06.03.2023 – 12.03.2023 – Z wiatrem
Poniedziałek 06.03.2023
Tym razem wygrany poranek – od razu po budziku wstałem, chwile posiedziałem, ubrałem się i ruszyłem – Cel – brak celu, po kilku minutach biegu postanowiłem pobiec do jednego parku, potem do drugiego i finalnie wylądowałem w Łazienkach – super cisza, widoki i pogoda 🙂 10,5 km wpadło aż miło, potem 2 km odprowadzenie dzieci do szkół, w trakcie dnia znów 2 km biegiem odbiór dzieci z szkół i jeszcze 2 km wieczorem z Łucją truchtem do sklepu. Aktywny dzień dodając jeszcze to, że prawie cały dzień pracowałem na stojąco – nogi wieczorem bolały :).
Wtorek 07.03.2023
Choć zmęczony, to jednak nastawienie miałem bojowe na ponowne wstawanie rano, znów w sumie czekałem na budzik i pobudka g. 6:00. Ruszam na trening – tym razem siła biegowe, niestety posypał trochę śniegu, więc nie dało się robić szybkich podbiegów. W parku przy Królikarni za to jest solidny kawałek schodów, gdzie nie było ślisko, więc zrobiłem 20 minut podbieg i zbieg, gdzie co kilka powtórzeń zwiększałem obciążenie (zamiast co 1 stopień, skakałem coraz więcej stopni co 2, aż na ostatnim powtórzeniu pokonałem cały podbieg co drugi stopień). Fajny trening.
Z aktywności w ciągu dnia jeszcze dojazd i powrót rowerem z pracy w sumie 10 km w dwie strony.
Środa 08.03.2023
Tu przed treningiem wyznaczam cel – celem na ten trening jest zrobienie wytrzymałości szybkościowej, czyli po prostu obieganie się na szybszych prędkościach – chciałbym pobiegać tempem półmaratonu, więc cel to 7x 1 km po 3:50 może lekko niżej, jeżeli będzie dobre samopoczucie, to zacznę od pierwszego 2 kilometrowego odcinka w 7:40.
Realizacja:
Rozgrzewka ok, biegnie mi się fajnie, nastawiony jestem bojowo – ruszam, biegnę na samopoczucie, natomiast po kilkuset metrach wpadam na fragment chodnika, który jest pokryty śniegiem i automatycznie wytracam prędkość, tam gdzie się dało biec nadrabiam, ale fragmentów ślizgawki jest coraz więcej, na 1 kilometrze widzę czas 3:45, co jak na takie spowolnienia jest ok, biegnę dalej. Dalej niestety lodowiska było już tak dużo, że skończyłem po 1,5 km średnie 3:50 i zacząłem myśleć co dalej.
Albo przekładam trening na popołudnie/siłownie albo robię coś alternatywnego. Nikogo nie będzie interesowało, że teraz jest ślisko to nie zrobiłem treningu i słabo pobiegłem na Półmaratonie.
Wracając znalazłem fragment w miarę suchego chodnika i tam zacząłem robić odcinki 500 metrowe – średni pod wiatr wychodziło po 3:45 z wiatrem po 3:37 co było dość ok, przerwa jedna minuta w sumie zrobiłem takich odcinków 12 +1,5 km wcześniej czyli realizacja dnia ok. Po powrocie szybkie drobne śniadanie i 2 km dobiegu i powrotu odprowadzania dzieci.
W trakcie dnia praca na stojąco już lepiej niż w poniedziałek.
Czwartek 09.03.2023
Tym razem cel treningu mniej angażujący siłę woli – 15 km lekko. Wziąłem na ten trening słuchawki i podcast i ruszyłem rano na wybieganie się. Finalnie wyszło 14 km, ponieważ już musiałem wracać, aby dzieci do szkoły odprowadzić. Trening bez rozbieganiowy, bez kontroli tempa.
Piątek 10.03.2023
Wolne, ale warte podkreślenia to:
- Niezmienna pobudka o g. 6
- Mocne nastawienie na dobre i zdrowe jedzenie
- Kilka razy wizualizowałem sobie trening z kolejnego dnia
Sobota 11.03.2023
Sobota, a u mnie budzik znów g. 6:00. Tego chce trzymać, jeżeli chce się wyspać, wtedy po prostu trzeba położyć się wcześniej. Próbuje dobrać jedzenie przedstartowe. Dlatego start treningu również jest dopasowany do czasu startu zawodów.
Cel treningu – mocniejsze dłuższe tempo – 12 km z czego po drodze 10 km zrobić < 39 minut.
Realizacja: Pogoda idealna, 12 stopni, zero wiatru i słoneczko, tyle by się chciało, aby było, rzeczywistość 0 stopni, śnieg i pizgający wiatr.
Ruszam, biegnę na samopoczucie, wiele w twarz 1 kilometr 3:45 – będzie ciekawie, bo jednak na takie tempo gotowy nie jestem, kolejne 2 kilometry modlitwa o dobiegnięcie do zakrętu gdzie przestanie naparzać zimny wiatr i śnieg w twarz, tempo ustabilizowało się na poziomie 3:53. Dalsza trasa to wiatr z boku i potem w plecy, wtedy chciałem nadrobić tempo, ale coś nie szło. Ostatnie 2 kilometry znów w twarz, ale tak srogo, ledwo wyszarpałem <39 minut, ostatnie 2 kilometry chciałem biec dalej <4:00, nic z tego wiatr miejscami mnie sprowadzał do truchtu. Takie mocne lanie dostałem na ty treningu, ale cel zrealizowany.
Niedziela 12.03.2023
Długie wybieganie – Cel 27 km taka duża pętla wokół łąk i rozlewisk nad Nerem. Kiedyś ta trasa mocno mnie sponiewierała, gdy nie byłem wybiegany, teraz kilometrów trochę biegam i już się mniej bałem. Początek znów wiatr delikatnie muska moje lico (a na serio znów pizga, że chce się do domu). Ale po 4 kilometrach trasa prowadziła centralnie z wiatrem. Wtedy tempo wzrosło i jedynie czego pilnowałem, to aby co 1 kilometr zmieniać stronę asfaltu, aby równomiernie obciążać kolana od skosu (27 km po asfalcie biegane tylko po jednej stronie jest dużym wysiłkiem dla jednej strony ciała).
Tempo wzrosło mocno, choć nie nastawiałem się na konkrety – finalnie po 15 kilometrach średnie miałem 4:26, czyli tempo z Wiązownej, postanowiłem dowieźć to tempo do 21 km, od 17 kilometra czekało mnie kolejne 10 km z wiatrem w twarz. Poziom próby charakteru znów się podniósł i cisnąłem pod wiatr w tempie 4:20, aby to tempo jakoś utrzymać, finalnie półmaraton średnio po 4:25. Dalej już mentalnie padłem, ale dowiozłem średnie pod wiatr 4:37 i całość 4:28.
Podsumowanie
Dobry tydzień – 7×6:00, 6 treningów – ponad 80 kilometrów. Dystansu już się nie boje, teraz trzeba nabrać jeszcze w tym tygodniu większego obiegania na prędkościach startowych.