Bieg Zwycięstwa w Poddębicach – relacja

Bieg Zwycięstwa w Poddębicach – relacja

Sezon startowy w pełni, bieganie w Polsce robi się coraz bardziej popularne. Biegać można w każdy weekend, tym razem start nietypowo bo w Piątek. Zapraszam:

 

Na dziś zaplanowany był start Poddębicach, bieg na 10 km. Rok temu ukończyłem go jako pierwszy. Dziś bardzo chciałem powtórzyć ten wyczyn. Poranek był klasyczny, kto nie zna zapraszam do poprzedniego wpisu Tu. Z racji tego, że dzisiejsze zawody odbywały się niedaleko domu, wyruszyliśmy na ten bieg razem z mamą.

Biegi młodzierzy (źródło http://www.okpoddebice.pl)
Biegi młodzieży (źródło http://www.okpoddebice.pl)

Organizacja odbiegała od biegów do których wszyscy się przyzwyczailiśmy. Formuła dowozu autobusem na miejsce startu czasem się pojawia, ale dziwił już brak biura zawodów (10 minut przed startem pojawił się stolik przy linii), brak wpisowego, nawet nie mieliśmy numerów startowych :). Trasa była bardzo dobrze zabezpieczona. Wcześniej biegały dzieci i młodzież. Zawsze bieg prowadzi radiowóz, strażacy stoją na każdym skrzyżowaniu, karetka i drugi radiowóz zamykają bieg. Tu wielkie brawa dla organizatorów. Biegi odbywały się zgodnie z rozpiską. Nasz autokar odjeżdżał o godzinie 11 (start 11.50). Przed biegiem okazało się, że będzie nas tylko garstka osób, poznałem w autokarze koleżankę Paulinę, o której więcej napiszę  za chwilę.

 

Oczekiwanie na busa
Oczekiwanie na busa

Po dotarciu do miejscowości oddalonej o dokładnie 10 km od centrum Poddębic, ruszyłem na standardową rozgrzewkę 15 minut truchtu oraz ćwiczenia. W trakcie podałem tylko nazwisko i podpisałem oświadczenie o starcie na własną odpowiedzialność i już czekaliśmy na radiowóz, który miał prowadzić bieg. Koleżanka Paulina trochę się denerwowała. Biega od niedawna, chciała dzisiaj dobrze pobiec i jeszcze zdążyć na uczelnię po zawodach. Z konkurencji która mogła dobrze pobiec wypatrzyłem tylko Damiana z KB Geotermia Uniejów (PB. około 37 min). Nie chciałem ruszyć do przodu od samego początku, więc postanowiłem patrzeć jak zachowa się reszta. Z delikatnym obsunięciem około godziny 11.55 ruszyliśmy na trasę.

 

Na początku zdziwiłem się że, nikt nie rusza do przodu, biegliśmy razem w grupie, mężczyźni i kobiety. Postanawiłem, że pomogę Paulinie w jej biegu puki nikt nie pobiegnie do przodu. Biegliśmy spokojnie po około 4.30 min/km, po płaskiej trasie. Mijaliśmy  wioski, ludzie wychodzili z okolicznych gospodarstw, siedzieli na ławeczkach, niektórzy pomachali, inni bili brawa jeszcze inni dziwili się, co Ci ludzie robią i dlaczego biegną za radiowozem ;). Pierwsze 3 kilometry (stara taktyka) minąłem w 13.47, grupa była cały czas razem. Spojrzałem na Paule, uśmiechnęła się i pokazała że jest ok, więc biegliśmy dalej. Mijaliśmy kolejne wioski, kolejne piękne widoki.

 

To czekało na mecie
To czekało na mecie

Na około 5 kilometrze, był dość spory podbieg. Doradziłem Pauli, aby biegła mniejszymi krokami i nie próbowała teraz czasem przyspieszać. Dobiegliśmy do 6 kilometra. Był to czas weryfikacji, kto jest lepiej przygotowany na dzisiejszy bieg. Przybiłem piątkę z Pauliną, życzyłem powodzenia i ruszyłem do przodu. Drugą trójkę przebiegłem w 13,43, tętno wskazywało cały czas pierwszy zakres. Nabrałem prędkości, kolega Damian czekał na tę chwilę i od razu przyłączył się do ucieczki, zerknąłem na zegarek, biegliśmy w okolicach 3.10-3.15, był to dobry moment, gdyż na finiszu mógłbym z nim przegrać, w tym wypadku mieliśmy jeszcze dużo czasu przed sobą na rozstrzygnięcie miejsca. Po około 700 m takim tempem, wyczułem, że kolega delikatnie zostaje z tyłu, postanowiłem utrzymać to tempo do pełnego kilometra, po tym czasie, zerknąłem przez bark i zauważyłem, że Damian już odpuszcza, potem biegłem już w okolicach 3.30 do mety.

Na ostatnim kilometrze podłączył się rowerzysta, sympatyczny Pan, który wypytywał o życiówkę, o to gdzie planuje biec, w jakim tempie biegam. Rozmowa mogłaby potrwać dłużej, ale przy 3.20 trochę ciężko o swobodną rozmowę :). Na ostatnich 500 m, pożegnałem się z Panem z roweru i wbiegłem w ścisłe centrum miasta, coraz więcej ludzi. Miałem bezpieczną przewagę ale nie zamierzałem zwalniać. Nagle radiowóz z przodu włączył sygnał, ludzie zaczynali bić brawo, Wbiegłem na rynek i na metę, za radiowozem na sygnale (świetnie to musiało wyglądać). Dostrzegłem ucieszoną mamę. Minąłem linie, odebrałem gratulacje od organizatorów, podbiegłem uściskać mamę i ruszyłem z powrotem w trasę, zobaczyć jak idzie Paulinie. Na około 1 km do mety zauważyłem, że biegnie na drugim miejscu, mocno zwolniła, a ja starałem się ją dopingować i mobilizować na ostatnie kilkaset metrów. Dopiero gdy powiedziałem, że spóźni się na uczelnię to zaczęła się uśmiechać i przyspieszyła.

Szybki i smaczny posiłek po biegu.
Szybki i smaczny posiłek po biegu.
Dekoracja
Dekoracja

Po biegu nastąpiło krótkie roztruchanie, rozciąganie i mój ostatnio sprawdzony, szybki i regeneracyjny posiłek :). Później była dekoracja i kolejne gratulacje. Chwilę porozmawiałem z nowymi znajomymi, zrobiliśmy wspólne zdjęcie (jak dostanę to wstawię) i powrót do domu. Jutro kolejny start – 2,5 km TextillCross Bieg Studentów.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *