Nietypowe podsumowanie tygodnia 25.04-01.05.2016

Nietypowe podsumowanie tygodnia 25.04-01.05.2016

Tym razem podsumowanie tygodnia będzie miało inną formę niż zazwyczaj, nie było zbyt dużo biegania, nie było ogólnie planów co zrobić, aby cos poprawić. Pytanie czy jest co poprawiać, czy raczej trzeba budować od podstaw.

 

 

Praktycznie od minięcia mety na Orlenie, zawiesiłem buty na „kołku”. Nie zrobiłem nawet roztruchtania po biegu (oczywiście nie polecam takiej głupoty). Wyczyn Artura mnie podbudował, ale jednak swoje zamierzałem odpocząć. I tak do Czwartku nie biegałem nic, jedynie we Wtorek wybrałem się na 20 minut treningu na Orbitreku, 3 serie ćwiczeń stabilizujących oraz zajęcia z rozciągania, które były najintensywniejszą jednostką całego dnia 🙂

 

Resztę dni nic mi się nie chciało, po prostu nie miałem ochoty się ruszać. Zacząłem jednak odczuwać, że się zaczynam „zastawać”. Dlatego rano w czwartek, wiedząc, ze wieczorem może być ciężko z czasem, wybrałem się na 30 minutowy rozruch, który napawał mnie optymizmem, ponieważ nogi nosiły i była energia do biegania jakiej dawno nie czułem.

 

Tak rano można biegać
Tak rano można biegać

W piątek wieczorem nastąpiła mała zmiana, udało mi się nawiązać kontakt i prawdopodobnie współpracę z cenionym i bardzo dobrym trenerem z okolicy. Na razie nie będę pisał kto to, niech to zostanie chwilowo owiane tajemnicą :), ale już w przyszłym tygodniu wrzucę oficjalna informację w tym temacie.

Doszedłem do wniosku, że lepiej nie ryzykować i nie marnować zdrowia na trenowanie się samemu. Człowiek sam rozpisując sobie treningi nie jest w stanie wyczuć czy ta jednostka nie będzie za mocna  lub czy, aby nie za lekko dziś pobiegałem. Potrzebne jest oko kogoś z boku, najlepiej oko kogoś doświadczonego. Ja nie jestem na tyle doświadczony, aby już na poziomie około 33 minut rozpisywać sobie samemu treningi. Trzeba umieć odczytywać znaki i wiedzieć, kiedy zluzować, a kiedy przycisnąć, niekoniecznie wtedy kiedy noga się kręci, trzeba naciskać.

 

Tu piesek dyktuje tempo :)
Tu piesek dyktuje tempo 🙂

I tak pierwszy trening według rozpiski nowego trenera zrobiłem w piątek wieczorem. 40 minut lekkiego biegu i 2x5x150 metrów przebieżki. Przerwa między odcinkami to 1 minuta, przerwa między seriami to 5 minut. Na przebieżkach czułem się dobrze, nie było problemów, choć odczuwam, że jestem trochę za ciężki na takie bieganie.  Ten trening miał mnie rozruszać przed czekającym mnie w niedziele startem na 5 km.

CameraZOOM-20160429193042399

W sobotę ponownie ruszyłem na lekki rozruch, który wykonałem popołudniem, bez fajerwerków dwadzieścia kilka minut biegania plus 4×100 metrów w formie przebieżek.

 

Przynajmniej pogoda dopisała :)
Przynajmniej pogoda dopisała 🙂

Niedziela to start w biegu na 5 km przy Maratonie 42200 w Częstochowie. Start oceniam za udany, chociaż niestety doskwiera mi notoryczne spinanie całego ciała. Udało się uchwycić takie „nieciekawe” moje spięcie, które nie jestem na ten moment w stanie zdiagnozować, co jest tego przyczyną.

 

Źle to wygląda...
Źle to wygląda…

Ogólnie odczuwam zmęczenie materiału, lecz nie zamierzam rezygnować z tych startów i tej pracy, którą wykonałem przez całą zimę. Zobaczymy co uda się z tego nabiegać, jestem dobrej myśli i już 3 maja ścigam się na 10 km. Gdzie? O tym dowiecie się jutro, chociaż możecie strzelać miejsca, gdzie będzie mnie można spotkać jutro na trasie, jak ktoś trafi to potwierdzę 🙂

 

Będzie dobrze. bez dobrego nastawienia nie ma dobrych rezultatów.
Będzie dobrze. bez dobrego nastawienia nie ma dobrych rezultatów.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *