09.11.2015-15.11.2015 Lewa, Prawa, Lewa, Prawa
Ostatni tydzień był dość aktywny, startowałem 3 razy w ciągu 7 dni. Wrocławski parkrun miał być biegany treningowo, lecz nauczyłem się, że nie zawsze to co człowiek sobie zaplanuje udaje mu się w pełni zrealizować. Wszystkie starty były robione z pełnego treningu i właśnie o tym treningu jest ten wpis.
Poniedziałek 09.11.2015
W poniedziałki na stałe zagościła u mnie siła biegowa. Zrobiłem 10 km + 10 x 200 m, jeżeli komuś pasuje taki trening to zapraszam w każdy listopadowy poniedziałek po godzinie 17, lokalizacja Łódź Górna. Samo bieganie powoli zaczyna być coraz bardziej komfortowe dla organizmu, może prędkości i wartości pulsu nie są jeszcze powalające (5:25 min/km przy 135 bpm), ale samopoczucie temu towarzyszące jest coraz lepsze.
Tego dnia trochę miałem napięty dzień i musiałem spieszyć się robiąc podbiegi, dlatego średnio podbiegi z tego dnia były o 1-2 sekundy szybsze, przy przerwie równej 1,30. Również na plus był fakt, że czułem, że ten trening bardzo pozytywnie wpływa na późniejszą jakość i siłę kroku w kolejnych dniach.
Wtorek 10.11.2015
Ten trening robiłem z myślą o jak najmniejszym zmęczeniu się na nim. Zaplanowane 12 kilometrów biegałem tym razem na puls nie na tempo. Ustawiłem zakresy pulsu między 120 a 133 i tego się trzymałem. Wyszło średnio 127 uderzeń na minutę przy tempie dość wolnym bo 5:40, ale nie ono było wyznacznikiem tego treningu. Na zakończenie zrobiłem 4 przebieżki po 150 metrów, aby pobudzić nogi do szybszej pracy oraz przygotować mięśnie przed startem czekającym dnia następnego.
Środa 11.11.2015
W święto niepodległości startowałem w Turku w biegu na 10 km. Pełna relacja z tego biegu w tym linku: http://spieszsiepowoli.pl/11-11-36-08-turek-relacja/
Start nie był super udany, mocno zwolniłem w drugiej części dystansu, lecz dało mi to dobrą lekcję i pokazało, jak słaby teraz jestem i gdzie należy położyć większy nacisk w treningach, aby za parę tygodni być gotowym na takie albo i jeszcze szybsze bieganie.
Czwartek i Piątek 12-13.11.2015
W Czwartek umówiłem się na trening z piłkami lekarskimi z Maurycym (http://mauratonczyk.blogspot.com/), dodatkowo w planach miałem do zrobienia 16 km wybiegania i udało się to połączyć. Przed treningiem z piłkami zrobiłem 1.20 h biegu, niestety ale GPS coś nie mógł złapać sygnału przy siłowni i biegałem bez pomiaru dystansu i prędkości, ale orientacyjnie mogło to być około 15 km. Po udanym treningu z piłkami lekarskimi, na który składały się 2 serie po 10 ćwiczeń, każde powtarzane 15 razy.
Trening z piłkami lekarskimi jest bardzo cennym treningiem i zachęcam wszystkim do sprawdzenia, jak całe ciało pracuje przy tych ćwiczeniach, nie tylko wyizolowane mięsnie jak na zwykłych maszynach w siłowni. Piłki lekarskie też mają dobry wpływ na mięśnie rąk, które są bardzo zaniedbywane przez biegaczy, a które wykonują dużą pracę w tracie ruchu biegowego. Na zakończenie zrobiłem jeszcze dodatkowy brakujący kilometr na bieżni elektrycznej.
Piątek tradycyjnie to dzień wolny od treningów.
Sobota i Niedziela 14-15.11.2015
Weekend 13-15 Listopada to u mnie dwa dni mocnego biegania, efektem tych dni były dwa drugie miejsca. Najpierw startowałem w sobotnim niedocenionym Parkrun Wrocław, dnia następnego biegłem z dobrym rezultatem i miejscem w Niewiadowie k.Tomaszowa Mazowieckiego. Oba biegi dużo mnie nauczyły i o nich możecie przeczytać w tym wpisie http://spieszsiepowoli.pl/biegowy-listopadowy-weekend/
Teraz jak spoglądam z dystansu na te ostatnie dni, czuję, że jest to duży wysiłek dla organizmu. W kolejnych tygodniach skupię się głównie na trenowaniu. Bardzo lubię startować, to uczucie rywalizacji, walki z samym sobą, pokonywania barier jest świetne, ale czuję, że organizm potrzebuje czasu, aby w pełni korzystać z swoich możliwości. Organizm chce biegać szybko, ale jeszcze nie jest na to gotowy, dlatego teraz więcej będzie dni treningowych. Starty dzień po dniu muszą poczekać do sezonu wiosennego. Kolejny tydzień po takich startach będzie ukierunkowany na regeneracyjne i powolne bieganie oraz coraz więcej pracy nad ciałem. Zaczynam się brać za powolne zbijanie mojej pokontuzyjnej nadwagi. Zabieranie ze sobą dodatkowych 4 kilogramów na treningi zaczyna mi powoli przeszkadzać :).
(główne zdjęcie wpisu – for. Kinga Zatyka)