Tydzień 07.07-12.07.2020 – W końcu!

Tydzień 07.07-12.07.2020 – W końcu!

W końcu zaskoczyło, to był tydzień treningowy, który był dobrym tygodniem z wielką wisienką na koniec 😉

 

Poniedziałek

Poniedziałki to standard, 45 minut rozbiegania z Rysiem, obiegane okoliczne parki i wizyta w Galerii 🙂

Wtorek

Trudny dzień w pracy, duże zmęczenie  – wolne

Środa

Tym razem dzień wolny od pracy, na drzemce Rycha sam pojechałem na Agrykolę w planach 5×300 w kolcach, efekt?

Mega dobry trening, w butach na rozgrzewce poleciałem 100 metrów w 18 sekund i zapowiadało się nieciekawie, założyłem kolce i ten sam odcinek poszedł w 15 sekund, jednak przyczepność to podstawa. Trening super – wszystkie odcinki po 48 sekund na przerwie 2 minuty + 2×100 metrów po 14 sekund.

Czwartek

Tym razem trening w nocy, 40 minut rozbiegania w tym 1 km w 3:16 + 1 km w 3:50 tak na przetarcie i kilka przebieżek po 1 minucie na koniec.

Piątek

Siła biegowa 30 minut rozbiegania z Rysiem i potem 2×5 podbiegi przeplatane ~450 metrów odcinkiem. To kółko nie ma kawałka płaskiego, jest  najpierw około 250 metrów w dół potem 200 metrów w górę. Pierwsze kółko w 1.27 i już było ok (każde kółko poniżej 1.30 to oznaka dobrej dyspozycji), a drugie kółko (po drugiej serii podbiegów) w 1.22! to już coś dla mnie oznaczało 🙂

Sobota

Późno w nocy pojechałem na Agrykolę na trening, zamknięte :(, pojechałem na Skrę (naprawili płot i pomalowali czymś, co się mocno klei do rąk). Darowałem sobie bieganie tej nocy. (w planach było 3×500 m po około 1.23-1.24)

Niedziela

Mając zapas sił z niewykorzystanej treningowo soboty, nie chciałem ten energii przeznaczyć tylko na wspomniane 3×500 m. Długie wybieganie było tydzień temu, a tempo mi jakoś dzisiaj nie pasowało. Postanowiłem zrobić coś innego i… Wyszło  🙂

Jak ja lubię biegać na bieżni!

Rano z Rysiem zrobiliśmy przed śniadaniem 20 minut rozruchu. Koło południa pojechałem na drzemce Rysia na siłownie – tam postanowiłem pobiec 5 km po 3:20, zakładając, że bieżnia ułatwia, chciałem pobiec 16:30, aby zniwelować te plusy biegania na taśmie. Wyszło tak, że po 2 kilometrach biegło mi się tak rewelacyjnie, że już podkręciłem tempo do 3:15, ostatnie 1500 metrów też jeszcze dokładałem. Doczekałem się czasów, że na 600 metrów do mety już na liczniku miałem 20 km/h a ja nadal chciałem biec szybciej (dzień konia). Pierwszy raz bieżnia mnie ograniczała i nie mogłem biec szybciej. Skończyłem w 16:15 z niedosytem, ale taki niedosyt to ja rozumiem :).

Wiem, że mnie stać na złamanie 16:40 na ulicy, bieganie treningów na bieżni ma bardzo dobry wpływ na mnie i jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego sprawdzianu. Jak dobrze pójdzie mi trening w środę 3×500 metrów, to zapiszę się na 1500 metrów na WTC i będę chciał powalczyć o wynik poniżej 4:19 :).

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *