03.08.2015-23.08.2015 Treningi i kontuzja…
W tym wpisie zamieszczam podsumowanie trzech ostatnich tygodni. Po życiówce na 5 kilometrów, forma cały czas rosła. W planach było rozpoczęcie przygotowań pod start na 1500 m, prawdopodobnie we wrześniu. Pierwszy tydzień treningowy wyglądał dość klasycznie, poza włączeniem treningowego startu w Nocnym Wyciu Szakala. Odbył się dzień po mocnym biegu tempowym. Drugi tydzień miał obejmować treningi pod stadion – tak się rozpoczął, ale niestety przytrafiła mi się kontuzja. Kontuzja to najprawdopodobniej zapalenie stawu krzyżowo-biodrowolewego. Poniżej opisuję prawdopodobne przyczyny doprowadzenia się do złego stanu.
Poniedziałek, Wtorek, Środa 03-05.08.2015
Aby organizm odpoczął po długim wybieganiu w górach, w poniedziałek zrobiłem 6 km delikatnego biegu bez pomiaru pulsu. Biegałem na samopoczucie dodając do tego 3 serie ćwiczeń z sztangą 20 kg. Po wszystkim wykonałem cztery 120 metrowe przebieżki na rozruszanie nóg.
Wtorek był dniem odpoczynkowym po ostatnich treningach oraz zbieraniem sił na czekające mnie dwa dni mocnego biegania. Środowy trening to tylko rozruszanie nóg. Wykonałem 10 km lekkiego biegu, zakończonego przebieżkami, które miały przypomnieć organizmowi, że można szybciej przebierać nogami.
Czwartek, Piątek 06-07.08.2015
33 Stopnie ciepła w cieniu, a w planach niełatwy trening – 8 km w tempie 3.40 min/km. Czułem się bardzo dobrze na rozgrzewce. Trening docelowy również biegany był w świetnym samopoczuciu. Być może fakt, że tydzień wcześniej w górach przebiegłem 11,5 km, w tym samym tempie, tego dnia nastawiało mnie, że te 8 powinno pójść dobrze. Biegałem wszystko w parku Poniatowskiego na mojej klasycznej 2 kilometrowej pętli.
Pętle bez przerwy wyglądały następująco (w nawiasie średni puls) – 7,14 (169), 7,18 (177), 7,16 (183), 7,07 (188). Jak na taką pogodę byłem bardzo zadowolony z ukończenia tego treningu. Średni puls z tych 8 kilometrów wyniósł 178, jak na tempo 3.37 było ok. Poniżej widać różnicę w tętnie na rozgrzewce i schłodzeniu, które biegałem w tym samym tempie (4.51). Na rozgrzewce średni puls wynosił 137, a na schłodzeniu było to już 157. Pierwsza uwaga, którą dostrzegam pisząc ten wpis to, że schłodzenie powinienem biec na puls – nie na tempo, choć pamiętam, że wtedy mi się trochę spieszyło :).
Piątek to drugi dzień mocnego biegania w postaci zawodów IV Wycie Szakala, o których pisałem w tym wpisie. Bardzo dobrze reaguję na treningi 2+2+2, czyli dwa mocne treningi tak, jak w tym przypadku. Tempo i odcinki poprzedzone dwoma dniami bardzo luźnymi i następującymi po nich dwoma dniami lekkiego biegania. Organizm ma czas na zebranie sił, na czekającą go pracę oraz na regenerację po tych treningach.
Sobota, Niedziela 08-09.08.2015
Sobota miała być dniem lekkiego długiego wybiegania, jednak po późnym powrocie z zawodów, w nocy z piątku na sobotę, postanowiłem przełożyć ten trening na niedzielę, która miała być wolna. I tak w sobotę nic nie biegałem, natomiast w niedzielę zrobiłem 14,5 km, w tempie około 5:00 bez pulsometru. Wracając jeszcze do piątkowej nocy, już wtedy po tych ostrych zbiegach czułem, że zaczyna boleć mnie lewe biodro na roztruchaniu. Myślałem, że to normalny ból nóg, po tak ciężkich dwóch dniach. W sobotę i niedzielę nie czułem już tego bólu, po prostu bolały mnie całe nogi, co wcześniej często mi się zdarzało.
Poniedziałek 10.08.2015
Nowy tydzień rozpoczynałem już z myślą o sobotnim starcie w Biegu Aleksandrowskim na 5 kilometrów. Dodatkowo już we wtorek zaplanowane były odcinki przygotowujące pod stadion. Poniedziałkowy trening był wykonywany już z bólem biodra. W trakcie biegu zbytnio mi nie dokuczał, zrobiłem 6 km wolnego biegu, ale już na docelowym treningu, czyli płotkach czułem to lewe biodro dość intensywnie. Wykonując ćwiczenia i przenosząc ciężar na tę stronę – odczuwałem ból.
I teraz powinienem napisać, że sięgnąłem po rozum do głowy i przerwałem trening, ale niestety tak nie było. Wykonałem go do końca dodatkowo zrobiłem 3 serie siły biegowej ze sztangą. Jak by tego było mało, to jeszcze zrobiłem 4×120 metrów przebieżek odczuwając silny ból. Czułem, że latałem nie biegałem, ale niestety ból związany z stawianiem każdego kroku, zabierał mi tę radość. Wieczór spędziłem na masażu bolącego miejsca i zastosowałem leki, maści przeciwzapalne. Przeszedłem dużo kontuzji, nie biegam pierwszy rok, a nadal się uczę, że jak boli – to nie powinno się biegać! Zasnąłem z myślą, że wykonam wtorkowy trening, a później zobaczę co będzie dalej…
Wtorek 11.08.2015
W pracy przy chodzeniu chwilami czułem ból. Myślałem jednak, że jak zacznę biec to wszystko się rozejdzie podczas treningu. Wykonując rozgrzewkę okazało się, że byłem w błędzie. Czułem ból praktycznie bez przerwy, choć jeszcze był na tyle akceptowalny, że mogłem go tolerować. Zrobiłem kilka przebieżek, ubrałem kolce i znów w upale rozpocząłem kolejny mocny trening. Biegałem wszystko na stokach, niestety brak cienia i duży upał spowodowały, że trochę się zgrzałem na tym treningu. W planach miałem trening 300-500-300-500-300 w tempie startowym na 1500 metrów.
Na papierze te prędkości wyglądały kosmicznie, 300 m w 47-48 a 500 w 1.20. Pierwsze 300 metrów pobiegłem w 46 sekund i czułem, że troszkę przesadziłem, niby tylko 1-2 sekundy szybciej, ale tu już nie ma miejsca na błędy. Po 4 minutach przerwy, ruszyłem na pierwszy odcinek 0,5 km. Wystartowałem wolniej, gdy mijałem 300 m, spojrzałem na zegarek i zobaczyłem 47 sekund. Kolejne 200 metrów pokonałem w 33 sekundy i cały odcinek wyszedł równo w 1.20. Byłem bardzo zadowolony, że udało mi się go zrobić – nigdy w życiu tak szybko nie biegałem, czułem nogę tylko na przerwach. Na odcinkach bolało całe ciało i nie zwracałem uwagi na bolące biodro. Kolejne odcinki wyszły w 47 sekund i już zacząłem odczuwać trudy biegu w upale. Niestety druga 5-setka wyszła w 1.23. Ostatnie 300 metrów zrobiłem znów w 47 sekund i na koniec dodałem 4 x 100 metrów od 14,8 do 14,1. Trening zakończyłem truchtem na boso, po gorącej murawie boiska. Wtedy już ból biodra był na tyle poważny, że czasem nie kontrolowałem stawiania stopy i lądowałem na pięcie. Myślałem, że nie jest to nic poważnego, ale to właśnie tego dnia rozpoczęły się moje zmagania z kontuzją,
Środa 12.08.2015
Cały przebieg leczenia i diagnozowania kontuzji opiszę w oddzielnym wpisie, ale już następnego dnia odwiedziłem ortopedę, który zdiagnozował naciągnięcie mięśnia pośladkowego. Powiedział, że mogę kontynuować treningi, jeżeli nie boli za mocno. Na treningu w tym dniu miałem do zrobienia tylko 10 km rozbiegania. Myślałem więc, że będzie bolało jak w Poniedziałek – lekko ale akceptowalnie, niestety udało mi się zrobić tylko 4 kilometry i to jeszcze w tempie ponad 6.00, z ogromnym bólem. Od tego dnia postanowiłem nie biegać i rozpocząć rozpoznawanie i leczenie problemu.
Czwartek, Piątek, Sobota, Niedziela 13-16.08.2015
Czwartek i Piątek to dni odpoczynku i nadziei, że do soboty i startu w Aleksandrowie na 5 km wszystko się już zagoi. W czwartek poprowadziłem trening przygotowujący do zawodów Łódź Business Run, uczestnicy trochę byli zdziwieni, gdy zobaczyli, że zamiast biec z nimi, jechałem rowerem. Niestety, w sobotę rano przed biegiem, zrobiłem 20 metrów truchtu po korytarzu w akademiku i ból ponownie się nasilił. Nie było mowy o starcie. Dużo bardziej boli świadomość braku możliwości udziału w biegu, w którym są duże szanse na zwycięstwo.
W niedziele już postanowiłem podjąć kroki podtrzymywania formy. Zrobiłem 30 minut na rowerze stacjonarnym z 2 minutowymi przyspieszeniami i minutą przerwy w wolnym tempie. Trening taki działa, jak zwykłe rozbieganie 30 minutowe – niestety ból po takiej formie aktywności również się nasilał.
Tydzień 17-23.08.2015
Kolejny tydzień to nieustanna walka z kontuzją. We wtorek podjąłem drugą próbę ćwiczeń na rowerze, tym razem ponad 50 minut i 18 km aktywności – również zakończone bólem. Lekarze odradzili jakiekolwiek próby ćwiczeń, sprawiające ból. Pozostał jedynie Basen, na którym byłem raptem tylko dwa razy.
Nie poddaję się jednak! Sezon i plany na jesień trzeba będzie przebudować. Niedługo pojawi się wpis o samym leczeniu problemu i aktualnym jego stanie. Uważajcie na sygnały, jakie wysyła Wam ciało. Dużo się rozciągajcie po treningach, życzę Wszystkim zdrowia i braku kontuzji.
Biegowe Pozdrowienie!
2 thoughts on “03.08.2015-23.08.2015 Treningi i kontuzja…”