30.08.2021 – 05.09.2021 – Wytrzymałość

30.08.2021 – 05.09.2021 – Wytrzymałość

Luźniejszy tydzień, choć środowa jednostka niczego sobie. Główne danie – 10 km w Tomaszowie Mazowieckim, zapraszam.

 

Poniedziałek 30.08.2021

Wolne, czas na trening dopiero pojawił się po g. 22, ale nie było już siły, aby ruszyć. Dzień wolny.

 

Wtorek 31.08.2021

Rano:

Rano o g. 5:30 pobudka i start treningu – 30 minut bardzo wolno (6:30) w tym dwie 30 sekundowe przebieżki po 4:30 (czyli wolniej niż średnia z niedzielnych 30 km).

Zadaniem tego porannego treningu było tak naprawdę nadrobienie poniedziałku, a tak naprawdę rozruszanie nóg po niedzieli minimalnym kosztem energii. Nie chce po takich ciężkich jednostkach od razu ruszać szybko, ponieważ nie mam na to sił, a dodatkowo ryzyko kontuzji jest bardzo duże, dlatego te 1-2 dni po wybieganiu zawsze wolę pobiegać asekuracyjnie.

 

Wieczorem:

Wieczorem ponownie 30 minut, tym razem z Rysiem. Biegało się zdecydowanie luźniej. Co ważne, porównując samopoczucie do analogicznego 2 tygodnie, nogi o wiele lepiej się zregenerowały po niedzielnym wybieganiu.

 

Środa 01.09.2021

Ponownie w kolcach trening na Agrykoli, tym razem bez dobiegu i powrotu z domu, tylko same konkrety. Krótka rozgrzewka, przebieżki i start. Plan 600+200+400+200+200. Wszystko na prędkości startowej lub szybciej.

600 – 1:41,5 – bardzo duża kontrola, nie było walki, był zapas – co bardzo mnie zaskoczyło, że tak się dobrze biegło. Co ciekawe, bardzo mocno biegałem na śródstopiu i tutaj z tego położenia jest generowana większa moc. Wcześniej mniej biegałem z palców, ponieważ łydki nie dawały rady, albo te setki z soboty tak mnie wzmocniły, albo te moje trzydziestki.

200 – 32,6  – i chciało się biec dalej

400 – 1:05,6 – bardzo dobre odczucia

200 – 32,9

200 – 31,5

Przerwy 2 minuty pomiędzy każdymi odcinkami.

Następnie jeszcze gratisowo 100 m w 14,5, przerwa 30 sekund i 100 m w 14,6.

Trening ten nie był wyniszczający, raczej taka formuła utrzymująca, czułem, że mógłbym tu jeszcze dokręcić parę odcinków, ale nie było czasu i też nie chciałem aż tak mocno się tutaj wyniszczać. Ten tydzień chce biegać na zapasie. W niedziele dość ważny start.

 

Czwartek 02.09.2021

Rozbieganie z Rysiem, tak się zabiegaliśmy, że wróciliśmy dopiero po g. 21. Choć zrobiliśmy raptem 9 km, to dużo czasu zeszło na trening Rysia. Za 2 tygodnie ma swoje biegi i czas wspólnie trochę potrenować.

Wspólne treningi już są 🙂

U mnie samopoczucie super, nogi dość sprawnie biegały, choć wiadomo, że w jednym kawałku taki trening byłby lepszy, niż pocięty na kilka odcinków.

 

Piątek 03.09.2021

Wolne (pomijając poranne 2 km dobiegu i powrotu wózkiem z żłobka)

 

Sobota 04.09.2021

Z racji niedzielnego startu, nie chciałem za mocno tego dnia biegać, w formie mocniejszego rozruchu zrobiłem 2,5 km rozgrzewki, 2 km biegu po 3:30 i od razu (czyli z tempa 3:30) 400 metrów w 1:13. (3:05). Nie czułem, aby było to super luźne bieganie, natomiast liczę na oddanie tego treningu w niedziele. Piątek był słaby w jedzenie i nawadnianie, sobotę już przypilnuje, aby była odpowiednia.

Niedziela 05.09.2021

Niedzielny poranek i samopoczucie nie za ciekawe, z doświadczenia wiem, że nie ma co na to patrzeć, bo nawet przy słabym samopoczuciu biegałem super biegi, a przy dobrym słabo. Na 3 h przed startem w Tomaszowie Mazowieckim zjadłem 1 bułkę, na 2 h jeden baton daktylowy i od czasu do czasu popijając izotonikiem oczekiwałem na start. Na rozgrzewce nadal nie czułem się super lekko i nie roznosiła mnie energia. Podejrzewam, że po prostu ostatni tydzień za mocno zluzowałem i brakowało jakiegoś solidniejszego bodźca wytrzymałościowego do podtrzymania kondycji mięśniowej, ale nic startujemy.

Od razu kilka osób wyrwało do przodu, że nawet nie wiedziałem który biegnę, po około 400 metrach doszedłem 2 zawodników, mniej więcej w tym miejscu też wyprzedził mnie Krzysiek Pietrzyk. Od tej chwili sytuacja miejscowa się nie zmieniła, Krzysiek mi powolutku uciekał, ja powoli uciekałem zawodnikom za mną. Biegliśmy w dość dużych odstępach, więc energii z współzawodnictwa nie było za bardzo gdzie szukać. Pierwsze 5 km było lekko pofałdowane (długie, ale lekkie podbiegi/zbiegi) i dość sporo zakrętów. Początek był lekko z górki i potem mocno pod górkę i tu miałem problemy z wyczuciem czy biegnę odpowiednio, na zegarek i tempo spojrzałem dopiero po 2 kilometrach, gdzie na plus było średnie tempo równe 3:30. Od tej chwili skupiałem się na trzymaniu tego tempa i być może niepotrzebnie. Czułem, że sporo szybciej nie pobiegnę, a tu jeszcze 6 km do mety. Dowiozłem to tempo do 5 kilometra, gdzie był spory zbieg. Międzyczas to 17:26 i dalej lecimy w dół. Drugie 5 km to tak naprawdę bardzo długa prosta w stronę grot nagórzyckich, tam nawrotka i bardzo lekki, ale ciągły podbieg, gdzie po około 3 km nastąpiła kumulacja 2 mocnych podbiegów, dalej wypłaszczenie i ostatnie 1-1,5 km to lekki zbieg do mety. O ile 17:26 na 5 km to fajny wynik, to od razu lecieć drugie 5 km to coś trudniejszego. Co ciekawe, na tym zbiegu zegarek pokazywał, że 3:30 i szybciej nie mogłem biec. Dalej gdy zrobiło się w miarę płasko i potem lekko pod górkę, średnie tempo drugiej piątki szybko zaczęło spadać. Krzysiek Pietrzyk dość znacznie mi odjechał, a ja nie wiedziałem co się dzieje. Średnie tempo pokazywało już 3:42 w chwili największych podbiegów 3:44 i ja powoli zacząłem kalkulować, że ledwo uda mi się złamać 36 minut. Na wypłaszczeniu około 1,5 km do mety zacząłem naciskać, aby tempo zeszło do 3:42 (co z poprzednim 3:30 powinno dać około 3:36 na mecie), biegłem ile się da, a zegarek niechętnie zdejmował sekundy z średniego tempa. Końcówkę już leciałem bardzo mocno, druga poła w około 18,05 (sporo wolniej, choć nie wiem na ile trudniejsza była druga połowa od pierwszej, a ile po prostu siadłem). Wynik 35:31 zgodny z założeniami. Choć samopoczucie z drugiej połowy już nie.

Na Biegnij Warszawo spróbujemy zaatakować 3:30, ale już nie będę tak luzował z treningami jak w tym tygodniu + na BW powinna być bardzie zagęszczona okolica zawodników na 35 minut.

 

Tydzień luźniejszy, zdecydowanie nastawiony pod niedzielny start, który nie do końca się dobrze potoczył (choć wynik akceptowalny). W kolejnym tygodniu czas na mocniejsze bieganie:

Poniedziałek – 10×200 m w kolcach tempo startowe (34 s) pewnie będę biegał koło 33,5.

Czwartek – Piaseczno 1500 m – próba złamania 4:20 (a raczej utrzymania średniego tempa 500m w 1.26)

Sobota – 1 Mila – Tu już chciałbym rozmienić 2:50 na 1 km po drodze, a te 609 metrów do mety zobaczymy czy się da dobiec, ewentualnie spokojniejsze 609 i mocne 1000 na koniec (zobaczymy).

Niedziela- 5 km Bieg Dzika – Walka o podium  i sub 17 minut jak trasa pozwoli.

Share This:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *