Tydzień 27.07-02.08.2020 – Maszyna
Ten tydzień uznaje za przepracowany bardzo dobrze. Udało się upchnąć 10 treningów w ciągu 7 dni więc sam jestem pod wrażeniem, że się tak da pracując i wychowując dziecko, a propos dziecka, aż 7 razy biegałem w tym tygodniu z Rysiem!
Poniedziałek
Odpoczynkowe po niedzielnych zawodach 45 minut z Rysiem.
Wtorek
Tutaj nadal nie chciałem od razu wchodzić w reżim treningowy, nadal miałem coś w stylu „poluzowania pasa” z bieganiem. Bez rozkładu wyszliśmy z Rysiem na trening i tam w trakcie po około 20 minutach lekkiego biegania przyspieszyliśmy i zrobiliśmy 3 km po 3:50 + 5 x 1 minuta szybko. To wszystko z 15 miesięcznym pasażerem, który coraz bardziej lubi takie treningi, kiedy wyprzedzamy rowerzystów 🙂
Środa
30 minut dobiegu do Łazienek oczywiście z Rysiem na pokładzie, a następnie już bez Rysia, za to w kolcach 5×200 m + 400 m.
Na Agrykoli koło g. 19 w środy jest z kilkadziesiąt osób, na plus zasługuje, że 1 tor prawie był pusty. Z niedzielnego 2:49 na 1 km choć byłem zadowolony, to wiedziałem, że mogę szybkiej i teraz zaczynam przygotowywać się do biegania bliżej 2:40. Aby to zrobić, muszę oswoić się z prędkościami rzędu 16 sekund na 100 metrów. Więc tego dnia w planach było bieganie 200-metrowych odcinków w okolicach 31 sekund.
2 dni luzu dały efekt i każda z dwusetek była w dolnych granicach 31, z czego 2 po 30 sekund. Po takich 5 odcinkach (przerwa 200 metrów truchtu) zrobiłem 400 metrów, ale nie na maxa, raczej biegnąc mocno, chciałem pobiec poniżej 1.05, nabiegałem 1.03. Ta 400 setka nie była przyjemna, odzwierciedlała samopoczucie pomiędzy 500-900 metrem niedzielnych zawodów. Na koniec 100 metrów 14.1 i 100 w 13.7. Reasumując trening bardzo na plus.
Czwartek
Rano:
Rozbieganie z Rysiem połączone z zakupami, około 4-5 km.
Wieczorem:
Mieliśmy z R. Wolny wieczór, mama poszła do koleżanki, więc my zrobiliśmy wypad na miasto, a ściślej do centrum. Oczywiście Tata biegiem, a R. w swoim bolidzie. Co nie co Rysio pozwiedzał + też był postój na plac zabaw w Ogrodzie Saskim. Powrót jako kolejna atrakcja jednak metrem.
Piątek
Miał być dzień wolny, jednak dałem się namówić Rysiowi na jego „Tiup, Tiup”. Zrobiliśmy około 35 minut lekko + 1 kilometr w 4:00 i od razu 1 kilometr w 3:30 (nadal mówimy tu o bieganiu z wózkiem, który łącznie z pasażerem waży około 25 kg).
Sobota
Po południu
Nie wiem co mnie podkusiło na wyjście w upał o g. 15 na trening, ale trudno jak już wyszedłem to pobiegam.
Cały czas się wahałem albo 5 km po 3:2X albo 3 km < 3:20. Wybrałem opcję nr. 2 ponieważ wolę, aby organizm zapamiętywał tempo i ruch na prędkościach <3:20. Wyszło nad podziw dobrze, ponieważ 3 km pokonałem w okolicach 9:49 (odcinek jest delikatnie dłuższy, ale liczę już z tą nakładką). Lekko przepaliłem 1 kilometr (około 3:10), muszę popracować, aby przepalać tak ostatni, a nie pierwszy. Na dokręcenie po 3 minutach przerwy 2 km po 3:40.
Wieczorem
Wycieczka z Rysiem 7 km lekkiego biegu w ramach roztruchtania.
Niedziela
Rano
Chciałem pobiegać odcinki, ale jednak nie czułem się na siłach, aby tego dnia się mocno stresować konkretnymi prędkościami na danych odcinkach. Postanowiłem zrobić zabawę biegową, po około 20 minutach biegania bez patrzenia na zegarek na tempo i dystansów orientacyjnie od 50 do 200 metrów (raczej od drzewa do słupa itp). Postanowiłem na asfalcie pobiec 1 km w tempie na samopoczucie szybko (skończyło się na 3:09). Później ponownie kilka odcinków zabawy i 2×500 też na samopoczucie (1:32 i 1:27) + jeszcze kilka odcinków zabawy.
Trening luźny dla głowy bo bez większych oczekiwań, ale jednak to nie była taka do końca zabawa. Jestem zadowolony z mierzonych odcinków, kiedyś nie myślałem, że takie prędkości będą dla mnie osiągalne.
Wieczorem
Ten trening już mi chodził po głowie bardzo długo – wybieganie, ale nie z włączeniem kilkunastu kilometrów <4:00, ale całość na samopoczucie. Wyszło 14 km po 4:15 + na koniec 2 km średnio po 3:36 (w formie BNP 3:4X i 3:2X). Szczególnie te 14 km mi się podobały, bo nie były na siłę, biegłem jak mi się chciało. Dawno nie biegałem takich prędkości, bo albo wolno rozbiegania, albo szybko tempa/odcinki.
Podsumowanie:
Każdy trening w ostatnim tygodniu był dla mnie przyjemnością i czuje, że organizm mi się powoli zmienia w maszynkę do biegania, czyli czuję, że przychodzi mi to z dużą łatwością – można to nazwać formą :). Na razie brak zawodów na horyzoncie, więc trenujemy dalej, teraz 2 dni odpoczynku, aby przyjąć tak przepracowany tydzień.