Obcinamy – Podsumowanie tygodnia 21-27.03.2016
Początek tygodnia był ciężki, ale nie ze względu na intensywność jednostek, a na bieganie na rezerwach w celu zrzucenia lekkiej mojej „nadwagi”. Ale jak przyszedł czas na mocniejsze bieganie, doładowałem bak i była siła na wszystko. Tradycyjnie zaczynamy od Poniedziałku.
Poniedziałek 21.03.2016 W jedną i z powrotem
Tym razem, aby nie biegać bezcelowo, postanowiłem wejść na mapy googla i sprawdzić, gdzie mogę dobiec w promieniu 5 km od miejsca zamieszkania – moją uwagę przykuła Starowa Góra i taki kierunek obrałem. Nie powiem, że było lekko i przyjemnie, ale jakoś dodreptałem te 10 kilometrów w średnim tempie 5.05.
Wtorek 22.03.2016 Tak się nie robi
Z cyklu pracowite Wtorki – Pobudka 6.30 – śniadanie itp., potem praca do 16 i powrót do domu, obiad i wypad na Basen. Tu była pełna regeneracja i fajny odpoczynek w formie sauny i jacuzzi. Tak powinna tego dnia zakończyć się moja aktywność, a to był dopiero początek. Po basenie zrobiłem 8 kilometrów biegu (wiem, basen powinien być po wszystkim). Po tym biegu, wsiadłem do auta i podjechałem na siłownię, tu w okolicach siłowni zrobiłem drugą część treningu, czyli 10 x skip A oraz 10 x wieloskok – ta część treningu mnie sponiewierała totalnie, miałem nogi jak kłody i zero energii.
Następnie już w ciepłej siłowni, zrobiłem ciekawą formę podbiegów, która bardzo mocno mnie zmęczyła. Ustawiłem kąt bieżni na 6 % i na tym nachyleniu zacząłem robić 45 sekund podbiegu w tempie 15 km/h z 1 minutową przerwą w truchcie 8.8 km/h. Intensywność odcinków od 5 w górę była bardzo duża, ostatni odcinek biegłem 60 sekund i kończąc go byłem wrakiem. Ale satysfakcja z pokonania tego treningu ogromna. Po wszystkim na szybko coś zjadłem i o 20.30 udałem się na zaniedbywaną ostatnio przeze mnie jogę. 22.30 jestem w domu mogę iść spać.
Środa 23.03.2016 Rezerwy
Z racji, że ten tydzień trochę skupiłem się na jedzeniu i ograniczeniu zbędnych kalorii, aby trochę się „wyslimować”, to środowy trening mógł być trochę wymagający.
Był to mój ostatni bieg BC2 w formie 10 km z ostatnimi 2 km mocniej.
Wyszło dość standardowo, ale nie było to odczuwalnie lżejsze bieganie. Jak samo bieganie po 3.40 nie jest jakoś bardzo uciążliwe, to tym razem przyspieszenie do okolic 3.20 nie było już takim łatwym zadaniem i ostatnie 2 km pokonałem w 6.55. Tętno wyszło delikatnie wyższe niż ostatnim razem, co mogło być spowodowane mniejszą ilością energii oraz tym, że podczas tego biegu trochę rozmawiałem z Peacemakerem na rowerze 🙂
Porównanie ostatnich 5 takich treningów
Data – 20.02 Czas – 35,43 Tętno – 180
Data – 02.03 Czas – 36,17 Tętno – 174
Data – 09.03 Czas – 36.09 Tętno -170
Data – 16.03 Czas – 36.02 Tętno 169
Data – 23.03.2016 Czas – 36.10 Tętno 172
Czwartek 24.03.2016 Bieganie na Zdrowie 🙂
Po odstaniu 1 h w korkach – Nigdy w życiu nie będę jechał Srebrzyńską w kierunku Zdrowia…, rozpocząłem jeszcze za dnia trening 18 km dłuższego wybiegania. Kończyłem go już grubo po zmroku. Sam bieg już wyszedł na plus, samopoczucie bardzo dobre, tempo biegu też niezłe ~5.10 na średnim pulsie 130 można uznać za dobre parametry. Na koniec 4 x 150 metrów poszło zaskakująco dynamicznie i lekko. Być może „nabicie” nóg takim długim lekkim biegiem wyzwala jakąś dodatkową energię. Wyszło w sumie 20 km dobrego treningu.
Tak się zastanawiam, czy niski puls na treningach to oznaka dobrej formy, czy już przetrenowania? Zauważyłem zależność, jeśli przesadzę z treningami to nie mogę wejść na wyższe strefy tętna przy mocnych odcinkach, ciekawe czy tak samo działa to w niskich zakresach.
Piątek/Sobota 25-26.03.2016 Odpoczynkowo
Piątek świąt początek – oczywiście dzień wolny od biegania. Sobotnie 11 km rozbiegania po 4.55 również na tętnie 130 pokazuje, że trening idzie w dobrą stronę. Dorzuciłem tylko kilka przebieżek na koniec i zjadłem solidną kolację przed niedzielą.
Niedziela 27.03.2016 Wielkanocny trening
Jestem już po okresie najcięższych treningów, teraz w końcu przyszedł czas na szlifowanie tego, co zostało wypracowane. Niedzielne przyzwyczajanie się do prędkości około startowych czyli 15×400 metrów na przerwie 90 sekundowej poszło tak jak się spodziewałem – bardzo szybko i lekko. Uwielbiam tego typu treningi, można było go trochę podkręcić w postaci większej ilości odcinków lub krótszej przerwy, ale nie jest już czas na zwiększanie objętości, a na utrzymanie i delikatny luz.
Wszystkie odcinki były biegane po 1.14, przy przerwie wynoszącej 90 sekund. Jedynie chciałem pobiec ostatni poniżej 1.08 udało się wykręcić 1.06. Nadal mnie martwi tętno, które nie chce się już zbliżać do wartości około 200 bpm. Na ostatnim rozpędziłem serce do wartości 189.
Podsumowanie
Można już powoli zacząć mówić, że treningi mam za sobą. Pozostał tylko tydzień do pierwszych testowych startów, za tydzień biegam w Pabianicach 5 km. Dowiedziałem się, że nie ma tam atestu trasy i jest szansa, że dzień wcześniej wezmę udział w Akademickich mistrzostwach województwa Łódzkiego w biegach przełajowych. Zobaczymy jak to wszystko się ułoży. Tymczasem skupiamy się na tym, co jest teraz. Biegowe Pozdrowienie na ten tydzień!