg nr 1 – relacja

O starcie w cyklu biegów City Trail myślałem już latem. Kontuzja i strata sezonu jesiennego przyczyniła się do tego, że jeszcze mocniej zacząłem myśleć o tych zawodach – jest to świetna forma sprawdzianów poziomu wytrenowania w poszczególnych okresach przygotowań.

 

Przed startem
Przed startem

Ten tydzień był pierwszym tygodniem ściśle ukierunkowanym na bieganie, w sumie przebiegłem 71 km, co jak na początek przygotowań nie jest małą ilością kilometrów. Więcej o treningach z ostatnich siedmiu dni przeczytacie w kolejnym wpisie.

 

Do dzisiejszego startu podchodziłem dość ostrożnie, wiedziałem, że mogę pobiec dobrze. Dwa tygodnie temu pobiegłem 17.30 w Łódzkim parkrunie, ale samopoczucie w dniu startu nie wskazywało na szybkie bieganie. Dzień wcześniej zrobiłem 10 km luźnego biegu, lecz mimo wolnego tempa puls ciągle był dość wysoki.

Pierwsze metry.
Pierwsze metry.

Poranne śniadanie oraz spacer były klasyczne, nic nie wprowadzałem nowego. Klasyczny „rytuał’ przedstartowy :). Gdy ruszałem na rozgrzewkę, czułem się bardzo ociężały, najciekawszy był jednak puls: pomimo tego, że truchtałem w tempie 5:50 (wyprzedzało mnie dużo osób) moje tętno oscylowało około 150 bpm. Zaniepokoiło mnie to troszkę, ponieważ myślałem, że przynajmniej na rozgrzewce puls będzie optymistyczny. Po 3 kilometrach truchtania i zrobieniu zestawu ćwiczeń podjąłem decyzję, że tym razem pulsometr zostaje w aucie. Na przebieżkach również nie czułem się za świeżo, nie było lekkości ani luzu.

 

Ustawiłem się na linii startu na trzy minuty przed starem aby punktualnie o … 11.06 ruszyć w trasę. Mieliśmy niewielkie obsunięcie czasowe, ponieważ czekaliśmy na potwierdzenie o prawidłowym zabezpieczeniu trasy. Gdy ruszyliśmy, nie kontrolowałem tempa – dzisiejszy bieg traktowałem bardziej jako bieg na miejsce niż na czas. Miałem założenie pobiec poniżej 18 minut. Wynikiem, który by mnie satysfakcjonował był czas 17.30. Ku mojemu zdziwieniu początkowe 400 metrów było w bardzo wolnym tempie, nikt nie kwapił się do szybszego biegu, mi to odpowiadało. Dopiero po wybiegnięciu w kierunku zachodnim (pod wiatr) tempo wzrosło i uformowała się ośmioosobowa grupa prowadząca.

Początek biegu
Początek biegu

Po pokonaniu dwóch kilometrów w czasie 6:50 grupa zaczęła mi delikatnie uciekać, wielki podziw dla Michała Stawskiego, za bieg bark w bark z Tomkiem Osmulskim na tym etapie rywalizacji. Zostałem kilka metrów z tyłu, z myślą, aby utrzymać to tempo i to miejsce. Po około 2,5 km zobaczyłem, że Michał powoli słabnie i również zaczyna odstawać – to zmobilizowało mnie do jeszcze większego wysiłku i próby dogonienia rywala z trasy. Dobiegając do słynnej górki w parku Baden Powella w okolicach 3 kilometra zrównałem się z Michałem i w tym miejscu popełniłem spory błąd. Wbiegłem na górkę nie z tej strony pachołka wytyczającego trasę, czyli pobiegłem za daleko i musiałem przeskakiwać taśmę, aby wbiec na górkę. W tym miejscu Michał delikatnie mi odskoczył, ale na zbiegu „puściłem” nogi i powolnie lecz systematycznie zwiększałem przewagę. Czwarty kilometr minąłem z czasem 13:50 i wiedziałem, że ostatni wystarczy pobiec w 3:30 aby na spokojnie połamać  17:30. Gdy wbiegałem na stadion Michał naciskany przez kolejnego zawodnika coraz bardziej zbliżał się do mnie, na tyle sytuacja zaczęła robić się poważna, że ostatnie 200 metrów biegłem już w tempie bliskim 3:00 aby odeprzeć atak zbliżających się rywali. Czas na mecie to 17:11, 2 sekundy przed Michałem.

Wynik na mecie
Wynik na mecie

Zająłem 7 miejsce na blisko 360 startujących. Tuż za jednymi z najlepszych biegaczy z województwa. Jestem bardzo zadowolony z osiągniętego czasu, ponieważ jestem na samym początku przygotowań i treningów.

 

Wyniki z dzisiejszego biegu : LINK

Mimo delikatnego obsunięcia czasowego, sama organizacja biegu stała na wysokim poziomie, trasa była dobrze oznaczona, pogoda dopisała i całe zawody można uznać za bardzo udane.

 

Radość po biegu
Radość po biegu

Dziś otrzymałem takie pytanie: „Jaki jest sens startowania zaraz po okresie roztrenowania i na początku przygotowań”.

Ja traktuje te starty jako formę przygotowania organizmu do szybkiego biegania, wszystkie treningi w tygodniu poświęcone są na powolne nabijanie kilometrów i przygotowywanie organizmu do szybszego biegania wiosną. Te starty zastępują mi biegi ciągłe, na razie nie umiem z siebie wykrzesać skrajnych pokładów sił, nie traktuje tych startów priorytetowo. Nie trenuje profesjonalnie, biegam amatorsko i nie chce poświęcać 3-4 miesięcy tylko dla samych treningów odpuszczając zawody. Bieganie to moja pasja i właśnie starty w zawodach to jest to – co sprawia mi największą przyjemność. Czerpię z nich nie tylko radość, ponieważ takie starty to dobry trening.

Do zobaczenia 11 listopada w Turku – cel <35 minut.  

 

Share This:

One thought on “CityTrail Łódź bieg nr 1 – relacja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *