17.10.2022 – 30.10.2022 – Prawie dobrze

17.10.2022 – 30.10.2022 – Prawie dobrze

Poniedziałek 17.10.2022

Wyszedłem późno na trening, stadion na Skrze zamknięty, Agrykola za daleko, więc postanowiłem udać się na pobliski 200 metrowy tartan, gdzie o tej porze co wyszedłem (okolice g. 20) już powoli kończyły się treningi młodzieży. Niestety po 15 minutach rozgrzewki dostałem telefon z pracy i postanowiłem spojrzeć co tam się dzieje, skończyłem pracę około g. 22 więc już na trening nie wyszedłem, przełożyłem na Wtorek rano.


Wtorek 18.10.2022

Pomimo, że tego dnia wziąłem urlop, to bez zmian, pobudka g. 6 i ruszam na skrę na trening. Cel 8×60 metrów na maxa. Po solidnej rozgrzewce ruszyłem – czas pierwszego odcinka 8,2 sekund. Powiem Wam, że ciekawe przeżycie – całe, dosłownie całe działo pracuje jak tylko może, aby generować moc do tego szybkiego odcinka. Czas jest tak krótki, że nie zdąży się odczuć zmęczenia. Wyhamowanie z tego odcinka zajmuje mi około 40 metrów. Może czas nie jest nie jest fenomenalny (okolice 13 sekund na 100), ale to mój aktualny maksymalny poziom. Przerwa między odcinkami wynosiła 340 metrów (dokończenie okrążenia). Kolejne odcinki to trening nie tylko fizyczny ale i mentalny, ponieważ zmobilizowanie się ponownie do takiego wysiłku jest trudne. Zrobiłem tylko 5 takich odcinków, dalej fizycznie nie byłem w stanie (Tzn. byłem, ale wiedziałem, że będę to biegał już wolniej). Najlepsze jest to, że wszystkie odcinki pobiegłem w 8,2 sekundy, z czego ostatnie 3 dokładnie w 8,22. w sumie 300 metrów biegania i po treningu? Dla mnie tak, czułem się bardzo zmęczony mięśniowo, sięgnąłem do rezerw, których normalnie nie używam. Jeżeli teraz tempo na 5 km dla mnie to okolice 21 sekund na 100 metrów, to bieganie teraz treningu w okolicach 13 sekund jest ogromnym skokiem. Na koniec chciałem sprawdzić, jak będzie mi się biegło po takim rozruszaniu ciała na 200 metrów nie na maxa, ale dość szybko. Pierwsze 100 metrów leciałem, nie czułem prędkości, a 100 metrów minąłem w okolicach 14,4 sekund, natomiast drugie 100 metrów czułem, jak bym biegł to z kotwicą ciągniętą za mną po ziemi, nie szło, dobiegłem w 29,2 sekund. Nie był to bieg na maxa, natomiast komfort pierwszych 100 metrów zdecydowanie był odczuwalny na tych prędkościach. Na zakończenie dorzuciłem jeszcze 100 metrów w okolicach 14,2 i skończyłem trening.

Po treningu, zaczynamy dzień.

Z racji urlopu, wybraliśmy się z żoną jeszcze po południu do Lasu Bielańskiego na trening w jesiennej scenerii (Beata na rowerze). Fajne 10 km spędzone na rozmowie, choć czułem mięśniowo, trudy porannego biegu.

Jesień


Środa 19.10.2022

Poranne 45 minut biegania, mocno czuje mięśnie nóg, szczególnie dwugłowe. Luźne rozbieganie, gdzie w trakcie jeszcze robiłem trening podciągania się. Miało być szybsze tempo, ale jednak mocniej odczuwałem potrzebę odpoczynku, niż byłem w stanie dokładać do pieca.


Czwartek 20.10.2022

Cel 3 km w tempie poniżej 3:30, ruszyłem wokół ogródków działkowych, natomiast o ile pierwsze 200 metrów były ok, to dalej już była rzeźba, pomimo faktu, że zegarek pokazywał tempo około 3:36 to biegłem dalej, natomiast finał treningu był już po pierwszym kilometrze, gdzie rozłożyło mi brzuch i trzeba było się pogodzić z tym, że tego poranka nie pobiegam szybko.


Piątek 21.10.2022

Co ciekawe nadal odczuwam trudy wtorkowego treningu w mięśniach. Tym razem ponownie podchodzę do szybszego tempa biegu, ale zmiana taktyki. Zaczynam pierwsze kółko wolniej i dalej będę podkręcał. Pierwsze kółko wokół ogródków w 6:45, czyli delikatnie ponad 4:00 i nadal nie czuję się, abym miał solidny zapas i by była to rozgrzewka, drugie kółko w 6:33, ostatnie już solidniej i 6:14, natomiast to zdecydowanie za daleko od tego co chciałem pobiec (okolice 5:45).


Sobota 22.10.2022

Typowy start w Parkrun na miejsce, tym razem chciałem sprawdzić swoją szybkość na końcu i biec z pierwszym zawodnikiem i dopiero ruszyć na 300 metrów do mety. Po starcie pierwszy zawodnicy ruszyli na tyle wolno, że po prostu biegłem sobie jakieś 30 metrów za nimi. Po około kilometrze, jeszcze wypadł im przez przypadek token, więc się musiałem chwilę wracać i przewaga ich wynosiła już około 70 metrów.

Widok na oddalającą się czołówkę.

Moje tempo pierwszego okrążenia było w okolicach 4:15, więc wiedziałem, że mam zapas prędkości na dogonienie zawodników. Zrównałem się z pierwszym zawodnikiem około kilometr przed metą i na ostatnim ostrym zakręcie ruszyłem (około 300 metrów do mety). Skok prędkości z okolic 4:00 na 2:50 skutecznie zniechęcił rywala, a ja biegłem swoje. Czas tego odcinka to tym razem 52,8 sekundy (2:53 średnio) i co ważne, przy lepszym samopoczuciu to było robione, niż zeszłotygodniowy ten sam odciek w tempie 3:05.


Niedziela 23.10.2022

Postanowiłem pierwszy raz w życiu odwiedzić kopiec Powstania Warszawskiego i przy tym zrobić sobie lekko dłuższe rozbieganie. Biegło się super, natomiast kopiec jest w remoncie i nic nie zobaczyłem. Plusy treningu to fajne rozbieganie, biegałem nieco szybciej (okolice 4:50) niż standardowe rozbiegania i też już na tym treningu udało mi się 2 razy podciągnąć na drążku :).

Tak wygląda aktualnie parking pod Kopcem.

Poniedziałek 24.10.2022

Wolne


Wtorek 25.10.2022

Ponowne podejście do treningu szybkościowego, nadal chciałem zrobić 5×60 i zobaczyć, czy będzie to biegane szybciej. Cały poprzedni tydzień czułem efekty tego treningu w bólach mięśni dwugłowych ale biegałem normalnie, nie przeszkadzało to zbytnio. Natomiast po założeniu kolców i ruszeniu mocniej na rozgrzewce, ból w prawym udzie był bardzo duży, wraz z kolejnym odcinkiem mocniejszym rozgrzewki on się nasilał. Spróbowałem zrobić kilka kroków mocniej (ala odcinek) i niestety ból był na tyle mocny, że nie było sensu próbować robić całego 60 metrowego odcinka na maxa, wróciłem rowerem do domu. Możliwe, że coś naderwałem sobie tydzień temu, gdzie testowałem granice organizmu, natomiast nie wiem dlaczego nie czułem tego bólu (tego mocnego) na treningach przez cały tydzień. Nic, odkładamy zabawę z szybkością i trzeba się wyleczyć.


Środa 26.10.2022

Wolne od biegania


Czwartek 27.10.2022

Łucja jest chora i noce nie są za ciekawe, rano nie udało mi się wstać na rozbieganie, a wieczorem dzieci poszły spać grubo po g. 22 i też nie bardzo było kiedy.


Piątek 28.10.2022

Ponownie poranek na straty, a wieczorem zajmowałem się Łucją. Beata z Rysiem poszli na bal hallowenowy i wrócili dopiero po g. 21. Nie czułem sensu w bieganiu po g. 22, skoro kolejnego dnia rano mam start w CityTrail.


Sobota 29.10.2022

Z racji, że ostatni tydzień praktycznie nie był biegowy, start mocny w CityTrail był bez sensu, szczególnie, że nie wiem do końca jak zachowa się noga. Postanowiliśmy, że zrobimy męski poranek z Rysiem i tak wybraliśmy się rano na Młociny i o g. 9:30 startował Ryś w swoim biegu na 200 metrów, Ryś postanowił dziś też bez ścigania się, po prostu przebiegł to sobie luźno.

Ryś po swoim starcie

Dalej wspólny wypad do McDonalda i o g. 11 ja z Rysiem w wózku pobiegliśmy na 5 km. Start nas mocno zwolnił, nie pozwolił wbiec na ścieżkę, a bieganie po rozrytej przez dziki trawie z wózkiem nie był super optymalnym torem biegu.

Wspólne zdjęcie z naszej ulubionej ścieżki przed biegiem

Dopiero na głównej ścieżce zaczęliśmy wyprzedzać. Mocy mi starczyło do około 3 kilometra, dalej dotoczyliśmy się do 4 i ruszyłem mocniej ostatni kilometr, który wyszedł poniżej 3:40. Fajne bieganie, Ryś mocno zadowolony z wyprzedzania takiej ilości osób. Czas około 19:10. Noga hmm, dało się biegać, ból lekki w tle był, nasilał się przy niestandardowych ruchach np. sięganiu czegoś z wózka. Zobaczymy co to jest, przy tempie około 4:00 da się biegać.

Tata i Ryś po taty starcie.


Niedziela 30.10.2022

Plan na niedziele – 10 km około 4:00, takie tempo nie za szybkie, nie za wolne w sam raz. Finalnie wypracowana została taka formuła – Jedziemy wszyscy do Kabat – tam 5 km robimy wspólnie (ja z dziećmi + Beata na rowerze) i potem ja sam 5 km reszta ekipy idzie na plac zabaw.

Ruszyliśmy, warunki do biegania piękne, super widoki, masa liści na drodze i masa ludzi. Biegnie mi się świetnie, czuję, że po wczorajszym biegu fajnie mi pracuje organizm, noga też nie boli (to zasługa masażu bolesnego łokciem Beaty). Biegniemy mocno, dzieci spokojne, a ja postanawiam nie sprawdzać tempa biegu – w głowie celowałem średnie 4:15, natomiast czuję, że biegniemy szybciej. Po około 3 kilometrach zaczynają się schody, biegnie mi się już ciężko, wózek pchany po liściach też swoje dorzuca i wymijanie spacerowiczów tak samo. Tempo myślałem, że spadło, natomiast patrząc w wyniki z zegarka przyspieszałem. Finalnie średnie tempo wyszło 3:59, a ja padałem na mecie z zmęczenia. Kilka minut przerwy i ruszam sam – tym razem plan minimum, to pobiec szybciej niż z Rysiem dzień wcześniej (19:10), a najlepiej złamać 19 minut. Po 2 kilometrach spoglądam na zegarek, a tam średnie tempo 3:54 – pomyślałem, że pozamiatane, bo powinno być 3:48. Biegnę dalej swoje już bez presji, biegnie mi się coraz lepiej i po 3 kilometrach widzę, że średnie tempo zaczyna oscylować około 3:50, dociskam mocniej wchodzę na tempo 3:48 i udaje mi się złamać 19 minut na 5 km. Fajny trening i najważniejsze, że noga przestaje boleć. Na koniec jeszcze 3 podciągnięcia na drążku, tu też efekty widać poprawy.

Podsumowanie

Poprzedni tydzień rozpoczął się fajnie, szczególnie ciekawy był ten trening szybkości, choć z perspektywy czas zakładam, że powinienem zrobić tych odcinków może 2-3 i dołożyć do tego dłuższe odcinki, niż siłować się z 5 takimi 60-siątkami. Dalej już pod górę, bo tempa nie udawały się i w sumie drugi tydzień to był niebiegowy, aż do soboty. Weekend bardzo na plus.

Plany – Daje jeszcze tydzień na odpoczynek nodze od szybkości, raczej będzie to przeplatanie luźnego biegania z tempami i siłą biegową. Za tydzień w niedziele startuje w niepodległej piątce, gdzie chciałbym się sprawdzić na co mnie stać aktualnie na 5 km.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *