14.02.2022 – 20.02.2022 – Wieje

14.02.2022 – 20.02.2022 – Wieje

Poniedziałek 14.02.2022

Dzień wolny od treningów, jedynie wyskoczyłem wieczorem do apteki około 300 metrów w jedną stronę i taka przebieżka jeszcze niedawno powodowała u mnie niezłą zadyszkę, teraz to czysta przyjemność.

Wtorek 15.02.2022

Miał być samotny trening wieczorem, ale Łucja się trochę przeziębiła i nie mogła spać. Spała 1 h i wstała o g. 22, atrakcje do 00:30, nie poszedłem na trening.

Środa 16.02.2022

Trening z Rysiem, standardowy, przerywany na sklepy i galerie, może w sumie z 5 km biegu, dobre i to.

Czwartek 17.02.2022

Dzięki żonie, że została z Łucją, a Ryś zasnął o normalnej porze, mogłem spokojnie pobiegać, wyszło 40 minut biegania. Samopoczucie ok, ciało ok, głowa potrzebowała tego najbardziej.

Nocne wyprawy po mieście
Widok z Pól Mokotowskich na Wysokie Centrum

Piątek 18.02.2022

Z racji, że wyleciał mi Wtorek, tutaj postanowiłem również trochę pobiegać . Jednak gdy pojawiło się u mnie okienko biegowe i silna motywacja, aby pobiegać, to przeszkodziło mi w tym okienko pogodowe, a raczej opady deszczu. Jednak będzie tydzień z 3 dniami wolnymi

Sobota 19.02.2022

Parkrun – Wiało tak, że choć cały tydzień z Rysiem planowaliśmy biec razem, to niestety zostać musiał w domu, na dłuższą metę, jak obok mnie wylądowała gałąź wielkości mojej ręki mój start też był trochę głupi.

Parkrun Pole Mokotowskie został odwołany, pojechałem więc na Parkrun Praga. Tym razem byłem na sam styk, nawet nie zdążyłem zrestartować zegarka. Dwójka zawodników ruszyła mocno, ja szybko znalazłem się za nimi i tak biegłem, trochę próbując ich gonić, trochę oszukując siebie, że biegnę na samopoczucie. Po pierwszym kółku zacząłem odstawać, na czole nastąpiło przetasowanie i nie wiadomo kiedy, włożyli mi 45 i 60 sekund. Mój czas to 19:33 i gdzieś po drodze mi wywiało pozytywne odczucia z tego biegu. Umęczyłem się strasznie, sił brak, to była ta ciemniejsza strona biegania :).

Od razu na mecie, zadowolenie tak jak widać 🙂

Niedziela 20.02.2022

Umówiłem się z kolegą Maciejem na wspólny trening 2×2+2×1+2×0,5 km to był jego plan treningowy, ja na doczepkę, prędkości na papierze przynajmniej 2 i 1 kilometrowe do wytrzymania. Biegaliśmy na pętli wokół SGGW i trzeba przyznać, że kawał solidnej pętli do biegania po twardym jak znalazł. Mi pierwszą dwójkę biegło się strasznie, druga już lepiej, kilometrówki były najlepsze, za to Maciej trochę z nimi walczył, 500-metrówki też były ok. Wszystko w przedziale około 4:15-3:55, choć ostatnia 500-setka zdecydowanie mi się wydaje, że była szybciej niż to co złapał Maćkowi zegarek.

Podsumowanie

Tydzień trochę dziurawy w treningi, będę na to kładł większy nacisk, aby pilnować trzymania systematyczności. Weekend solidniej pobiegany na prędkościach jakie chciałem, aby były, czyli okolice 4:00. Kolejny tydzień jeszcze poprzynudzam, w weekend za tydzień wpadnie standardowo około 5 km, ale już chciałbym lekko poniżej 4:00, by było bez męczenia i w niedziele aby wykręcić coś dłuższego niż 15 km.

Dopiero od Marca włączę w tygodniu coś dłuższego i szybszego + chciałbym wrócić do podbiegów. Na razie budowanie fundamentów, aby organizm był gotów na więcej.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *