27.01.2025-02.02.2025 – reaktywacja bloga i nowe cele

27.01.2025-02.02.2025 – reaktywacja bloga i nowe cele

Próba dyktowania wpisu na bloga

No dobra, zaczynamy pisać. A tak naprawdę zaczynamy mówić, bo robię podejście do pisania wpisu w formie dyktowanej. Chcę zaoszczędzić trochę czasu i zobaczymy, jak to wyjdzie. To jest próba i liczę na to, że z każdym razem będzie coraz lepiej. Będę dyktował coraz płynniej i w coraz bardziej ustrukturyzowany sposób.

Normalnie, pisząc wpis, bardzo często czytałem to, co napisałem, następnie ubierałem to w inne zdania, ładniej to pisałem, potem skreślałem, usuwałem i poprawiałem. Teraz już takiego procesu nie będzie, więc pierwsze wpisy mogą być trochę chaotyczne. Trochę się stresuję, ale to też jest dla mnie fajna lekcja.

W ręku trzymam telefon z kalendarzem i zapisanymi treningami, ale mam też włączony stoper, który mierzy czas całej tej operacji.


Podsumowanie ostatnich miesięcy

Podsumowanie kilkumiesięcznej ciszy na blogu nie będzie łatwe. Z ważniejszych wydarzeń w tym okresie warto wspomnieć o ultramaratonie bieszczadzkim – 52 km dystansu, 2600 m przewyższeń po górach. Niesamowite przeżycie! Jeśli ten sposób pisania się sprawdzi, to chętnie opowiem o tym więcej, bo naprawdę warto.

Po ultramaratonie nie biegałem za dużo – brałem udział w kilku pomniejszych zawodach, ale głównie skupiłem się na biegach Parkrun. Moim głównym celem w Parkrunie jest osiągnięcie 100 zwycięstw na Polu Mokotowskim. Każdy weekend to kolejna cegiełka do tego celu. Nie zawsze się udaje wygrać, nie zawsze nawet uda się wystartować, ale każdy bieg to nauka. O tym też pewnie powstanie osobny wpis.

Co ciekawe, wszystko, co napisałem powyżej, to efekt dwóch minut dyktowania – z małymi przerwami. Bardzo mnie cieszy, że można produkować tak dużo tekstu w krótkim czasie. Normalnie pisząc, zajęłoby mi to znacznie więcej. Mam tylko obawy, że za chwilę będę zasypywał bloga blokami tekstu, które będą mi wychodziły zbyt łatwo – ale zobaczymy.


Treningi w ostatnim tygodniu

27-28 stycznia – Dni wolne od biegania

Były to dni wolne od biegania, ale bardzo pracowite zawodowo. Nadal pracuję w formule dwóch projektów, które jesienią mocno mnie wyłączyły z biegania. Jest to trudne do pogodzenia, ale staram się. Trzeba jednak zacząć mocniej trenować, bo na horyzoncie jest główny cel – w połowie marca startuję w biegu po schodach. Będzie to wielogodzinny marsz na wysokość Mount Everestu. O tym więcej opowiem później.

29 stycznia – Trening badmintona i schody

Dwa razy w tygodniu, czasem raz, trenuję badmintona. Ponieważ treningi odbywają się na siłowni, staram się po nich robić dodatkowy trening biegowy lub schodowy. W środę, po godzinnej grze w badmintona, zostałem jeszcze na godzinę na ruchomych schodach, aby przygotować się do marcowego wyzwania.

Zacząłem od prędkości 13 (ok. 80 stopni na minutę) i utrzymałem to tempo przez 45 minut, potem zwiększyłem do 14, a na końcowych minutach do 15. Finalnie pokonałem 300 pięter w godzinę – wysiłek był spory, ale satysfakcjonujący.

30 stycznia – Bieganie z Maćkiem

Biegaliśmy razem i dla niego mogło to być lekkie bieganie, ale dla mnie, po dniu na schodach, było to już spore wyzwanie. Tempo 5:00/km było dla mnie wymagające, a gdy Maćka pożegnałem, ostatnie 3 km wracałem już bliżej 6:00/km. To było 50 minut biegu, co dawno mi się nie zdarzyło, zwłaszcza że w poprzednim tygodniu oprócz Parkrunu praktycznie nie biegałem.

31 stycznia – Ponowny trening badmintona i schody

Rano badminton – mniej grania, więcej ćwiczeń technicznych. Potem ponownie godzina na schodach. Tym razem ruszyłem już od prędkości 14 (ok. 85 stopni na minutę) i utrzymałem ją przez prawie 50 minut. Czułem się lepiej niż poprzednio. Na koniec zwiększyłem do 15.

Podczas tego treningu kontrolowałem tętno – początkowo było w okolicach 150, po pół godzinie wzrosło do 160, a na końcówce przekroczyło 170. Pokonałem 330 pięter w godzinę, ale wysiłek był bardzo duży. Muszę lepiej symulować warunki biegu na Everest Run, gdzie po 50 piętrach będzie zjazd w dół i chwila odpoczynku.

1 lutego – Parkrun

Cel: wygrać. Do Parkrunu podbiegłem, zamiast jechać hulajnogą, żeby złapać dodatkowe kilometry. Bieg był ciekawy – jeden z zawodników rozpoczął bardzo mocno (3:36/km) i prowadził przez pierwszą połowę. Gdy go dogoniłem, miałem dylemat: biec równo z nim czy minąć? Czułem się dobrze, więc przyspieszyłem. Po kilku setkach metrów udało mi się zbudować bezpieczną przewagę i dowieźć zwycięstwo.

Podobała mi się taktyka, ale wynik mnie nie zadowala – ledwo złamane 19 minut. Brak szybszego biegania wyraźnie dał się we znaki.

2 lutego – Dłuższe rozbieganie

Spokojne, godzinne rozbieganie – niecałe 12 km. Czułem się dobrze, choć trochę głodny. Biegałem głównie po parku Morskie Oko, gdzie jest więcej wzniesień, żeby męczyć nogi i symulować warunki schodowe.


Podsumowanie i plany

Tydzień był bardzo udany, szczególnie pod względem treningów na schodach. Planuję powtórzyć ten schemat: dwa treningi na schodach i jeden testowy w warunkach biegu Everest Run.

Dla osób zainteresowanych biegami po schodach polecam grupę „Biegamy po schodach” na Facebooku – tam można znaleźć więcej informacji i dołączyć do wspólnych treningów w 42-piętrowym budynku w Warszawie.

Mój cel na ten testowy bieg to sprawdzenie tempa, tętna i strategii żywieniowej, żeby jak najlepiej przygotować się do marcowego wyzwania.

Kończę ten wpis – całość zajęła mi 15 minut. Zobaczymy, ile czasu zajmie jeszcze formatowanie i edycja, ale na razie jestem zadowolony z tej metody!

Do formatowania i edycji używałem ChatGPT, bardzo dużo chaosu wyrzucił i skrócił ten wpis. Jeżeli formuła się podoba, dajcie proszę znać, wtedy będę to kontynuował 🙂

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *