30.05.2022-05.06.2022 – Nijak
Poniedziałek 30.05.2022
Oj, ciężko po niedzieli, rano nie udało mi się wstać zgodnie z budzikiem. Cały dzień moja wydajność była w sporym stopniu ograniczona, po prostu byłem zmęczony. Wieczorem z Łucją biegiem wizyta w Lidlu + później sam 4 kilometry wolnego biegu. Ogólnie to bolały mnie mięśnie w pozytywnym tego znaczeniu, nie kontuzje, tylko po prostu odczuwanie wysiłku, który był trudniejszy niż normalne. Co ciekawe, tak jak normalnie sporo pracuje na stojąco, to tego dnia nawet chwili nie próbowałem stać, tak organizm mówił mi, że trzeba odpoczywać.
Wtorek 31.05.2022
Rano odprowadzenie Rysia do żłobka + powrót do domu wszystko w biegu z wózkiem + od razu załadunek Łucji i dokręcenie jeszcze 4 kilometrów. Po południu z Łucją ponownie na wózku treningowo wizyta w galerii.
Środa 01.06.2022
Tym razem ponownie podjąłem próbę o odwiedzeniu siłowni i słuchaniu szkolenia. Trochę postanowiłem jednak zredukować obciążenie i na warsztat wjechało 10 km minimalnie poniżej 4:00 przy 0,5 % wznosu. Męczyłem się niemiłosiernie przez 7 kilometrów, dopiero wizyta w toalecie załatwiła sprawę. Dokręciłem brakujące 3 kilometry i zrobiłem jeszcze 3×1 km (3:35, 3:30 i 3:25) wszystko kontrolowane. Jedynie przy tych ostatnich kilometrówkach odczuwałem ból w prawym kolanie przy zginaniu nogi.
Czwartek 02.06.2022
Rano przy odprowadzaniu Rysia czułem nadal ból w kolanie więc zastosowałem zmasowany atak. Wiedziałem, że przyczyna bólu jest gdzieś indziej, prawdopodobnie gdzieś było zbyt mocno dociążone miejsce i wdawał tam się stan zapalny, a bolało po prostu przy kolanie, bo tam najwięcej „ciągnęło”. Atak wygląda tak: Shot z Rossmana – Imbir, kurkuma, pieprz. Potem kanapki z Czosnkiem i Szczypiorkiem + smarowanie kolana maścią przeciwzapalną i klucz do sukcesu czyli łokieć żony w udo z góry i z dołu. Kilka minut głównie samego nacisku, aby wszystko puściło. Wieczorem jeszcze na dokładkę z Rysiem jeździliśmy 20 minut hulajnogą, gdzie cały czas miałem półprzysiad, aby go asekurować nogami. Powiem Wam, że takie 20 minut półprzysiadu, gdzie ciągle jest napięcie mięśni nieźle daje w kość. Na sam koniec jeszcze zrobiliśmy 4 kilometry z Łucją wolnego biegu. Nie nadwyrężałem kolana, wiem, że aktywność mi pomoże i rozprowadzi ten problem po organizmie.
Piątek 03.06.2022
Poranne bardzo luźne 45 minut biegu. Kolana już prawie nie czułem, ale też nadal go specjalnie nie testowałem.
Sobota 04.06.2022
Start w 2 biegu Leśnej Triady Biegowe – tym razem Las Sobieskiego.
Było ciepło, nawet w zacienionym lesie. Na starcie spotkałem Daniela, z którym tydzień wcześniej rozprowadzaliśmy Parkrun Pole Mokotowskie. Daniel narzekał, że jest zmęczony i wolałby już być na mecie. Od startu od razu mocno wyrwał jeden biegacz, dalej Daniel i ja. Czułem spory luz w nogach, kolanu zupełnie nie bolało. Pierwszy zawodnik zdecydowanie dzisiaj odstawał od nas (albo my od niego) i sam sobie rozprowadzał bieg. Ja się trzymałem Daniela. Biegło mi się tak dobrze, że około 1 kilometra wyprzedziłem Daniela i zacząłem samemu dyktować tempo. Aby złapać się na podium, należało pobiec poniżej 18:40, tylko, że ja nie wiedziałem, czy czasem nie jest tutaj dłuższa trasa więc napierałem ile się da.
W połowie trasy Daniel został już trochę dalej za mną, że ledwo go słyszałem, ale też w tym miejscu moja nieśmiertelność zaczęła się kończyć i raczej tutaj biegłem ile tylko się dało, a nie jakoś kontrolowałem przebieg. Tak na kilometr do mety na podbiegu Daniel mnie minął jak chciał i popędził do mety. Co najlepsze, to był drugi bieg Daniela tego dnia, wcześniej jeszcze poleciał 17:20 w Parkrun o.O.
Dobiegłem niecałe 18 minut. Ogólnie można uznać bieg za udany, ponownie stanąłem w tym cyklu na podium. Organizacja świetna, wszystko dopięte na ostatni guzik, ja się nie mam do czego przyczepić.
Po południu umówiłem się z kolegą Tomkiem, z którym się nie widziałem 2 lata na wspólny trening. Tomek nie biega, ale jeździ czasem rowerem, więc wykręciliśmy w Lasku na Kole 12 kilometrów ja biegiem, on Rowerem dużo rozmawiając. Powiem Wam, że dawno tak dobrze mi się nie biegało, tempo około 5:00 i w zasadzie, gdyby nie czas powrotu do dzieci, to bym tak mógł jeszcze długo sobie biegać.
Niedziela 05.06.2022
Rano wypad biegowy do samoobsługowego sklepu żappka, bo nic innego nie było otwarte. Też noga się super kręciła, choć zmęczone, to jednak aparat ruchu dobrze to znosił. Trochę nie miałem planu na popołudniowy trening i tak jak ze wszystkim, jak się nie zaplanuje i nie wie czego chce, to niekoniecznie coś z tego może wyjść. Finalnie Treningu głównego brak.
Podsumowanie
Tydzień taki trochę nijaki, niby coś mocniejszego w Środę i w Sobotę pobiegałem, natomiast reszta dni to nic sensownego na tapecie. Bazując na tym ciekawym doświadczeniu z soboty, że dobrze mi się biegało niedługo po zawodach. W przyszłym tygodniu będę chciał zrobić trochę mocniejszego biegania przed sobotnim parkrunem, aby zobaczyć, jaki taki eksperyment może dać efekt w zawodach.