31.11.2015-06.12.2015 Lżej
Ostatnie 7 dni to praca głównie nad ciałem i techniką, choć nie tylko. Trening czwartkowy i niedzielny start to trening dla psychiki. Utrzymywanie założonego tempa, mimo zmęczenia i kontrola prawidłowej postawy ciała wymaga skupienia i uwagi. Jak udało mi się to wszystko wykonać w minionym tygodniu? O tym będziecie mogli przeczytać w dzisiejszym podsumowaniu.
31.11.2015 Poniedziałek – Odpoczywamy
Formę buduje się nie w trakcie ćwiczeń, tylko wtedy kiedy po nich odpoczywamy. Dlatego poniedziałkowy trening nie należał do tych ciężkich. Zrobiłem tylko 40 minut wolnego biegu, skupiając się na tym, aby to bieganie sprawiało mi przyjemność. Mimo, że człowiek czuje się dobrze, to jednak asekuracyjnie, lepiej odpocząć.
01.12.2015 Wtorek – Budzimy się
Bardzo polubiłem Wtorkowe treningi – mimo tego, że wstaję czasem przed 5 rano, to nigdy jeszcze nie miałem problemu z brakiem energii, czy chęci do wyjścia. Banan i 1 wafel ryżowy wystarczają na godzinę biegania.
Jeśli ktoś chce spróbować zrobić trening rano to polecam zjeść coś przed takim biegiem – mimo, że człowiek nie czuje głodu. Lepiej niech coś przegryzie, ponieważ zapasy energii uszczuplone przez sen, szybko wyczerpują się i po około 20 minutach biegu na czczo, człowiek czuje się fatalnie. Zrobiłem tego dnia 12 km w równą godzinę dodając na koniec 2 x 1 minuta szybkiego biegu na przerwie 2 minutowego truchtu.
Wtorki są chyba aktualnie najbardziej aktywnymi dniami w tygodniu, wieczorem o 19 umówiłem się z Maurycym na trening z piłkami lekarskimi. Najlepszy Szakal wspominał, wcześniej u siebie na blogu, o tym jak ciężkie są to ćwiczenia (teraz się poprawił :)), tym razem i ja również tak napiszę. Były to 3 serie składające się z 8 ćwiczeń po 15-20 powtórzeń. Prawie godzina walki daje w kość, po piłkach zrobiłem jeszcze 2 serie ćwiczeń z sztangą około 15 kg, dobrze, że zaraz po tym treningu miałem bardzo regeneracyjną sesje jogi.
02.12.2015 Środa – Lekcje
W Środę odwiedziłem, po raz drugi, łódzką halę RKS. Treningi z trenerem Ryszardem Goszczyńkim są bardzo pomocne, ponieważ wiele się na nich uczę. Po 25 minutach biegu, podczas których również dostawałem wiele uwag do techniki biegu, zrobiłem ćwiczenia rozgrzewkowe i przeszedłem do treningu na płotkach. Na tych treningach nie zwracam uwagi na ilość powtórzeń, głównym celem tych ćwiczeń jest skupienie się na prawidłowej technice. I tak np. bieg przez 3 niskie płotki wykonywałem przez blisko 25 minut, opanowując wszystkie ruchy do tego stopnia, aby Rysio mógł częściej chwalić, niż poprawiać. Następnie przechodziłem pod i nad płotkami utrudniając sobie czasem ćwiczenie, kiedy będąc pod płotkiem nie przechodziłem do końca lecz wykonywałem ruch powrotny i ponownie przechodziłem pod płotkiem, cały czas na ugiętych nogach. Oj później uda bolały.
03.12.2015 Czwartek – W końcu trenuję
W czwartek wykonałem pierwszy trening w postaci biegu ciągłego. Tu chciałbym dodać, że starty również budują moją formę, też je można zaklasyfikować do treningów. Jednakże świadome kontrolowanie biegu – tak, aby nie biec ani za szybko, ani za wolno, tylko w danym tempie, na odpowiednim pulsie – uważam za właściwy trening. Starty oczywiście dają nawet lepsze efekty, lecz tam walczę o miejsce, czas i rywalizuję nie tylko z swoimi słabościami, ale również z biegaczami, którzy chcą mnie wyprzedzić. Zrobiłem 3 km rozgrzewki, po której wykonałem 8 kilometrowy bieg ciągły w tempie 4.00 min na kilometr. 4 okrążenia po 2 km wyszły następująco :
2 km – 8,07 tętno 150
4 km – 7,55 tętno 161
6 km – 8,03 tętno 164
8 km – 7,39 tętno 174
To co ważne, czułem ogromny luz oraz komfort biegu, nie sprawiało mi najmniejszego problemu tempo 15 km/h. Raczej czułem, że jest to wolno, nie chodzi tu o chwalenie się, ale sam fakt, że organizm jest gotowy na o wiele cięższe treningi. Ani razu w mojej 6 letniej karierze biegacza jeszcze nie pracowałem tak solidnie zimą nad wszystkimi aspektami poza biegowymi. Będzie to bardzo ciekawy eksperyment i wierzę w to, że przyniesie on oczekiwane rezultaty.
04-05.12.2015 Piątek i Sobota – Odpoczynek? Nie do końca
W planach miałem zrobić delikatne 6 km rozbiegania, ale musiałem zostać w pracy troszkę dłużej (do 20.30), energii po niej na trening już było bardzo mało. Nie chodzi tu o brak chęci czy motywacji, ale po prostu taki trening jest bez sensu, ponieważ dobijam i tak już zmęczony organizm. Nie mając siły i energii na trening (nie myląc brakiem ochoty) lepiej sobie odpuścić i nie robić nic. Po powrocie do domu tylko zjadłem i od razu poszedłem spać.
Równie szybko przeminęła mi sobota. Rano byłem na uczelni do 13, a po południu miałem zaplanowany wyjazd, udało się wcisnąć 30 minut biegu i 4 przebieżki. Sam bieg był w porządku, choć nie czułem super energii, lecz przebieżki to już inna historia. Odcinki po 150 metrów biegałem z luzem i zapasem na prędkościach <3.00, nie chodziło tu o wyciskanie z siebie ile się da, ale właśnie o czucie kontroli i luzu. Potem pozostało już łapanie chwil odpoczynku w podróży i zbieranie sił przed niedzielnym City Trail Łódź.
06.12.2015 Niedziela – Prezent od Mikołaja 🙂
Jestem bardzo zadowolony z tego biegu. Czułem kontrolę prawie cały bieg, poza odcinkiem między górką, a wbiegnięciem do parku 3 maja. Trochę mnie głowa przyblokowała, ponieważ mogłem pobiec jeszcze mocniej, ale to lekcja na kolejne starty.
Relacja z Biegu : Link
Podsumowanie
Tydzień zaliczam do tych jak najbardziej udanych, który został uwieńczony bardzo dobrym startem w CityTrail Łódź. Kolejny szykuje się już intensywniejszy pod względem treningowym. Pojawi się zmodyfikowana siła biegowa, dłuższe treningi tempowe oraz w weekend, zamiast zawodów będzie dłuższe wybieganie ~18 km.