Bieg IT po raz drugi – Relacja
Podbudowany dość udanym startem w Konstantynowie Łódzkim, wybrałem się dzisiaj do Warszawy, aby pobiec w biegu branżowym informatyków – biegu IT.
Rok temu wywalczyłem tutaj 2 miejsce open. Dzisiaj również chciałem przynajmniej stanąć na podium. Relacje z poprzedniej edycji tego biegu możecie znaleźć tutaj.
Moim posiłkiem przedstartowym ponownie stały się płatki owsiane z jogurtem i bananem. Czuję się po tym dobrze i nie ma problemów z bieganiem.
Po dotarciu do Lasu Kabackiego i sprawnym odbiorze pakietu, po drodze minąłem Michała Bernadeliego, jednego z czołowych polskich biegaczy średnio i długodystansowych. Najpierw pomyślałem, że może był na treningu lub chce zrobić trening na biegu. Na listach startowych również widziałem Sebastiana Polaka ubiegłorocznego zwycięzcę tego biegu.
Rozgrzewka przebiegła dość dobrze, ale nie czułem super mocy i lekkości. Czułem się dobrze, ale jednak brakowało tego czegoś, takiego impulsu i energii. Tuż przed samym startem dostrzegłem innego biegacza, który miał zielone startówki Nike i wyglądał na ścigacza. Z pozorów wydawał się na szybkiego i tak też okazało się po starcie.
Na chwile przed wystrzałem startera, dostrzegłem jeszcze Wojtka Grelę z Akademi Biegacza, po odliczaniu ruszyliśmy.
Wojtek odważnie otworzył, lecz po około 400 metrach schował się z tyłu i biegł swoim tempem. Od samego początku biegu Michał Bernadelii i zawodnik w zielonych starówkach wyrwali do przodu i dyktowali bardzo szybkie tempo biegu. Takie, które nawet na 5 km mogło być dla mnie zbyt szybkie. Postanowiłem trzymać się grupy pościgowej, które po kilkuset metrach składała się z 3 osób, Sebastiana, innego biegacza z Warszawy oraz mnie. Pierwsze kilometry biegło mi się bardzo dobrze, choć czułem, że za dużo przyspieszyć nie będę mógł w drugiej części. 2 kilometry minęliśmy w 6,58. Nie było to zawrotne tempo, ale bieg miał charakter biegu na miejsce. Od 2,5 km biegło mi się tak dobrze, że nie zwracałem uwagi na rywali, tylko swoim tempem, wyszedłem na prowadzenie i dyktowałem swoje tempo kolegom. Jednak bliżej 4 kilometra zwolniłem i schowałem się za chłopaków, ponieważ trasa zrobiła się kręta i pofałdowana, a ja chciałem zostawić sobie siły na drugie okrążenie.
Dobiegając do półmetka, odnotowaliśmy czas 17,25. Pomyślałem, że jest szansa na złamanie 35. Złapałem kubek, napiłem się wody i zorientowałem się, że rywale w tym samym czasie mocniej szarpnęli. Ruszyłem w pościg, po 500 metrach zrównałem się z 4 zawodnikiem i powoli, systematycznie zacząłem mu się oddalać. Sebastian Polak jednak szarpnął jeszcze mocniej i odskoczył na 30 metrów. Postawiłem na jednostajny pościg, aby dość go po 1-2 kilometrach. Jednak po minięciu znacznika nr. 6 strata zamiast maleć, stale się powiększała. Ja może znacznie nie zwalniałem, ale czułem też, że nie mogę przyspieszyć. Czułem, że nie mam przełożenia na szybszy krok oraz brakuje mi siły w stopach. Jednak moja aktualna waga i dyspozycja sprawdza się dobrze w biegach do 5 kilometrów. Czułem, że mam przewagę nad 5 zawodnikiem. Od 9 kilometra zacząłem się bawić biegiem. Machałem do kibiców, skupiłem się na technice niż na czasie oraz po prostu czerpałem radość z tego, że po prostu biegnę i nie jestem strasznie zmęczony. Wydolnościowe stoję na dobrym poziomie. Blokuje mnie organizm.
Nie będę tutaj doszukiwał się wymówek, dlaczego tak poszło. Ponieważ, wiem, że to jest zniżka formy i robię się coraz bardziej słaby. Dobiegłem na 4 miejscu z czasem 35.40, 4 sekundy szybciej niż w Zajączkach, a tutaj trasa była ciekawa, szybka i w miarę płaska.
Po biegu miałem okazje miotać PC-tem, tez to jest jakaś forma odreagowania 4 miejsca 🙂
Przegrana z takimi zawodnikami z pogranicza 32/33 minuty nie budzi wstydu. 3 miejsce w mojej aktualnej dyspozycji również było poza zasięgiem, mimo woli walki. Bycie pierwszym z przegranych również ma swoje plusy :), które ja dostrzegam i był to pierwszy bieg od bardzo dawna gdzie z dużym uśmiechem wpadłem na metę. Szczegółowo co dalej z moimi losami biegowymi napiszę w podsumowaniu ostatnich dwóch tygodni. Jedynie teraz mogę zdradzić, że odpuszczam 😉 Do usłyszenia niedługo.
4 thoughts on “Bieg IT po raz drugi – Relacja”
Super relacja, miło było z Tobą biec przez długą część dystansu i przeczytać kilka słów o sobie 🙂
Powodzenia w treningach !!
PS. Moja większość treningów to Biegi z Narastającą Prędkością więc pewnie dlatego tak Wam uciekłem 😉
Również bardzo fajnie mi się z Tobą rywalizuje i muszę potrenować, abym to ja Ci uciekał :).
świetna relacja
Dziękuje : )