11.05.2015-15.05.2015 – Treningi
Poniedziałek 11.05.2015
W nocy spało się genialnie, rano nastąpiła pobudka 5.45, nawet nie było chwili zawahania. Gdy ruszałem, czułem się jednak zmęczony, nogi obolałe, tętno wyższe niż normalnie. Przeszła mi myśl, czy to dobry pomysł. Czy nie lepiej bym zrobił, jak bym podiął decyzje taką jak tydzień temu? Po 5 minutach już z uśmiechem na twarzy, niskim tętnem i super samopoczuciem, cieszyłem się, że biegnę. Organizm potrzebował tylko chwili, aby dojść do siebie. Gdy wracałem czułem się o niebo lepiej niż przed treningiem. To jest właśnie klucz porannych biegów. Czuć się lepiej po niż przed.
W pracy było ładowanie akumulatorów i zbieranie sił na jutro, wieczorem nic nie biegałem. Tego dnia nie miałbym nawet kiedy.
Wtorek 12.05.2015
Rano:
Przywitała mnie piękna pogoda. Czułem się jednak zmęczony, chociaż parametry na zegarku były jak najbardziej ok, to biegło mi się ciężko, 6 km naprawde wolno. Wieczorem start na 1500 m, przed treningiem poranny rozruch dał pozytywny efekt, czy dzisiaj też tak będzie? Zobaczcie sami w relacji z AMWŁ.
Środa 13.05.2015
Dzień wolny, po wczorajszym biegu musiałem odpocząć, w pracy czułem zmęczenie. W tym dniu skupiałem się na tym, aby jak najwięcej jeść i odpoczywać. Bardzo dobrze zrobiłem nie biegając w ten dzień. Wieczorem czułem się lepiej. A propos jedzenia, polecam spróbować melona jako dodatek do makaronu świetnie smakuje 🙂
Czwartek 14.05.2015
Rano:
Nastąpił powrót do normalności. W poniedziałek musiałem zostać po pracy do 19 w firmie. Ustaliłem, że w czwartek mogę się spóźnić. Pobudka standardowo o 5.45. Trening tym razem to bieganie 8 km po parku Poniatowskim i rozciąganie. O 7.30 poszedłem na tajemnicze ćwiczenia (te same co w wtorek tydzień temu), trochę potrzymam Was w tajemnicy co mi jeszcze pomaga w bieganiu 🙂 Następnie praca – w pracy objadałem się naleśnikami i owocami.
Wieczór:
To drugi trening – 10 km lekko po około 5.10 na średnim pulsie 132 po Parku 3 maja + trochę rozciągania.
Piątek 15.05.2015
W planach był tylko poranny trening, tym razem nie tylko rozbieganie. Na koniec dodałem ćwiczenia pobudzające przed sobotnimi zawodami. Zrobiłem 5 km delikatnego biegu, następnie po 5 powtórzeń Skip A, Skip C oraz wieloskok na odcinku 50 m przerwa powrót na miejsce startu w truchcie + 5 x 120 m pod delikatny podbieg na ulicy Wólczańskiej przy skrzyżowaniu z Pabianicką. Na koniec 1 km dotruchtania do Akademika.
Po pracy korzystając z chwili wolnego, postanowiłem wybrać się na poszukiwania butów treningowych do biegania. Odwiedziłem GO-Sport, Inter-sport, New Balance oraz Decathlon, nic nie znalazłem w słusznej cenie. Górna granica ceny za buty u mnie to 250 zł. Fakt, te drogie są super. Jednak przy mojej wadze i przy zwracaniu uwagi na to by jak najmniej biegać po twardym – wystarczą te z niższej półki. Dopiero w sklepie Adidas w Pasażu Łódzkim udało mi się trafić na świetną okazje (249 zł przecena z 500). Zakupiłem buty z serii Boost, długo czekałem, aż te buty stanieją. Wszędzie słyszałem o tej technologi, o oddawaniu energii w biegu i komforcie stopy. Jak się sprawdzają na treningach napiszę później.
Sobota to start w Biegu IT w Warszawie, 10 km. Nastawiam się na walkę o podium, relacja w kolejnym wpisie.