Podsumowanie kontuzji (złamanie zmęczeniowe) oraz plany na przyszłość
Moja ponad 6 tygodniowa przygoda z kontuzją dobiega końca. W tej chwili mogę już biegać, ale po rozmowach z wieloma osobami mądrzejszymi ode mnie, zapadła decyzja o przedłużeniu przerwy do końca października. Poniżej zamieszczam podsumowanie moich zmagań w drodze powrotnej do biegania, jakie środki były skuteczne, a jakie chybione. Przedstawię również plany co dalej z moją przyszłością, jako biegacza amatora.
Przyczynę oraz moje postępowania z leczeniem kontuzji pisałem w poprzednich spisach:
–03.08.2015-23.08.2015 Treningi i kontuzja…
–Długa przerwa – Kontuzja opis
–Wychodzimy z kontuzji
Chciałbym napisać o tym, co mnie zmyliło, ponieważ kontuzja zwaną złamaniem zmęczeniowym jest ciężka do wykrycia i zdiagnozowania. Powstaje ona poprzez zbyt duże obciążenia treningowe, po których nie następuje należyta regeneracja, struktura kostna nie nadąża się regenerować i dzień po dniu, trening po treningu staje się coraz słabsza. Do tego stopnia, aż zaczyna pękać w miejscu największego obciążenia. W moim przypadku było to niepełne złamanie zmęczeniowe lewej kości krzyżowej.
Niestety tego typu kontuzji nie da się zabiegać (innych też nie polecam). Ból dawał o sobie znać już tydzień wcześniej, ale wiadomo, że nikt w życiowej formie nie przestanie biegać, gdy coś pobolewa. Mocne treningi i start doprowadziły mnie do takiego stopnia, że bolało już w życiu codziennym podczas chodzenia.
Patrząc teraz z perspektywy czasu wiem, że udało by się zdiagnozować tę kontuzje wcześniej. Ale sama świadomość co mi dolega tylko nieznacznie przyspieszyłaby wychodzenie z tego typu kontuzji. Jedynym skuteczny lekarstwem na tę przypadłość jest odpoczynek, by kość miała czas się zagoić. Każdy ruch albo zaprzestawał proces gojenia albo, co gorsza skutkował coraz większym bólem.
Pierwszą wskazówką, że mamy do czynienia ze złamaniem zmęczeniowym był brak oznak poprawy, po braniu leków przeciwzapalnych. Drugą był brak bólu podczas ruszania nogą w powietrzu. U mnie ból występował tylko przy przenoszeniu ciężaru ciała na bolący staw. Kolejną wskazówką był brak dokładnej lokalizacji bólu tylko odczucie w całym biodrze oraz brak efektów po masażach, maściach i rolowaniu. Zabiegi fizykoterapeutyczne były delikatnie na plus, ponieważ pobudziły chore miejsce do lepszej regeneracji oraz ukrwienia bolącego miejsca. Na minus były każde próby zastępczego treningu oraz co gorsza próby biegania. Sam fakt, niemożności podbiegnięcia na autobus w wieku 24 lat świadczył o dużym problemie. Miałem wykonane 2 badania USG oraz Rentgen, które niestety nic nie pokazały (70 % przypadków złamania zmęczeniowego nie udaje się wykryć tylko rentgenem)
Bezradność lekarzy delikatnie mnie dobijała, miesiąc odpoczynku, wiele różnych prób leczenia, a ból pozostawał na tym samym poziomie. Dopiero rezonans magnetyczny pokazał, co tak naprawdę mi dolega. Również pomoc i metody Roberta Nowickiego skutecznie przyspieszyły wychodzenie z tej kontuzji i wiem, że teraz gdy pojawi się jakiś problem to On będzie pierwszą osobą, do której się udam.
Kontuzja w liczbach wygląda następująco:
• 10 zabiegów Fonoforeza,
• 10 zabiegów Laser
• 10 zabiegów pole magnetyczne
• 5 bolesnych zabiegów fali uderzeniowej
• 7 konsultacji lekarskich u 5 różnych ortopedów
• 3 fizjoterapeutów
• 2 x USG
• 2 x Rezonans magnetyczny w tym jeden z kontrastem
• 1 x Rentgen
Teraz biodro w 100 procentach mnie nie boli. Udało mi się już wyjść 3 razy na 20 minutowe wolne biegi ciągłe. Jedynie co zrobiłem, aby przyspieszyć gojenie się tej kości to wprowadziłem więcej produktów żywieniowych z wapniem i witaminą D. Czyli poszły w ruch kefiry, jogurty naturalne, częściej staram się jeść ryby i przebywać na słońcu.
Nie uda mi się przygotować już na koniec sezonu startowego, czyli na październik i początek listopada Bardzo ryzykowne jest szybkie wejście w mocny trening ponieważ kontuzja może się odnowić. Wraz z trenerem podjęliśmy decyzje o odpuszczeniu treningów tej jesieni. Dużo udało mi się nabiegać tej wiosny i był to najlepszy sezon w moim życiu. Aktualnie sezon przeżywam tylko ciesząc się z wyników znajomych i obserwując konkurencję 🙂 Normalnie sezon biegowy kończyłem tradycyjnie startem w którymś z biegów 11 listopada. Teraz planuję rozpocząć normalne treningi z końcem października. Chcę zrobić dużą bazę pod treningi specjalistyczne w lutym, aby w marcu i kwietniu móc wrócić w pełni sił na biegowe trasy.
Zimę przeznaczę głównie na pracę nad wszystkimi moimi słabościami, czyli gibkością, zakresem ruchu, koordynacją oraz wzmocnieniem słabych partii ciała z dużym naciskiem na mięsnie pośladkowe i brzuch. O wszystkim będę pisał tu na blogu. Trochę uchylę rąbka tajemnicy, będę aktywnie startował (w celu testowania formy) w cyklu biegów przełajowych City Trail Łódź oraz w celu sprawdzenia na jakim poziomie znajduję się po kontuzji. Myślę nad tym by kontrolnie wystartować, w którymś biegu niepodległości 11 listopada.
Podsumowując – jestem zdrów. Pracuję teraz nad zbiciem kilku nadmiarowych kilogramów nagromadzonych podczas 1.5 miesięcznej przerwy i przygotowywaniem organizmu do treningu biegowego, aby nie ruszać z totalnego dna 🙂 O wszystkich przygotowaniach napiszę w kolejnym wpisie. Chciałbym przeprosić również wszystkie osoby, dla których przez ten okres byłem trochę zrzędliwy. Bieganie od 6 lat to moja jedyna forma skutecznego radzenia sobie z natłokiem codziennych problemów, stresem oraz chwilą uporządkowania spraw w głowie. Ostatnie 2 miesiące, gdy bolało mnie biodro, gdy nikt nie wiedział co mi dolega – to sprawiało, że mogłem być trochę kąśliwy. Ale to już minęło, czas wziąć się w garść i zabrać się za siebie.
Cele na 2016 rok:
5 km wynik poniżej 15.2X
10 km wynik poniżej 31.XX
Czy będę startował z półmaratonie? Czas pokaże 🙂
Pozdrawiam