Tup Tup – podsumowanie tygodnia 08.02.2016-14.02.2016
Jak jeden niepozorny start, może zmęczyć człowieka na kilka kolejnych dni? Praktycznie połowa tygodnia to dochodzenie do siebie po sobotnim starcie, a druga połowa to przygotowywanie się na City Trail. Ostateczne jednak udało się wcisnąć dobre bieganie w te dni i uważam, że miniony tydzień można zaliczyć do udanych.
Poniedziałek 08.02.2016 – Silne tup tup
Łydki bolą niezmiernie (nie biegajcie w kolcach w Kamieńsku! 🙂 ), cały czas ledwo chodziłem, ale jakoś rozruszać się trzeba było. Zrobiłem 40 minut lekkiego truchtania, tak aby tylko powłóczyć nogami. W planach było jeszcze trochę ćwiczeń sprawnościowych, ale nie zawsze wszystko co się zaplanuje uda się zrobić.
Wtorek 09.02.2016 – Więcej, lepiej
Tym razem nie 8, a 12 km oraz nie tupanie, a już żwawe bieganie. Poniedziałkowy luźniejszy bieg, dał się zregenerować organizmowi i we Wtorek już tempo 12 kilometrów było po 4.53, ale nadal łydki bolały. Wieczorem udałem się na siłownię, aby zrobić 3 serie ćwiczeń z sztangą oraz trochę stabilizacji i oczywiście Wtorkowa Joga 🙂
Środa 10.02.2016 – Coś na rozruszanie?
Poprosiłem Rysia o radę „Co pobiegać, aby trochę rozruszać nogi?”. Zaproponował 4 serie w formie 400/200/200/200. Czyli 400 po 1.09, przerwa 200 m truchtu, 200 m w 33 i znów przerwa 200 m truchtu i tak 4 razy. Trochę tutaj rozpędziłem serce na tym niby pobudzającym treningu. Jednak było to dla mnie za wcześnie na takie zabawy. Po bieganiu wykonałem 30 minut ćwiczeń na płotkach, tym razem rozstawiłem 8 sztuk, abym ostatnie już robił na zmęczonych nogach. „Wtedy tak naprawdę się ćwiczy technikę” – cytat Rysia 🙂
Czwartek 11.02.2016 – W końcu
Łydki już mniej bolą, niezmiennie po treningach zakładam opaski kompresyjne. Czwartkowy trening już należał do tych ambitniejszych, który w końcu udało mi się zrealizować zgodnie z założeniami. Zrobiłem 3 kilometry po 5:03 , na których puls był bardzo obiecujący 130 bpm. Następnie zrobiłem krótką rozgrzewkę w miejscu i 15 km biegu ciągłego w średnim tempie 3:53 i tętnie 168. Długi budujący trening, poszczególne kółka w Parku Poniatowskiego wyszły tak:
2 km – 7,47 (158 bpm)
4 km – 7,46 (163 bpm)
6 km – 7,45 (168 bpm)
8 km – 7,43 (171 bpm)
10 km – 7,44 (172 bpm) – dycha w 38,45
12 km – 7,44 (172 bpm)
14 km – 7,46 (175 bpm)
15 km – 3,55 (175 bpm)
Roztruchtania również wyszło 3 km i całość zamknęła się z blisko 21 km na liczniku. Dobry trening można tak powiedzieć.
Nie rozumiem, jak niektórzy mogą zaczynać trening np. na pulsie 160 i kończyć na 163… U mnie zawsze ten dryf tętna jest wyraźnie rosnący.
Piątek, Sobota 12-13.02.2016 Łapiemy luz
Piątek i Sobota to próba odpoczynku przed niedzielnym startem, niestety natłok obowiązków poza biegowych trochę w tym utrudniał, ale jakoś próbowałem odpoczywać. W sobotę zrobiłem tylko delikatny rozruch 4 km + 4×100 m, ale nie czułem się na nim, aby mnie nosiło. Po prostu potrzebuję więcej luźnego biegania oraz lepszej regeneracji, której będę szukał w różnych źródłach.
Niedziela 14.02.2016 I dobrze i źle
Niedzielny City Trail na chłodno oceniam ok, jak na takie zmęczenie organizmu oraz natłok obowiązków. Jestem w końcu trochę zadowolony z tego biegu, brakuje mi przyspieszenia na końcu i nad tym teraz będę pracował.
Wieczorem udałem się na Basen, aby trochę rozluźnić całe ciało, jacuzzi i sauna również w tym pomogły.
Podsumowanie
Ostatni tydzień był w sumie lekki, jedynym mocnym akcentem był czwartek, ale jeśli jest się mocno zmęczonym (o spanie zadbałem), to nawet lekki tydzień nie w pełni pozwala odpocząć. Dlatego kolejny będzie w pełni nastawiony na regenerację. Ten tydzień również zamykał okres mocnego przygotowania podstaw pod treningi na wiosnę i takie kilka dni wyciszenia przed nadchodząca „burzą” treningową są potrzebne.
Dobrego nowego tygodnia wszystkim !