Mocniejszy trening – mocniejszy zawodnik, ale wszystko z wyczuciem – Podsumowanie 1-7.02.2016
Miniony tydzień można zaliczyć do udanych. Zrobiłem dobre treningi, nie jestem zmęczony i w końcu zacząłem kłaść się i wstawać o normalnej porze (bez urazy Jagoda :). Czuję się coraz lepiej, nie brakuje mi energii, a co najważniejsze w końcu waga zaczyna zbliżać się do tych wartości, co wiosną 2015. Połączyłem również zawody z treningiem, co nie często się udaje. Zapraszam
Poniedziałek 01.02.2016 – Pod górę
Tym razem po słowach Jagody się spiąłem ––zacytował coś w stylu – „Nie masz czasu na trening, ćwicz szybciej” albo chyba coś pokręciłem 🙂
8 km biegania na rozgrzanie zrobiłem spokojnie po 4.50, kluczowym elementem poniedziałkowej siły biegowej było 10 x Skip A, Wieloskok i Podbieg.
Tym razem nie było spacerków, stania czy zastanawiania się. Skip A na górkę, nawrót w dół i od razu na górę. 10 powtórzeń, nawrót i wskakujemy na górę. Tu już tętno się podnosi i po 5 odcinkach ostatnie metry robią się naprawdę wymagające. Ale walczymy, nie poddajemy się. Zaczynam niektóre odcinki kończyć z krzykiem na ustach, ale nie poddaje się. Zbiegam, robię nawrót i zasuwam pod górę! Na koniec podbiegi – tu postawiłem sobie za cel zejść poniżej 10 minut z całym kompletem, czyli mniej niż 20 s w górę i mniej niż 40 s w dół. Noga się kręciła, wszystko się udało i satysfakcja z takiej jednostki jest podwójna. Może to brzmi strasznie, że czasem krzyczę pod koniec odcinka – ale nie oszukujmy się, trzeba ciężko trenować, aby osiągać swoje cele!
Wtorek 02.02.2016 – Spiesz się powoli
Tym razem natłok obowiązków i zmęczenie zweryfikowały plany. Nie pojawiłem się na jodze, ale udało się pobiegać. Zrobiłem 12 kilometrów w tempie regeneracyjnym – 5:35, to pozwoliło mi odpocząć i zebrać siły. Tętno z całości było około 124 bpm, więc cały organizm się regenerował.
Po mocnym poniedziałku, wtorkowe wolne rozbieganie było konieczne.
Środa 03.02.2016 – Płotki, płotki, płotki
Środowy trening z Rysiem ponownie na RKS-e. Udało mi się solidnie popracować na płotkach, więcej w marszu niż w biegu, ale to była dobra praca. W międzyczasie zrobiłem z Robertem 5×200 metrów po 33 sekundy na minutowej przerwie. Zaczynam już trochę kręcić szybciej nogami, wiosna tuż tuż.
Czwartek 04.02.2016 – Przystanek ToyToy
Po luźniejszych dwóch dniach przyszedł czas na kolejny akcent. W planach było 15 km tempa w okolicach 3:50-4:00. Po rozgrzewce czułem się rewelacyjnie, puls niski. Pogoda była dobra do biegania i nawierzchnia w Parku Poniatowskiego, również sprzyjała dobremu treningowi. Po 2 kilometrach biegu coś zaczęło mi się w brzuchu odzywać. Po 4 km. wiedziałem, że to tykająca bomba. Co chwilę przerywałem trening, wyszło coś około 5×3 km zamiast ciągłego biegu. Ale tempo i odczucia z treningu dają pozytywne znaki, że powoli organizm zaczyna robić się mocniejszy.
Piątek, Sobota – 5-6.02.2016 – Aktywnie
W piątek wybrałem się na Pedros Cup, była to niecodzienna okazja, zobaczenia gwiazd lekkiej atletyki w Łodzi, startujących na hali przy kilkutysięcznej publiczności.
Sobotni trening zrobiłem po starcie w Trail Kamieńsk. Zamiast 8×3 minuty wyszło 6 km krosu po górach + 10×1 minutowe tempówki.
Dlaczego padła decyzja na dołożenie odcinków po zawodach? Ponieważ, odczucia były na tyle pozytywne, że mogłem śmiało dołożyć do pieca. Nie byłem wyeksploatowany na tym wyścigu. Zrobienie krótkich odcinków na zmęczonych nogach, pozwoli przyzwyczaić je do wysiłku w końcowych fazach zawodów wiosną.
Niedziela -7.02.2016 – Rezerwy
Niedzielne wybieganie zrobiłem z zwykłym stoperem(rozładowany GPS), nie było pomiaru prędkości, nie było pomiaru dystansu, ani pomiaru pulsu. Celem było 52,5 min w jedną stronę oraz powrót. Całość przebiegła dość sprawnie, choć łydki bolały bardzo mocno w pierwszej części biegu (ze względu na bieganie w kolcach w Kamieńsku). Powrotny odcinek wyszedł minutę szybciej, ale nie było to już komfortowe bieganie. Zaczęło mi brakować paliwa, nic ze sobą nie wziąłem do jedzenia picia. Sklepów, które obsługują płatności kartą było jak na lekarstwo.
Po całym treningu zanim zjadłem solidny obiad, zrobiłem sobie na szybko, jogurt naturalny z zmielonymi płatkami owsianymi i bananem. Taki szybki, lekki i energetyczny posiłek po treningowy pozwala szybko zahamować procesy, które jeszcze niedawno nam niszczyły i zjadały mięśnie.
Podsumowanie
Ostatni tydzień był już w pełni nastawiony na mocne trenowanie. Zrobiłem pond 90 km, co jak na mnie jest solidną liczbą. Pozostał jeszcze jeden taki tydzień objętościowy i wchodzimy na szybsze bieganie, które już zacznie budować mi formę.
Do zobaczenia w Walentynki na CityTrail bieg nr. 5 🙂