14.09-20.09.2020 – Prawie dół

14.09-20.09.2020 – Prawie dół

Bywają czasem chwile, kiedy nie skupiamy się nad tym, co robimy. Taki był mój ostatni biegowy tydzień, robiłem coś, ale bez skupienia.

 

Poniedziałek

Tutaj wolne, wszyscy zmęczeni po urlopie.

Wtorek

Lekkie rozbieganie z Rysiem, 30 minut truchtania, nogi nadal czuły góry. Miałem duży głód biegania.

Środa

Trening na stadionie –  25 minut z Rysiem rozgrzewki i następnie na stadionie zrobiłem 1200 metrów w budach w 3:47 (3:10 min/km) i chciałem zrobić po tym 3×200 metrów kolcach, ale zamknęli bieżnie na agrykoli, ponieważ zaczynał się mecz. Zrobiłem lekkie przebieżki  i zakończyłem trening.

Po tym treningu podjąłem decyzję o starcie w niedziele na 3 km podczas WTC.  Do 1 km nie byłem odpowiednio rozbiegany szybkośćiowo , a na 5 km jednak nie czułem się na siłach.

Czwartek

Ponownie rozbieganie z Rysiem 35 minut

Piątek

Wolne od biegania, Ryś się rozchorował, nie był kiedy wyjść za dnia, a wieczorem nie mogłem.

Sobota

Rano zanim wyszedłem na podbiegi, odczytuje wiadomość od kolegi Maćka, czy dzisiaj biegnę zawody, na które się zapisałem… Dawno tak nie miałem, że zapomniałem o biegu i przypominam sobie o nim dopiero na 4 h przed startem.

Szybka zmiana planów i o g. 15 już biegałem po parku w dzielnicy Warszawy Włochy.

Cel jeden, wygrać. Rok temu wygrałem, tego dnia również nie miałem zamiaru odpuszczać. Początek konkurencja ruszyła mocno, dopiero na początek stawki udało mi się wysunąć po 1 kilometrze. Dalej zauważyłem, że nikt nie chce się ze mną zabrać, więc biegłem w grupie do 4 kilometra, gdzie postanowiłem ruszyć mocniej. Ostatni kilometr poniżej 3:20 pozwolił wygrać z bezpieczną przewagą. Uwielbiam biegać na pętlach. Gratulację dla kolegi z pracy Pawła, który zajął drugie miejsce!

Dekoracja biegu głównego.

Niedziela

Celem na WTC 3 km było rozmienienie 9:40. Jeżeli kilka tygodni temu biegałem sam 2 km w 6:30 i potem jeszcze 3×1 km po 3:15 i szybciej. Dlatego nie mogłem zakładać wolniejszego tempa. Jednak ostatnie dni i przeziębienie Rysia tak dały mi w kość, że miałem zerowe chęci do walki na tym biegu. Tak po prostu sobie pobiegłem. Jeżeli głowa nie chce, to samo ciało dużo nie nabiega. Może i to dobrze, że startowałem, ponieważ na treningu bym pewnie się nie zmusił do takiego czasu. Wyszło przeciętnie 9:51, taka prędkość przelotowa na 5 km, a tu wyścig na 3000 m.

Nie chce się tutaj rozczulać nad sobą i szukać wymówek, po prostu jeżeli chce biegać szybciej, muszę więcej się do tego przykładać, ostatnio mocno skupiłem się na innych tematach. Na razie odpuszczam starty, muszę wejść ponownie w rytm treningowy. Będzie dobrze :).

Sobotni wieczór taty z Synem MP 10 000m.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *