Ostatnie 2 treningowe tygodnie 2016 r
Postanowiłem kontynuować moje wpisy na temat wyglądu moich treningów z dwóch powodów. Po pierwsze to zastępuje mój dzienniczek treningowy, nie są to tylko suche cyfry, ale i opisy treningów, więc z biegiem czasu tu wracam i zauważam pewne zależności – co zadziałało, co nie zadziałało. Dużo dają również Wasze opinie w postaci komentarzy, które pozwalają spojrzeć na sytuacje innym okiem i dzięki temu wcześniej wykryć jakieś nieporządne sytuacje.
Drugi powód to brak na terenie województwa miejsca(lub o takim jeszcze nie wiem), gdzie można obserwować nie tylko relacje z zawodów ale i dokładne schematy treningowe osoby, która biega około 35 minut na 10 km. Tak więc zaczynamy z relacją z ostatnich 2 tygodni zakończonej bardzo dobrym moim wystąpieniem w biegu na 10 km w Czechach 🙂
Poprzedni wpis zakończyłem planem treningu odcinkowym około 500-800 m w tempie bliskim planowanemu startu.
Niedziela 18 Grudnia 2016
Plany planami, ale z racji tego, że w terenie nadal panowały złe warunki do biegania oraz nie miałem dokładnego wymierzonego odcinka do biegania pomiędzy 600-800 metrów, wybrałem ponownie stadion na stokach i ambitny cel 20×500 m w tempie około startowym. Niestety minimalna powłoka śniegu połączona z minusową temperaturą bardzo skutecznie utrudniały szybkie bieganie. Noga bez przerwy mi uciekała, przy bieganiu około 5.00 min/km nie jest to takie uciążliwe, ale z moich planowanych odcinków po 1,45 (3.30) zrobiło się bardzo mocno rzeźbione średnie 1.48. Jedynie na czym mi zależało, to aby nie biegać powyżej 1.50 (3.40).
Bardzo umęczył mnie ten trening, nie tyle tempo co walka aby utrzymać prawidłową technikę biegu w takich warunkach i ciągłe „uciekanie nóg”. Wszystko biegałem na przerwie 1 minutowej w całości w truchcie. Na tym treningu nie było sił na ostatni szybki odcinek, który wyszedł w 1.45. Co ciekawe tętno podczas tych szybkich odcinków było niskie co świadczyło, że albo się przetrenowuję, albo nie umiałem z siebie dużo na tym treningu wycisnąć.
19-20 Grudnia
Tu napiszę jak powinno wyglądać moje bieganie, czyli w Poniedziałek powinienem rozbiegać wolno poprzedni trening, około 8-12 km i może trochę poćwiczyć. We Wtorek powinien być jakiś drobny akcent siłowy w postaci kilku kilometrów wolnego biegu i podbiegów, może siłowni. U mnie niestety w te dwa dni nie było biegania wcale. Na dłuższą metę takie podejście nie wróży nic dobrego, ale chciałem zobaczyć co mi się uda nabiegać 31 Grudnia z takiego dziwnego trenowania.
Środa 21 Grudnia
Po 2 dniach absencji, wybrałem się na planowane dłuższe tempo. Niestety w Parku Poniatowskiego główne uliczki wyglądały jak lodowiska, biegałem wszystko po pobocznych trawnikach starając się wszystko biegać po zewnętrznej aby nie skracać dystansu. Całość z planowanych 10 przerodziła się w 13 km średnio lekko poniżej 4:00 oczywiście z negative splitem 🙂 Staram się uczyć takiego biegania na treningach, przydaje się potem na zawodach.
Trening pozytywnie przebiegł, ale znów tętno nie chciało wchodzić w wyższe strefy co zaczynało mnie trochę niepokoić. Również pojawiały się komentarze znajomych, czy nie za mocno biegam i postanowiłem ostatni tydzień przed zawodami mocno zluzować.
Czwartek 22 Grudnia
Wybrałem się tylko na lekkie ćwiczenia na siłowni, trochę potruchtałem, poćwiczyłem sztangą oraz zrobiłem kilka przebieżek, wiem, że to zła kolejność, ale miałem trochę czasu, więc chciałem go wykorzystać jak najlepiej się da.
Sobota 24 Grudnia
Tego dnia postanowiłem sprawdzić na czym stoję i wystartować w Łódzkim parkrunie. Okazało się, że tego dnia Maurycy będzie robił trening w tempie, które mnie interesuje i postanowiłem pobiec z nim. Czułem mocno bolące mięśnie po siłowni, ale gdy zacząłem biec już było ok. Niestety warunki na trasie były bardzo zbliżone do moich Środowych, więc utrzymanie szybkiego tempa na tej trasie nie było łatwe. Maurycy równo jak tempomat biegł swoje, ja walczyłem o przetrwanie praktycznie już od drugiego kilometra, końcowy wynik 18.50 nie był zadowalający i nawet tłumaczenie się wywrotką na trasie i zdartym kolanem nie mogła być tego przyczyną. Liczyłem na wynik około 18 minut, a tu ledwo złamałem 19. Za dużo akcentów, za mało biegania. Postanowiłem odwrócić te proporcje.
Niedziela 25 Grudnia
W pierwszy dzień świąt, dodatkowym moim bodźcem do wykonania dłuższego rozbiegania było dość mocne objadanie się na wigilii. Trzeba było swoje wybiegać i tak w sumie wyszedł z tego Bożonarodzeniowy półmaraton :). Dodatkowo tak złapałem fajny stan biegowy, że drugie 10 kilometrów pokonałem w 43 minuty. Po takim mocnym weekendzie czułem, że organizm mam mocno wyeksploatowany i nie ryzykując kontuzji (Badyl ma mi wpieprzyć, jeśli złapię następną kontuzję) …kolejne 2 dni odpoczywałem grzecznie.
Środa 28 Grudnia
Trafiła się okazja do porannego treningu, 45 minut po górkach na Stokach bardzo pozytywnie mnie naładowały na cały dzień. Nie chciałem przesadzać z tempem i długością treningu, ponieważ później w pracy często po południu bywałem już bardzo zmęczony. Docelowym treningiem jednak tego dnia było przetarcie się przed sobotnimi zawodami.
Zrobiłem rozgrzewkę i pokonałem 4 kilometry na mojej 2 kilometrowej pętli na stokach w tempie odpowiednio 3.57 i 3.54 i to z wielkim luzem. Moja pętla jest dość wymagająca, ale zaczynam wdrażać takie bieganie w terenie, ponieważ moje zawody nie będą odbywały się na stadionie i walka z górkami daje dodatkowe aspekty siłowe.
Po tej części dobiegłem na stadion, aby jeszcze raz przypomnieć nogom jak wygląda tempo około 3.30 i wykonałem 4 odcinki po 400 metrów w tempie około startowym, tym razem na pełnym odpoczynku. Biegało mi się bardzo dobrze, nie wiem ile w tym zasługi porannego treningu, ale gdy tylko będę mógł, będę próbował wdrażać takie podwójne treningi.
Piątek 30 Grudnia
Czwartek wolne, a w piątek już starając się profesjonalnie podejść do tematu zrobiłem rozruch przed zawodami, 20 minut lekkiego truchtu i 4 przebieżki po 120 metrów. Podczas 20 minutowego wolnego biegu nogi bardzo chciały szybciej biegać, co dobrze wróżyło.
Sobota 31 Grudnia
Dzień startu, ostatnie 2 dni mocno ładowałem się węglowodanami, co pewnie mocno odbije się na wadze, ale chciałem zobaczyć jak to wpłynie to na start. Za cel startu wybrałem bliską granicy z Polską miejscowość Karvin, niedaleko Ostravy. Rozgrzewka mnie załamała, ponieważ spodziewałem się podbiegów, ale nie takich wielkich górek. Po solidnej rozgrzewce ruszyliśmy na trasę. Po około 500 metrach i sprawdzeniu międzyczasu postanowiłem nie gonić za liderami, a zwolniłem i poczekałem za grupą pościgową, była to dobra decyzja, ponieważ tu lokalni biegacze umieli dobrze podbiegać, dzięki czemu mi było łatwiej trzymać czyjeś tempo, niż dyktować swoje.
Za to na płaskim i zbiegach zrównywałem się z nimi i to ja dyktowałem tempo widząc, że dla nich bywa za szybko. Wykorzystałem to na drugiej połowie trasy, gdzie więcej było z górki i ukończyłem bieg na 5 pozycji z dobrym czasem 36.37. Jestem zadowolony z tego wyniki i samopoczucia na trasie oraz z faktu, że drugą połowę pokonałem szybciej niż pierwszą.
Plany na 2017? O tym napiszę w oddzielnym wpisie bo ten zrobił się za długi 🙂
Trzymajcie się i wszystkiego dobrego w nowym roku!
One thought on “Ostatnie 2 treningowe tygodnie 2016 r”