CityTrail Łódź bieg nr. 6 (ostatni) – Relacja + filmy
Cykl biegów City Trail 2015/2016 za nami. Udało mi się zrealizować założenia, które sobie ustaliłem po wyjściu z kontuzji – cały cykl był dla mnie kolejnymi etapami testowania formy oraz głównym założeniem było miejsce w pierwszej 5 open całego cyklu. Pech chciał, że startowała najlepsza czołówka z łódzkiej ziemi i musiałem zadowolić się 5 miejscem, ale przegrana z takimi zawodnikami jak Tomek, Błażej, Grzegorz i Szymon to żaden wstyd. Ale zanim jeszcze podsumuję wszystko, przejdźmy do dzisiejszego biegu.
Przed biegiem
Ogólnie samopoczucie było bardzo dobre, tego dnia wykorzystałem już od kilku treningów moje nowe śniadanie, które i dziś również bardzo dobrze się spisało. Udałem się wcześniej do biura zawodów, aby zobaczyć jak startuje Miki Tkaczyk, który bardzo dobrze spisuje się w biegach dziecięcych w okolicznych zawodach (startuje w barwach Spieszsiepowoli 🙂 )
Rozgrzewkę zrobiłem po najtrudniejszych fragmentach trasy, aby sprawdzić, czy przypadkiem dziś nie przydadzą się kolce. Na szczęście lekko zroszona przez deszcz nawierzchnia w najgorszym stanie była tylko na stadionie i nie opłacało się narażać łydek na 4 kilometry biegu dla 400 metrów przyczepności. Sama rozgrzewka według mnie wydawała się bardzo ociężała i wymagająca – wolne tempo nie dawało odczucia luzu i lekkości wymaganej w dniu startu.
Dopiero po przebieżkach poczułem, że jest lepiej. Celem na dzisiejszy bieg było pokonanie profesora Pietrzyka i również pokonanie przynajmniej o 1 miejsce Janka Wychowałka. Obaj zawodnicy to świetni biegacze i wiedziałem, że nie będzie to łatwe zadanie. Również mierzyłem w wyniki około 16.20, ale to było drugorzędnym celem.
Na starcie ustawiłem się w 4 linii i nie mogłem się przecisnąć do przodu, dużo wolniejszych osób ustawiło się hmm do zdjęcia?
Filmik całej stawki biegu
Bieg
Po starcie bardzo ciężko było mi się przebić i złapać rytm. Łukiem biegłem po 3 torze i tam dopiero zacząłem się przebijać do przodu, mój wolny początek poskutkował tym, że moi głowni rywale szybko uciekli do przodu. Obok mnie również w stronę początku stawki przebijał się Grzesiek Petrusiewicz i razem dopiero po wybiegnięciu z stadionu znaleźliśmy się w pierwszej szóstce.
Dogoniłem Janka i po około 1 kilometrze zacząłem go wymijać, zdziwiłem się, że nie podjął walki (dopiero potem spojrzałem na zegarek). Następnie goniłem Krzyśka, który starał się trzymać pierwszej trójki. Na zbiegu nie myślałem o wyprzedzaniu, ponieważ tempo biegu było dla mnie optymalne i nawet trochę za ciężkie. 2 kilometr minęliśmy z czasem 6.21 i wtedy zrozumiałem, dlaczego Janek nie chciał się zabrać. Pomyślałem w tym momencie, kto z nas zdoła utrzymać najdłużej to tempo. Na prostej w parku Baden Powella zrównałem się z Krzyśkiem i biegliśmy bark w bark – 3 km w 9.48., przed górką wyprzedziłem profesora i wbiegając powiększałem przewagę, kątem oka widziałem, że reszta zawodników jest blisko nas. Na zbiegu nie mogłem mocno się „puścić” ale biegłem szybko, mimo to Krzysztof minął mnie jak chciał (górski wyjadacz, umie zbiegać) i szybko zaczął mi uciekać. Wtedy pomyślałem, że im dłużej się go utrzymam, tym większe szanse, że nie dogonią mnie Ci z tyłu. I tak biegłem 1-2 metry za Krzysztofem do granicy parków. Na polanie kilkoma krokami się do niego zbliżyłem (4 km w 13.18) i dosłownie naciskałem i dawałem znać zawodnikowi z Koluszek, że tak łatwo się nie poddam.
Na około 700 metrów do mety, zrobiłem dziwny manewr – ale skuteczny. Bardzo ucichłem, przeszedłem do cichego biegu i tak „na palcach” przypuściłem atak. Wyprzedziłem Profesora i na 50 metrów przed bramą miałem kilka metrów przewagi. Wbiegając na stadion już biegłem na 100 % myśląc tylko o ostatnim treningu (20x500m), że zostało około 350 metrów, że dam radę utrzymać tempo około 3.00 i dowiozę to 4 miejsce. Krzysztof biegł cały czas za mną, ale moja przewaga powoli wzrastała, na 100 metrów już bolało wszystko, ale sunąłem dalej. Ostatnie 30 metrów to jedna myśl w głowie i okrzyk „JEST, udało się”. Czyli 5 miejsce Open zdobyte. Czas na mecie również dobry 16.26 (ostatni km w 3.08) jak na lekko śliską trasę z górką napawa optymizmem, pomimo bardzo trudnego i źle wróżącego treningu z środy.
Filmik z biegu
Podsumowanie
Cały cykl zaliczam do udanego, pokazywał moją aktualną dyspozycję i z biegu na bieg się poprawiałem. Jestem dopiero po pierwszym tygodniu cyklu bezpośredniego przygotowania do startów wiosennych i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Dziękuje za świetną zabawę i rywalizację wszystkim, którzy startowali, kibicowali i trzymali za mnie kciuki. Do zobaczenia na wręczeniu nagród 17 marca o godzinie 18 🙂
Wyniki: http://citytrail.pl/zawody/wyniki/miasto/lodz/id/400
Niektóre foto (Foto Doktorek).
One thought on “CityTrail Łódź bieg nr. 6 (ostatni) – Relacja + filmy”