28.09-04.10.2020 – Coś z niczego

28.09-04.10.2020 – Coś z niczego

Zacznę od opisu ostatnich treningów, na refleksje będzie miejsce w podsumowaniu.

 

Poniedziałek

Tym razem po nieudanej treningowo niedzieli postanowiłem wyjść pobiegać coś mocniejszego w Poniedziałek.

Rysio poszedł spać koło g. 21 i ruszyłem samotnie na Pola Mokotowskie. Czułem się dobrze i w planach miałem 5×1 km po 3:20 przerwa 2 minuty, czyli w teorii o wiele lżejszy trening niż biegałem 30 Sierpnia. Biegnę pierwszy odcinek, czuje, że nie biegnę na maxa, nie sprawdzam tempa, chcę to pobiec na samopoczucie, zatrzymuje stoper 3:25. Po dwóch minutach ruszam na drugi odcinek, tutaj już staram się biec mocno, jednak na mecie ponownie 3:25 i nie bardzo jest szansa, że będę z tego w stanie coś urwać.

Usiadłem na ławce i tak naprawdę wtedy się pogodziłem, że forma leci w dół, nie w górę i jeżeli chce coś biegać szybko, to trzeba popracować na każdym treningu, nie tylko okazyjnie. Pobiegłem do domu

Wtorek

Wolne, za dużo pracy w pracy.

Środa

Klasyk, czyli jeżeli mogę, to pada deszcz. Nie jestem już tak nastawiony, że może się walić i palić, a ja idę na trening. Po prostu, pada, a treningowo na siłownie nic nie mam sensownego i logistycznego do powiedzenia, to wymuszony dzień wolny.

Czwartek

30 minut biegania z Rysiem

Piątek

30 minut ponownie z Rysiem

Sobota

Udało mi się zapisać na bieg Bieg Rotmistrza Witolda Pileckiego (dziękuje Paweł!) – Starty w biegach Dzielnicowych w Warszawie traktuje czysto jako zabawa i walka o miejsca. Po starcie, dwójka zawodników ruszyła tak mocno, że po 100 metrach wiedziałem, że powalczyć tego dnia będę mógł tylko o trzecie miejsce. Rywal nie naciskał, biegliśmy obok siebie cały czas i około 1,5 km przed metą ruszyłem lekko szybciej i dowiozłem podium. Czas bardzo mizerny około 18 minut na 5 km i co najlepsze, te ostatnie 1,5 km to dużo bym nie przyspieszył, gdyby ktoś mnie naciskał.

Ryś nie ukrywa zadowolenia 🙂

Niedziela

Biegnij Warszawo i 10 km. Taki dystans dla mnie jest rzadkim widokiem na treningach, a co dopiero zawody. Podchodziłem do tego biegu jako do dobrej okazji treningowej. Celem było 35 minut z przodu i tak też mniej więcej biegłem przez pierwsze 5 kilometrów, dalej już grupa się rozerwała i odcinek pomiędzy 5, a 8 kilometrem (z podbiegiem) dał mi popalić. Zwolniłem dość mocno, ale nie na tyle, aby ktoś mnie wyprzedził. Dopiero po 8 kilometrze odżyłem i zacząłem jeszcze przyspieszać. Finalnie wyszło 36:20 co jak na moją formę, jest dobrym rezultatem.

Półmetek
Zdjęcie: OnlineDataSport

Podsumowanie

Jak widać, treningowo od Poniedziałku do piątku nie było nic, co by pozwalało mi myśleć o mocnym bieganiu.

Powodem takiego stanu rzeczy jest moje bardzo duże zaangażowanie się w pracę. Mam taki okres na projekcie, że dużo zależy właśnie ode mnie i każdą chwilę, kiedy nie jestem z rodziną, to właśnie na pierwszy priorytet wskoczyła praca. Czyli zamiast wychodzić pobiegać po g. 22 to ja siadałem i pracowałem. Efekty tego w pracy są, natomiast w bieganiu widać regres.

Z drugiej strony weekendowe zawody jakiś efekt na plus pewnie dały, ale każdy z tych biegów nie był przyjemnością.

Kolejnym startem jest 17 Października CityTrail Warszawa, najprawdopodobniej, jeżeli w przyszłym tygodniu nie wykonam solidniejszej pracy, to pobiegnę ten bieg z Rysiem na połamanie 19 minut, a potem zrobię sobie roztrenowanie.

 

 

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *