29.11.2021 – 05.12.2021 – Pod wiatr
Po dobrym początku przygotowań prawdopodobnie doszedłem do ściany, teraz są dwie opcje, albo będę z nią walczył, albo muszę wziąć kilka kroków wstecz i ją zaatakować z rozpędu. Na razie poniżej opis ściany.
Poniedziałek 29.11.2021
Praca do późna, nie udało się wyjść na trening.
Wtorek 30.11.2021
Dzieci poszły spać w końcu wcześniej, a ja o 21 mogłem iść na trening, miała być mocniejsza zabawa biegowa, natomiast postanowiłem, że mocniej pobiegam w środę, a tutaj tylko się poruszam. Jedynie, aby sprawdzić czy już mogę szybciej biegać, zrobiłem kółko parkrun Pole Mokotowskie (2,15 km) w 7,26 (3:28). Pokazało mi to dwie rzeczy:
a) mogę dłużej biegać już poniżej 3:30
b) szybciej niż to co pobiegłem nie da rady, trzeba potrenować.
W sumie wyszło ponad 10 km.
Środa 01.12.2021
Cały dzień się szykowałem do mocniejszego treningu, jednak dzieciaki poszły spać około 22:30 + deszcz za oknem skłoniły mnie, że jednak zdrowiej będzie iść na trening następnego dnia rano.
Czwartek 02.12.2021
No to biegamy coś mocniejszego – plan 3xkółko Parkrun Pole Mokotowskie przerwa 2 minuty, średnio, aby było poniżej 3:30. Tego dnia wiało, ale skoro biegam pętlę, to część będzie z wiatrem, a część pod wiatr.
Pierwsze kółko wyszło 7:30, przerwa 2 minuty i lecę drugie.
Drugie kółko wyszło w 7:34 (3:31), te kilka sekund straty złapałem na początku i dalej już nie mogłem tego zniwelować, biegło mi się ciężko, ale w miarę stabilnie. Jednak po drugim kółku, postanowiłem, że nie będę się mocował z tym dystansem, aby spróbować nie pobiec wolniej, tylko rozbiłem ostatnie 2 kilometry na 1 km + 2×500.
1 km wyszedł bardzo dobrze 3:27, gdzie było to robione z nadrabianiem czasu pod koniec.
Przerwa 2 minuty i ruszam 500 metrów (prosta z wiatrem w plecy), biegnę i zakładam, że będę miał spory zapas, wyszło tempo 3:28, choć myślałem, ze biegnę tempem 3:20. Przerwa 1 minuta i powrót 500 m pod wiatr, udało się utrzymać to samo tempo 3:28, choć końcówka pod wiatr była już walką.
Po treningu truchtając do domu wyprzedził mnie rowerzysta, w słuchawkach miałem fajną piosenkę, więc spróbowałem się złapać na „koło” co pozwoliło zrobić 2 km powrotu do domu średnio po 3:59 min/km.
Piątek 03.12.2021
Roztruchtanie – start g. 22 – kierunek Królikarnia – czas 45 minut średnio po 6:45.
Sobota 04.12.2021
Udało się nam wszystkim wstać w miarę wcześnie i Ryś chciał jechać na Parkrun, więc pojechaliśmy. Trwa tam modernizacja Parku i parking od naszej strony jest nieczynny, więc musieliśmy jechać z drugiej i tradycyjnie byliśmy na styk. Ustawiliśmy się z przodu, aby powalczyć o złamanie tych 19 minut i 1 miejsce. Gdy trwało odliczanie, spojrzałem na lewego buta, był zawiązany, ale nie miałem sznurówek schowanych pod wiązania.
Zawsze, gdy wiążę buty, to robię podwójny supeł + chowam wystające końcówki sznurówek pod zawiązane miejsca, aby to mi tak nie latało w trakcie biegu. I właśnie lewy but nie miał zastosowanego tego schowania, ale uspokoiłem się, że przecież podwójny supeł wystarczy na 5 km biegu.
Ruszamy, jeden z zawodników narzucił mocniejsze tempo, ale znośne dla nas. Biegniemy z nim, Ryś zadowolony kibicuje.
Po 1 kilometrze, czuję, że lewy but coś luźno trzyma mi się stopy. Diagnoza prosta – rozwiązany. Jeszcze 4 kilometry biegu, nie da rady tego pobiec z rozwiązanym butem, a też nie czułem takiej woli walki, aby biec 4 km przy 0 stopniach bez buta. Po około 1,5 km biegu zatrzymujemy się z Rysiem i zawiązuje buta. Strata – około 20 sekund (przy 0 stopniach i po 1,5 km biegu taki zabieg nie był łatwy do zrobienia szybciej. Zawodnik uciekł nam około 80 metrów. Próbujemy gonić, ale czuję, że jak odrobię to szybko, to potem mogę zgasnąć, postanawiamy podjąć powolny pościg. Niestety moja dyspozycja dnia nie pozwoliła mi dogonić tego zawodnika i finalnie skończyliśmy 20 sekund za nim z czasem 19:06.
Można gdybać, co by było, gdybyśmy biegli razem bez przerwy, natomiast lekcja jest, aby zawsze sprawdzać buty przed startem.
Niedziela 05.12.2021
Tego dnia chciałem pobiegać coś dłuższego w średnim tempie. Na szybkie bieganie byłem mentalnie i fizycznie niegotowy, a długie wolne wybiegania mi nie leżą w naturze. Postanowiłem zrobić 10-15 km po 4:00, ale dla utrudnienia na mojej krosowej trasie w Królikarni.
Od dłuższego czasu kilka razy w tygodniu stosuje posiłki z proszku (yFood). Świetnie się sprawdzają jako po treningowy posiłek, ewentualnie w trakcie dnia jak nie ma czasu/albo nie ma z czego zrobić coś solidniejszego do jedzenia. Gdyby ktoś był zainteresowany szczegółami, dajcie znać, szerzej opiszę ten produkt, ponieważ testuje te posiłki od pół roku i jestem zadowolony.
Tego dnia, akurat na śniadanie nie miałem co jeść, więc zrobiłem sobie yFood i ruszyłem na trening.
Pierwsza pętla czas 13:36 – średnie 4:02, jest ok, drugie okrążenie choć czuje, że nie przyspieszyłem, to jednak wychodzi szybciej 13:24 (3:58), ale już od kilku minut coś mocno mnie wierci w brzuchu. Niestety, ale nie ruszam na kolejne okrążenie, tylko zatrzymuje się i ruszam w kierunku toitoia. Na szczęście w okolicy parku znajdują się dwa takie (dla motorniczych tramwaju) i tam robię swoje.
Zakładam, że błonnik z posiłku w proszku, który ma za zadanie zapewniać uczucie sytości mi zapewnił dodatkowe atrakcje.
Po wizycie w Toitoi postanawiam wrócić na trasę i zrobić jeszcze jedną pętlę. Biegnie mi się już super – efekt – czas 13:07 (3:53). Na kolejne okrążenie zabrakło mi niestety czasu, choć siły były. Powrót do domu średnio po 4:10.
Podsumowanie:
Czwartkowy trening pokazał mi, że albo bieżnia na siłowni w Tomaszowie jest źle ustawiona, albo faktycznie mnie tak tamten trening zniszczył, że zakładane w głowie jako znośne tempo 3:30 było dla mnie dość ciężkim.
Sobota, to wypadek przy pracy, a niedziela, lekcja, że błonnik przed treningiem nie jest dobrym pomysłem.
Ogólnie tydzień ok, trzeba to przekuć w końcu na szybsze prędkości, ale też wiem, że to w końcu zaskoczy.
Co mnie jeszcze zaskoczyło – od sobotniego Parkrun czuje ból w lewej stopie, ogólnie ostatnio radzę sobie dobrze z kontuzjami (0 poważnych przypadków od ponad 2 lat, wszystko do wyleczenia było w 2-3 dni), ale ta stopa jest inna. Coś w stylu bólu nie przeciążeniowego/zapalnego, a raczej kostnego.
Stan na 08.12.2021 g.11:08 – jestem po RTG tej stopy, czekam na wyniki. Jeżeli RTG nie pokażę złamań, to znaczy, że tylko przeciążenie, jak pokaże złamanie, to czeka mnie dłuższa przerwa. Ogólnie mogę bezproblemowo chodzić i pewnie też biegać , ale jednak robię wolne, do czasu diagnozy.